czwartek, 31 grudnia 2015

Słowny Galimatias nr 1


Dzisiaj ostatni dzień roku, a więc czas podsumowań i dogłębnych analiz. Gdzie człowiek nie spojrzy, tam ma zestawienia najlepszych filmów, płyt, gier, książek, seriali roku. Ja postanawiam się wyłamać ze schematu - zamiast roku podsumuję... ostatni miesiąc*. (Dzieje się tak również ze względu na fakt, że Nerw Słowa jest blogiem stosunkowo nowym, i dlatego dopiero od niedawna kulturę w taki typowo blogerski sposób postrzegam). Niniejszym zapoczątkowuję nowy cykl na blogu: Słowny Galimatias, czyli właśnie takie miesięczne, konkursowe podsumowania wszystkiego tego, czego nie udało mi się opisać (lub nie chciałam tego robić) w pełnoprawnych recenzjach. Zapraszam!

* - tutaj chciałabym też zauważyć, że niedługo sesja: takie zestawienie może być wielce pomocne w (nie)uczeniu się do egzaminów. Khem. (Nie, żebym się nie uczyła, prawda?)

środa, 30 grudnia 2015

SERIALE: Wpis-ninja o nudzie, czyli jak homo sapiens walczy z chorobą

Przyznaję się. Ten wpis miał być zupełnie o czymś innym. Miałam napisać, dlaczego polskich autorów filmowych trailerów powinno się masowo pozwalniać (Słaba płeć?), dlaczego moja miłość do Dawida Podsiadło z jednej strony się pogłębiła, a z drugiej ostudziła (Annoyance&Dissapointment), dlaczego warto być wolontariuszem (Wrocław Europejską Stolicą Kultury 2016) albo dlaczego raczej nie warto wydać 120 albo 180 (!) złotych na czwarte Simsy. Ewentualnie mogłam podsumować swój miesiąc w formie krótkiej, przystępnej listy.

Tylko że stało się coś, co było w sumie oczywiste, a czego nie przewidziałam. Mianowicie: zachorowałam na jakieś takie sezonowe nie-wiadomo-co. Chyba każdy przechodzi to gdzieś w okolicach zimy, przynajmniej przez parę dni - boli gardło, trochę się kaszle, trochę smarka, trochę boli głowa i ogólnie jest się jedną wielką kupką nieszczęścia.

Ta kupka nieszczęścia stwierdziła, że jedynym wyjściem z sytuacji jest pogranie albo nadganianie seriali. I wiecie co? Kupka nieszczęścia, acz nieco sfrustrowana, że nie jest w stanie się uczyć, stwierdziła, że to był bardzo dobry pomysł, bo w końcu dobry serial jest dobry na wszystko. Poniżej więc kupka nieszczęścia drżącą dłonią wystukała na klawiaturze kilka tytułów, które naprawdę warto zgłębić, jeżeli jest się w podobnej sytuacji życiowo-chorobowej.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

KSIĄŻKA: "Szczygieł" Donna Tartt wyd. Znak Literanova





Bardzo lubię czytać książki, które ktoś mi poleca. Jakoś wiem wtedy, że skoro przynajmniej jednej osobie się książka podobała, to może nie jest ona beznadziejna i rzeczywiście warto po nią sięgnąć. Stąd, jak sądzę, bierze się też moje upodobanie do czytania wszelkich książek, które dostały ważne w branży nagrody - Pulitzera, Bookera, Nike, Nobla i inne. Dlatego właśnie, gdy tylko zobaczyłam Szczygła w księgarni (w której spośród innych książek wyróżniał się swoją cegłowatą objętością), zaczęłam go chcieć. (Z niektórymi książkami tak jest, że się ich nie kupuje od razu, tylko przechodzi się przez swoisty proces chcenia). W końcu książkę kupiłam - w ebooku, żeby móc ukradkiem podczytywać na zajęciach - i przeczytałam. I - powiem szczerze - nie żałuję, bo Szczygieł jest jedną z najlepszych książek tego roku, choć ma oczywiście swoje wady. Dlaczego tak uważam? Zapraszam do recenzji!

czwartek, 24 grudnia 2015

Święta i plany

Wiele myślę ostatnimi czasy o tym oto blogu. Co mogę ulepszyć, co poprawić, na czym się skupić, jakich umiejętności kształcić. W miarę myślenia dochodzę do coraz ciekawszych wniosków. I - mam nadzieję - takich, które coraz bardziej będą się podobać.

Już teraz zapowiedzieć mogę nowy cykl: Słowny Galimatias, który będzie swego rodzaju podsumowaniem wszystkiego tego, czego nie udało mi się opisać w ciągu normalnego miesiąca, zbiorem różnych ciekawych rzeczy - książek, filmów, spektakli, cytatów - które jakoś na mnie w danym miesiącu oddziaływały, a nie zawsze była możliwość na poświęcenie im pełnego posta.

Oprócz tego na pewno nieco zmieni się sposób publikowania postów (w końcu im więcej obrazków, tym lepiej), a ich tematyka się poszerzy.

Ale na razie o tym wszystkim cicho sza i cierpliwości, bo zmiany zaczną się już od 28 stycznia (najbliższy poniedziałek). A na razie wszystkim życzę na Święta dużo dobrego humoru, braku nerwów i bardzo pojemnych żołądków.;-

poniedziałek, 21 grudnia 2015

FILM: "Gwiezdne wojny. Epizod VII: Przebudzenie Mocy" reż. J.J. Abrams






Przyznam szczerze: nigdy za Gwiezdnymi Wojnami nie przepadałam. Wiedziałam, że takie coś istnieje, wiedziałam, że dużo ludzi jest w to uniwersum wkręcone, wiedziałam, że jest to coś, o czym wiele osób może rozmawiać godzinami. Jakoś nigdy jednak nie podjęłam się zgłębiania tematu. Aż do grudnia tego roku, kiedy to stwierdziłam, że najwyższy czas wyleczyć się z własnej ignorancji, bo przecież do kin właśnie wchodzi film, który na pewno będzie wielkim hitem (co, jak widać, się sprawdza) i na co najmniej parę tygodni stanie się ważnym tematem rozmów.

Zaczęłam więc zgłębiać stare filmy (choć przyznam się, że nowej trylogii jeszcze nie dokończyłam, ale jak najszybciej to nadrobię!) - najpierw z minimalnym zaciekawieniem. Chwilę potem przerodziło się ono w dość spore zainteresowanie, a teraz przybrało ono już formę głębokiej fascynacji. Nic więc dziwnego, że na Przebudzenie Mocy popędziłam (i to dosłownie, sprintem aż pod salę kinową!) już w kilka dni po premierze. 

I wiecie co? Mimo różnych rzeczy, których można się czepić, sądzę, że Epizod VII jest jednym z po prostu najfajniejszych i najprzyjemniejszych w oglądaniu filmów, które ostatnio widziałam.

sobota, 19 grudnia 2015

Jak zostać politykiem? Poradnik dla opornych









Czy pragnąłeś kiedyś być w samym centrum wydarzeń? Chciałeś stanąć w blasku reflektorów? Cieszyć się respektem i władzą? I do tego bardzo dużo o sobie opowiadać, a niezbyt wiele rzeczywiście robić?

Nic prostszego! Wystarczy, że skorzystasz z mojego poradnika, a zagwarantuję Ci, że odniesiesz sukces w karierze politycznej.* Zaczynamy!

* - wszelkie reklamacje (do 3 dni od przeczytania wpisu) proszę kierować w ośmiu egzemplarzach, w tym dwóch na papierze czerpanym, spisanymi krwią bizona zmarłego na biegunkę o północy na półkuli południowej, na adres 11111 Nonsense Street, 111111 Nonsenseland.

środa, 16 grudnia 2015

FILM: "Kochajmy się od święta" reż. Jessie Nelson




 



Znacie to uczucie, gdy widzicie obsadę jakiegoś filmu, i stwierdzacie, że musi on być udany, więc oglądacie trailer, i jeszcze bardziej utwierdzacie się w swoim przekonaniu, a potem wybieracie się całą rodziną do kina i... 

...i nagle zaczyna Wam się wydawać, że poszliście na jakiś inny film? Takie właśnie wrażenie - choć może wynika ono jedynie z mojej naiwności - miałam, oglądając najnowszy film Jessie Nelson pt. Kochajmy się od święta.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

TEATR: "Intryga" reż. Jan Englert (Teatr ATM)







 



Scena ATM na Bielanach Wrocławskich została wybudowana stosunkowo niedawno, a jeszcze jej nie odwiedziłam, stwierdziłam więc, że najwyższy czas to zmienić. Mój wybór padł na Intrygę w reż. Jan Englerta - przyznam się, że przyciągnęły mnie głównie nazwisko reżysera oraz Zbigniewa Zamachowskiego, którego wielbię i hołubię. Niestety to, co miało być sprawną, wartką i dobrze zagraną komedią okazało się dość mdłym i nudnym sposobem na spędzenie dokładnie 105 sobotnich minut (choć miało kilka dobrych momentów). Dlaczego? O tym poniżej.

piątek, 11 grudnia 2015

FILM: "Most szpiegów" reż. Steven Spielberg




 




Dzisiaj czas na hit, który swoją premierę miał całkiem niedawno, a na który naprawdę warto zwrócić uwagę w wolnej chwili. Nie tylko w kontekście świetnego reżysera, genialnych scenarzystów i bardzo dobrych aktorów, ale również pod kątem polskiego akcentu - kilka scen kręconych było w naszym rodzimym Wrocławiu (zresztą najpiękniejszym mieście na świecie). A czy warto film obejrzeć dla samego filmu? Cierpliwości, już wyjaśniam...

wtorek, 8 grudnia 2015

KSIĄŻKA: Paula Hawkins "Dziewczyna z pociągu" wyd. Świat Książki






Lubię pociągi. Lubię osoby, które pociągami jeżdżą, niezależnie od płci (pod warunkiem, że nie są w stanie upojenia alkoholowego).  Lubię też ładne okładki. Nie za bardzo z kolei lubię Kinga, ale uważam, że literatem jest świetnym. Gdy więc zobaczyłam w księgarni "Dziewczynę z pociągu", i gdy jeszcze usłyszałam od paru osób, że warto ją przeczytać, nie mogłam się do tych zaleceń nie zastosować.

piątek, 4 grudnia 2015

SPOSÓB NA WEEKEND: 24. Wrocławskie Targi Dobrych Książek



 http://wirtualnywydawca.pl/wp-content/uploads/2015/11/wtdk-ulotkaA6-213x300.jpg




Znacie to uczucie, gdy nie macie co robić w weekend, a w sumie Coś byście z chęcią porobili? Nerw Słowa wychodzi Wam naprzeciw ze swoją propozycją: wybrać się na 24. Wrocławskie Targi Dobrych Książek we Wrocławskim Centrum Kongresowym!

czwartek, 3 grudnia 2015

FILM: "Listy do M. 2", czyli jak poprawić sobie humor





 

 

Dzisiaj w mym kinie, dzisiaj na blogu...


Było o teatrach, było o książce, to teraz - w ramach ogólnego ukulturalniania się - czas na film. I to film dość nowy, bo teraz lecący w kinach, bardzo popularny i... niezwykle przyjemny. Mowa oczywiście o Listach do M. 2, polskiej komedii (?) romantycznej, którą widziałam dokładnie tydzień temu, a która dalej, gdy o niej myślę, powoduje uśmiech na mojej twarzy.

sobota, 28 listopada 2015

TEATR: Jak zmarnować sobie życie - "Radio Armageddon. Transmisja" (Wrocławski Teatr Współczesny)



Boję się sztuk współczesnych. W zasadzie to strach ten nie ma zbyt solidnych podstaw, bo byłam tylko na jednej sztuce, po której wyszłam rzeczywiście zmęczona Artystyczną Wizją Twórczyni, ale pewien uraz pozostał. Dlatego teraz np. do Teatru Współczesnego chodzę głównie wtedy, gdy ktoś z całego serca będzie mi dany spektakl zachwalał i polecał. Tak stało się przy Radiu Armageddon. Transmisji (reż. Tomasz Hynek), stworzonym na podstawie (uwaga - na podstawie nie oznacza w spektaklu jest dokładnie to samo, co w książce) powieści Jakuba Żulczyka Radio Armageddon. Do pójścia na tę sztukę przekonałam się bowiem pod wpływem sugestii koleżanki, która wybierała się już trzeci raz. (Co oznacza jednak, że mój strach był jedynie trochę mniejszy, nie zniknął całkowicie).

piątek, 27 listopada 2015

KSIĄŻKA: Czasem nie warto być dorosłym: "Felix, Net i Nika i (nie)Bezpieczne Dorastanie" (wyd. Powergraph)

 
 
Otwieram Ci ja dziś stronę księgarni, patrzę, a tam - najnowsza część mojej ukochanej sagi. I owszem, może niektórzy powiedzieliby, że jestem na nią już za stara, że nie wypada, że teraz to już tylko Literatura Ambitna, ale wiecie co? Mam ich gdzieś. I to głęboko. Dlaczego? Bo moim zdaniem Kosik stworzył jedną z najlepszych wielotomowych opowieści w polskiej literaturze. A "FNiN oraz (nie)Bezpieczne Dorastanie" jest tego bardzo mocnym dowodem.

poniedziałek, 23 listopada 2015

TEATR: "Dużo kobiet, bo aż trzy"


23 listopada, godzina 19 - ciemno, mokro, zimno. Ale nie w Sali koncertowej Radia RAM, w której tego dnia odbył się spektakl "Dużo kobiet, bo aż trzy". A w obsadzie? Artur Andrus, Maria Czubaszek, Magda Umer i Hanna Śleszyńska. I o ile już samo zestawienie takich nazwisk może przyprawić o zawrót kiszek i skręt głowy, o tyle tym, co naprawdę wywołało dreszcz pozytywnych emocji, było - rzecz jasna - samo widowisko.

czwartek, 21 maja 2015

MUZYKA: Jak wziąć się do roboty - kilka energetycznych utworów


Czasem trudno jest wziąć się do roboty. Bo tak miło się leży, bo tak cudownie się przytula, bo tak wspaniale jest obejrzeć jeszcze jeden odcinek serialu, leżąc pod ciepłym kocem. Jednak Złowroga Praca czeka i co jakiś szept sączy do ucha wredne słowa przypominające o swojej obecności (na przykład wielce subtelne Matura! Matura! Matuuuurraaa!!!!). Wtedy w duszę wkrada się ferment - a czy wystarczy mi czasu? A czy na pewno będzie dobrze? A czy...?

czwartek, 14 maja 2015

FILM: "Cinema Paradiso" reż. Giuseppe Tornatore

*

Ostatnimi czasy rzadko kiedy zdarza mi się obejrzeć optymistyczny film. Taki, który nie jest przeintelektualizowaną metaforą efemerycznego życia, który nie zawiera w sobie Mesjanistycznego Przesłania na temat Tego-Co-W-Życiu-Ważne, i taki, w którym w gruncie rzeczy wszystko dobrze się kończy (choć jednocześnie zostawia po sobie coś w sercu, a który nie jest tylko idiotycznym sposobem zabicia czasu). Jeżeli jeszcze film ten mówi o przemijaniu i o tym, że niektóre rzeczy już nie wrócą, to naprawdę bardzo trudno jest znaleźć dzieło, które mimo swojego tematu zostawia nadzieję. A tu proszę: właśnie taki film ostatnio znalazłam (a raczej: skorzystałam z możliwości jego obejrzenia, gdy została mi ona ofiarowana).  A do tego wszystkiego dzieje się on we Włoszech - kraju, którego język, kuchnię, mentalność i kulturę adoruję i gloryfikuję.

środa, 13 maja 2015

Obowiązkowy Pierwszy Wpis

Tak się stało, że życie upływa mi pod znakiem kultury słowa.

Nie, nie chodzi o to, że buduję dla Słowa ołtarzyki, na których zabijam jagnięcia, rytualnie obmazując krwią siebie i lakierowane złotą farbą drewno. Nie odprawiam również szamańskich tańców wokół ognia, ani w ogóle żadnych szamańskich tańców (choć w tym akurat byłabym dobra). Niestety, nadmierna puryzacja języka również nie wchodzi w grę - za bardzo kocham przeklinać (ale głównie w mowie i głównie na własny komputer, ewentualnie łącze internetowe), aby wyzbyć się ze swego życia wulgaryzmów.