środa, 30 marca 2016

Futurologia Stosowana #4.1, czyli filmowy kwiecień piszczy



Zazwyczaj w cyklu Futurologia Stosowana w pierwszą środę miesiąca pojawiają się zapowiedzi wszystkiego, co może nas w danym miesiącu zainteresować - filmów, książek, spektakli, płyt. W tym miesiącu jednak, choć najpierw nie zdawałam sobie z tego sprawy, premierę ma blisko dwadzieścia (!!!) filmów, które rzeczywiście chciałabym zobaczyć. Z tej okazji postanowiłam więc rozbić moje rozważania na dwie środy: dzisiaj skupić się na filmach, a za tydzień na książkach, serialach i innych. A że naprawdę jest na czym się skupiać, zapraszam do lektury!

niedziela, 27 marca 2016

FILM: Krótki film o miłości, czyli "Carol" (reż. Todd Haynes)




Na niektóre filmy idzie się do kina z pewnym wewnętrznym spokojem - wiemy, że gra w nich nasz ulubiony aktor czy aktorka, że jest to twór naszego ulubionego reżysera czy że scenariusz napisał ktoś przez nas uwielbiany, dlatego nie martwimy się zawczasu, że film w ogóle się nam nie spodoba i będziemy żałować wydanych nań pieniędzy. Z takim przekonaniem szłam na Carol - i, na szczęście, się nie pomyliłam. Moje (bardzo wysokie) oczekiwania zostały spełnione, a ja sama (nieco wywiedziona na manowce polską promocją tegoż filmu) pozytywnie się zaskoczyłam. Zapraszam na recenzję Carol, filmu, który potrafi złapać za serce.

piątek, 25 marca 2016

KSIĄŻKA: Wycieczka z herosami, czyli David Gemmell "Troja. Pan Srebrnego Łuku" (Dom Wydawniczy REBIS)






Z niektórymi książkami jest tak, że niby nic do nich nie mamy, ale jakoś tak... nie jesteśmy w stanie się w nich odnaleźć. Troja. Pan Srebrnego Łuku Davida Gemmella była dla mnie właśnie taką książką - w której na początku mieszały mi się miasta, imiona i losy poszczególnych bohaterów. No właśnie: na początku. Bo po jakimś czasie zauważyłam, że nie mogę się oderwać, wzdycham za każdym razem, gdy czytam którąś kwestię jednego z bohaterów (ach, taki mężczyzna!), a na sam koniec nawet uroniłam kilka łez. Plus po zamknięciu książki moim jedynym pragnieniem było sprawdzenie daty premiery kolejnej części, bo dzieło Davida Gemmella jest dopiero pierwszym tomem trylogii.

Ale od początku.

środa, 23 marca 2016

KSIĄŻKA: Przeciętna hybryda, czyli Joy Fielding "Morderstwa nad Shadow Creek" (wyd. Świat Książki)






W ramach odpoczynku od klasyki i innych arcydzieł przeczytałam kryminał. Wydawałoby się - nie byle jaki, bo, jak mówi okładka, bestseller New York Timesa, (podobno) powieść kryminalną z wątkiem obyczajowym. Zasiadłam do lektury pełna oczekiwań, z nadzieją na porządną, konkretną prozę. I przyznam, że Morderstwa nad Shadow Creek są bardzo solidnie napisaną opowieścią - tylko że komuś się coś chyba pomieszało, bo jest to zdecydowanie książka obyczajowa z pewnym elementem zbrodni i występku. I gdy już sobie to uświadomimy, to będziemy się przy niej dobrze bawić. Dlaczego?

poniedziałek, 21 marca 2016

KSIĄŻKA: Kameralne arcydzieło, czyli Leslye Walton "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" (Wydawnictwo Sine Qua Non)




Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender (ebook) – Leslye Walton




Niektóre książki mają to do siebie, że spotyka się je gdzieś w księgarni czy na stronie internetowej i potem nie da się już o nich zapomnieć. Przyciągają nas do siebie, czekają, aż wreszcie się za nie zabierzemy, podszeptując Wybierz mnie! Mnie wybierz! Skończyć się to może różnie, ale najbardziej magicznie jest wtedy, gdy po przeczytaniu okazuje się, że dana książka jest rzeczywiście wspaniała i niesie dla nas ogromny ładunek emocjonalny. Tak właśnie zdarzyło się u mnie z Osobliwymi i cudownymi przypadkami Avy Lavender autorstwa Leslye Walton, książce, którą jestem całkowicie zauroczona, i po lekturze której przez parę godzin nie mogłam się otrząsnąć ze swoich przemyśleń na jej temat. Zapraszam na recenzję najlepszej książki 2016 roku, jaką do tej pory przeczytałam.



piątek, 18 marca 2016

KSIĄŻKA: Czytamy Klasykę #1, czyli Harper Lee "Zabić drozda" (Dom Wydawniczy REBIS)






Zacznę od banału: klasykę warto czytać. W ogóle warto w życiu czytać cokolwiek, klasyka jest jednak o tyle atrakcyjna, że zazwyczaj ktoś mądry (w znaczeniu: wyspecjalizowany) już ją przed nami przeczytał i uznał, że jest w niej coś, czym warto się zachwycić. I choć może to być czasami złudne (bo niektórych pozycji nie da się już dzisiaj bez znieczulenia, tzn. specjalistycznej wiedzy, przetrawić), o tyle w przypadku książek stosunkowo nowych (pochodzących z XX wieku) informacja, że należą one do klasyki mówi nam zazwyczaj, że rzeczywiście warto się w nie zagłębić nawet z perspektywy laika. Tak właśnie jest z Zabić drozda autorstwa amerykańskiej pisarki Harper Lee* - klasyki, która jednocześnie jest arcydziełem (wierzcie mi, to nie zawsze to samo). Z tego powodu Nerw Słowa nie publikuje dziś recenzji (arcydzieł bowiem się nie recenzuje, a jedynie przybliża je szerszej publiczności), a raczej luźną refleksję dotyczącej wspomnianej książki. Tym samym zapoczątkowuje nowy cykl na blogu, czyli Czytamy Klasykę. Zapraszam!

* - zrecenzowany sequel/kontynuację/ostatnią część trylogii noszącą tytuł Idź, postaw wartownika (a także wytłumaczenie kontrowersji wobec tych epitetów) możecie znaleźć tu (KLIK)

środa, 16 marca 2016

FILM: Daliście Oscara złemu mężczyźnie, czyli "Pokój" (reż. Lenny Abrahamson) oraz koszmar recenzentki, czyli "Nienawistna ósemka" (reż. Quentin Tarrantino)






Oscary 2016 ciąg dalszy: najlepsza żeńska rola pierwszoplanowa. Innymi słowy: Pokój w reżyserii Lenny'ego Abrahamsona, z Brie Larson zgarniającą większość nagród w tym sezonie. I jednocześnie dowód, że Oscar dla Leo za Zjawę był pomyłką (choć dalej nie wiem, jak mógł nie zostać wyróżniony za Co gryzie Gilberta Grape'a?), bo, proszę Państwa, Pokój serwuje nam olśnienie w kategorii ról męskich. Ale o tym za chwilę.




A dla miłośników nieco mocniejszych klimatów: opis najnowszego filmu Quentina Tarrantino, czyli Nienawistnej ósemki (Oscar za muzykę oryginalną dla Ennio Morricone). Innymi słowy: krew, seks, przekleństwa, przemoc i kawał filmowego mięcha. 

poniedziałek, 14 marca 2016

KSIĄŻKA: Chcę mieć maszynę do podróży w czasie, czyli Ryszarda Wolańskiego "Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań" (Dom Wydawniczy REBIS)





Filmów biograficznych raczej nie lubię, takowych książek - zdawało mi się do niedawna - również. Szczególnie, gdy książkowa biografia mówi o osobie, o której nigdy wcześniej nie słyszałam nic poza Tak, tak, żył kiedyś, grał, śpiewał, ach, co za czasy... A jednak okazało się, że historia Eugeniusza Bodo, jednego z najlepszych polskich aktorów dwudziestolecia międzywojennego i chyba pierwszego polskiego celebryty, przez te kilka godzin, które poświęciłam na jej zgłębienie, chwyciła mnie za serce i za gardło, i dalej nie chce puścić. Szczególnie, że została podana w tak odpowiedni sposób.

piątek, 11 marca 2016

KSIĄŻKA: Trafnie o kobietach, czyli Sylwia Kubryńska "Kobieta dość doskonała" (wyd. Czwarta Strona)




Jako że ostatnio nawiązałam współpracę z dwoma Wydawnictwami i dodatkowo jestem chora, czytam wręcz wybitnie dużo (tzn. w miesiąc wyrabiam średnią gdzieś ośmiu statystycznych Polaków, jeżeli o czytanie chodzi). Ostatnio kontakt miałam z wieloma książkami rozrywkowymi, choć zdarzyło się też kilka, które wywołały u mnie głębszą refleksję. Kobieta dość doskonała Sylwii Kubryńskiej to jedno z niewielu dzieł, które zaliczyć mogę do obu kategorii - bo nie dość, że co jakiś czas wybuchałam przy niej głośnym śmiechem, to jeszcze czytałam ją jak jakaś psychofanka (którą zresztą pod koniec lektury się stałam), w dłoniach dzierżąc kolorowe karteczki i pieczołowicie zaznaczając wszystkie te fragmenty, do których chcę kiedyś wrócić. Bo że wrócę - to wiem na pewno.

czwartek, 10 marca 2016

FILM: Takie tam z dobrym zakończeniem, czyli "Wstrząs" (reż. Peter Landesman)





Dzisiaj notka będzie bardzo, bardzo krótka. Wyjątkowo nie jestem w stanie zbyt dużo o filmie napisać, gdyż był on po prostu w dużej mierze nijaki, nawet mimo jednej świetnej roli.

Ale od początku.

środa, 9 marca 2016

KSIĄŻKA: Luis Montero Manglano "Stół króla Salomona" (Dom Wydawniczy REBIS)




Zawsze chciałam być archeolożką albo historyczką sztuki. No dobrze, może nie taką zwyczajną, to znaczy dniami i nocami na klęczkach odgarniającą piasek z zabytków, ale bardziej taką w stylu Lary Croft albo Indiany Jonesa. Mieć niesamowicie wysportowane ciało, ogromną wiedzę historyczną, nie bać się ciasnych przestrzeni, pająków i wysokości. Niestety historia raczej nie jest moim konikiem, ciało ostatnio woli czekoladę niż wysiłek fizyczny (choć to akurat uzasadniam chorobą), a ciasne przestrzenie jak mnie przerażały, tak mnie przerażają. Mimo to robię, co mogę, i gdy tylko zauważę jakąś książkę powiązaną z poszukiwaniem dzieł sztuki, od razu ją łapię i zaczynam czytać. Tak trafiłam na Stół króla Salomona Luisa Montero Manglano, jedną z najnowszych publikacji Domu Wydawniczego REBIS. I choć po głębszej analizie stwierdziłam, że jednak nie chciałabym zawodowo zajmować się tym, czym jej główny bohater, podczas tych paru godzin bawiłam się koncertowo. Dlaczego?

wtorek, 8 marca 2016

FILM: Okrutne arcydzieło, czyli "The Lobster" (reż. Yorgos Lanthimos) (lekkie spoilery)





Pierwszy raz od dłuższego czasu znalazłam film, który byłby kompromisem pomiędzy dwiema kategoriami - wysokobudżetową produkcją z genialną obsadą a filmem oryginalnym, z pomysłem na siebie, mówiącym o czymś ważnym albo przejmującym. (Ostatnim takim obrazem była chyba kameralna Ex Machina.) Okazało się, że był tuż pod moim nosem, i że premierę miał bardzo niedawno. Panie i Panowie - oto kandydat na Najbardziej Niepokojący Film Roku. Przywitajmy oklaskami The Lobster!

poniedziałek, 7 marca 2016

KSIĄŻKA: Galopujące napięcie, czyli Harlan Coben "Nieznajomy" (wyd. Albatros)









Ach, jak dawno nie czytałam już Cobena! Będą ze dwa lata - i to nawet mimo tego, że około dwudziestu jego książek stoi u mnie na półce. W pewnym momencie po prostu poczułam przesyt, szczególnie gdy Coben zaczął wydawać swoje najwcześniej napisane książki (które, nie oszukujmy się, wybitne nie były). Jednak gdy dowiedziałam się, że w księgarniach pojawi się Nieznajomy, w moim sercu na nowo rozbudziła się tęsknota, tak więc praktycznie od razu po premierze mogłam już zacząć go czytać. Zaczęłam o 21, skończyłam o bardzo nieprzyzwoitej godzinie (kolejny dzień był dniem roboczym) i... byłam zachwycona.

piątek, 4 marca 2016

KSIĄŻKA: Pełnokrwiste sci-fi, czyli Remigiusza Mroza "Chór zapomnianych głosów" (wyd. Genius Creations)







Jedno z najgłośniejszych ostatnio na polskiej scenie literatury nazwisk nie mogło umknąć mojej uwadze, i tak poznałam twórczość Remigiusza Mroza. Zgodnie z ogólną tendencją uległam też całkowitemu zachwytowi nad prawniczymi thrillerami autora, do nowego tomu jego cyklu z Joanną Chyłką skreślam kartki w kalendarzu (o obu poprzednich częściach przeczytać można tu). I już, już po przeczytaniu ostatnio wydanej części zdążyłabym uschnąć z tęsknoty za mistrzowską prozą Mroza, a tu... okazało się, że artysta napisał jeszcze (i wydał!)... osiem innych powieści. Zrobiłam więc mały research i tak udało mi się natrafić na Chór zapomnianych głosów, pełnokrwiste science fiction w sosie thrillerowatym, wydane przez Genius Creations.


Zapraszam do recenzji!


środa, 2 marca 2016

Futurologia Stosowana, czyli co w marcowej trawie piszczy







...czyli krótka prezentacja najważniejszych wydarzeń i premier kulturalnych w nadchodzącym miesiącu. 

Ostatnio dzieją się z Nerwem Słowa bardzo niespodziewane rzeczy, które niezwykle mi się podobają (jest Was coraz więcej!;-)). W dzisiejszą środę zatem tekst podobno bardzo użyteczny (słyszałam nawet o - udanym - podrywie na znajomość nowości kinowych, którą nabyło się dzięki mojemu blogowi!), czyli Futurologia Stosowana. 

Zapraszam z uśmiechem na szczyptę odchamiania!