czwartek, 12 lipca 2018

KSIĄŻKA #3. A zapowiadało się tak dobrze, czyli Lorena Franco "Ona to wie" (wyd. Albatros)




Przez pierwszą połowę byłam przekonana, że "Ona to wie" dostanie ode mnie 4,5 gwiazdki (albo nawet 5). Nawiązania do "Cienia wiatru" (który, owszem, odznacza się bardzo zróżnicowanym poziomem literackim w zależności od momentu), niepokojąca atmosfera przedmieść, główna bohaterka staczająca się w spiralę środków uspokajających i alkoholu spędzająca nieszczęśliwe życie małżeńskie na podglądaniu sąsiadów i rozpamiętywaniu czasów, gdy mąż jeszcze ją kochał. Do tego literackie zakusy bohaterki-pisarki dawały bardzo duże pole do popisu na eksplorowanie wątku szaleństwa, doprowadzania do niego i pogrążania się w nim, plus na kameralną, ale poruszającą historię z przeszłości, która właśnie dogania bohaterkę. I to wszystko w atmosferze hiszpańskiej prowincji, z paellami, tortillami i aromatyczną kawą. Przyznaję też, że całość czytało się wręcz wybitnie lekko i szybko, i mimo kilku niezgrabności (na 480 stronach) trzeba przyznać, że tłumaczka (Elżbieta Sosnowska) naprawdę wykonała świetną robotę.