Przez pierwszą połowę byłam przekonana, że "Ona to wie" dostanie ode mnie 4,5 gwiazdki (albo nawet 5). Nawiązania do "Cienia wiatru" (który, owszem, odznacza się bardzo zróżnicowanym poziomem literackim w zależności od momentu), niepokojąca atmosfera przedmieść, główna bohaterka staczająca się w spiralę środków uspokajających i alkoholu spędzająca nieszczęśliwe życie małżeńskie na podglądaniu sąsiadów i rozpamiętywaniu czasów, gdy mąż jeszcze ją kochał. Do tego literackie zakusy bohaterki-pisarki dawały bardzo duże pole do popisu na eksplorowanie wątku szaleństwa, doprowadzania do niego i pogrążania się w nim, plus na kameralną, ale poruszającą historię z przeszłości, która właśnie dogania bohaterkę. I to wszystko w atmosferze hiszpańskiej prowincji, z paellami, tortillami i aromatyczną kawą. Przyznaję też, że całość czytało się wręcz wybitnie lekko i szybko, i mimo kilku niezgrabności (na 480 stronach) trzeba przyznać, że tłumaczka (Elżbieta Sosnowska) naprawdę wykonała świetną robotę.