niedziela, 20 maja 2018

KSIĄŻKA #2. Wakacyjna miłość, czyli Andre Aciman "Call me by your name"




Pewnie słyszeliście o (wybitnym!) filmie na podstawie tej powieści. Film został nominowany do Oscarów w czterech kategoriach, z czego zdobył jedną nagrodę za scenariusz adaptowany (zasłużenie!). Osobiście bardzo chętnie zobaczyłabym statuetkę w dłoniach Timothee Chalameta (jejku, jaki on jest cudowny!), ale konkurencja w postaci Gary'ego Oldmana okazała się odrobinę za mocna (zwłaszcza połączona z niechęcią Akademii do podejmowania ryzykownych kroków).

sobota, 12 maja 2018

FILM #5. Nie wiem, o co im wszystkim chodzi, czyli "Tomb Raider"




Film, na który - jako fanka gier, na podstawie których powstał - czekałam, a po wielu negatywnych recenzjach jednak zrezygnowałam z seansu zaraz po premierze. Wiadomo jednak, że życie układa się różnie - i kiedy musiałam czekać prawie cztery godziny na następne zajęcia, przemogłam się i poszłam do sali kinowej (w której, nawiasem mówiąc, siedziałam sama, mimo że może się w niej zmieścić prawie 240 osób). 

piątek, 4 maja 2018

SERIAL #2. "Trollhunters" (reż. Guillermo del Toro), sezony 1 i 2




Mam ostatnio szczęście do kina i seriali nieoczywistych. 

Niby wiedziałam, że naczelny miłośnik baśni i zdobywca Oscara fuszerki nie odstawi, i już wcześniej bardzo szanowałam jego wyobraźnię. (Aczkolwiek przyznaję, że największą fanką "Kształtu wody" nie jestem). Ale nawet starając się być otwartą na wszelkie przejawy "kultury nietypowej", nie miałam zbyt wiele entuzjazmu, odpalając "Trollhunters" na Netfliksie. Bo e tam, to na pewno to tylko takie dla dzieci, i na pewno głupie, i jeszcze jakieś dziwne trolle, a ta animacja jakoś tak wygląda jak sprzed dziesięciu czy piętnastu lat. 

wtorek, 1 maja 2018

FILM #4. Nie bójmy się inności, czyli "Wyspa psów" (reż. Wes Anderson)





Mam wrażenie, że wobec najnowszego filmu Andersona wytworzyły się dwie - stojące w opozycji - grupy widzów. Jedna to bardzo mądrzy krytycy (wszyscy zachwyceni), którzy piszą o filmie, używając długich słów i rozwodząc się nad ujęciem totalitaryzmu według reżysera. Druga grupa - osób "zwyczajnych", które zastanawiają się, czy warto wybrać się do kina - na hasło "animacja poklatkowa" rezygnuje z filmu, bo przecież to będzie trudne, udziwnione i "pewnie nie zrozumiem".