Okej, wczoraj post się nie pojawił (za co korzę się w bólu), gdyż zajęta byłam przeżywaniem życia i ogarnianiem Chaosu w tymże się pojawiającym. Bardzo dużo udało się zrobić, tak więc wpisy w kolejnym tygodniu powinny pojawiać się regularnie. To znaczy o ile zdam egzaminy. Khem.
Dzisiaj Słowny Galimatias, czyli moje prywatne podsumowanie miesiąca. A ile się działo! Nie dość, że siedziałam i w wolnych chwilach albo czytałam, albo oglądałam, albo słuchałam, albo właśnie - przeżywałam. W chwilach mniej wolnych się uczyłam - przedsesja już za mną, teraz czas na sesję. Hurra... Ale na razie: zestawienie wszystkiego, o czym chciałabym napisać, a o czym nie zdążyłam powiedzieć w ciągu miesiąca, albo co chciałabym do tych swoich recenzji dodąć. Zapraszam!