poniedziałek, 29 lutego 2016

FILM: Oscary 2016 - podsumowanie







Nie przyznam się nikomu, że zasnęłam, oczekując na wyniki kolejnych kategorii. Nie wyznam także, że mimo najszczerszych chęci nie udało mi się (jeszcze!) obejrzeć wszystkich oscarowych filmów, które chciałam zobaczyć (z drugiej strony - zostały mi tylko cztery, z czego na dwa idę prawdopodobnie w tym tygodniu). Nikt nie usłyszy, że w zasadzie to ostatnio działo się u mnie bardzo dużo i raczej wypadłam z tej oscarowej gorączki.

Za to wszyscy mogli usłyszeć mój pisk radości, gdy dowiedziałam się, że Spotlight wygrało w kategorii najlepszy film. I zobaczyć zniechęcone spojrzenie, gdy ujrzałam, że Oscar za pierwszoplanową rolę męską przypadł Leonardo di Caprio (który aktorem jest świetnym, ale akurat Zjawa była przykładem aktorstwa po prostu fizycznego, a nie świetnego). I krzyknąć na mnie, gdy znów (wyniki poznawałam niechronologicznie) ucieszyłam się - tym razem z Marka Rylance'a, który swoją doskonałą grą w Moście szpiegów wygrał sobie statuetkę.

Zapraszam na swoje subiektywne podsumowanie Oscarów, z króciutkim akcentem urodowym.

niedziela, 28 lutego 2016

KSIĄŻKA: "Młodość" Paolo Sorrentino (Dom Wydawniczy REBIS)







Jestem zdania i zawsze go bronię że to nie jest tak, że książka jest lepsza niż film czy odwrotnie. Te dwie formy są po prostu inne jednej osobie może bardziej przypaść do gustu jedna, a komuś innemu – druga, ale wrażenie to nie jest w żadnym razie obiektywne. Dlatego, czytając Młodość Paolo Sorrentino (który wyreżyserował wcześniej film o tym samym tytule, a potem po prostu zbeletryzował jego scenariusz), starałam się wymazać z pamięci wszystko to, co myślałam wcześniej o jego filmie, i podejść do książki ze świeżym umysłem. Czy mi się to udało?

Zapraszam do recenzji!

piątek, 26 lutego 2016

Krótki wpis przepraszający



Wpisu nie ma dziś, wpis będzie w poniedziałek, bo utknęłam na pomyłce, błędzie i czynnościach prawnych w starożytnym Rzymie. Przepraszam za utrudnienia i zapraszam na kolejny tydzień, w którym omówienie Oscarów, Słowny Galimatias, Futurologia Stosowana oraz dwie recenzje!

czwartek, 25 lutego 2016

KSIĄŻKA: Wreszcie dobra fantastyka (z zacięciem kryminalnym) czyli Magdalena Kubasiewicz "Spalić wiedźmę" (wyd. Genius Creations)






Spalić wiedźmę - Magdalena Kubasiewicz © Anna Faraś-Pągowska


Zaczyna się zwyczajnie, czyli od morderstwa. A potem napięcie już tylko rośnie. Oto bowiem Sara Weronika Sokolska, zwana w skrócie Saniką, wkracza w nasze życie i sieje w nim zamęt jako bohaterka powieści Magdaleny Kubasiewicz wydawnictwa Genius Creations. Ów stan nie pozwala nam robić nic innego prócz czytania Spalić wiedźmę, a kiedy orientujemy się, że jest już trzecia nad ranem, przewracamy ostatnią kartkę (ewentualnie e-kartkę co kto lubi) i idziemy spać z poczuciem dobrze spędzonych paru godzin.

Ale zacznijmy od początku.

wtorek, 23 lutego 2016

KSIĄŻKA: Jak czytać książki po obcemu?




Z językiem obcym jest jak z mózgiem - nieużywany zanika (badum tssss!). Oczywiście, można oglądać w oryginale miliony filmów i seriali w tymże języku kręcone, i bardzo często bardzo to nam pomoże w nauce, jednak nierzadko skutkiem ubocznym tegoż będzie pewne zubożenie słownictwa i konstrukcji gramatycznych (he ain't do that, he ain't, u no?). A skoro raczej nie chcemy wyrażać się jak niewykształciuch z amerykańskich (niemieckich, francuskich) slumsów - i to wcale nie dlatego, że jesteśmy Snobami, w ogóle! - warto zacząć czytać w języku, którego się uczymy, książki. 

No tak... ile z nas powiedziało, że to zrobi, a potem czytanie po obcemu zeszło na drugi, trzeci, a na koniec osiemdziesiąty drugi plan? Ja tak robiłam. Aż do niedawna, kiedy to po prostu wzięłam książkę po angielsku i zaczęłam się w nią zagłębiać. I wiecie co? To są najbardziej satysfakcjonujące strony, jakie w życiu przeczytałam. Zapraszam więc na krótki poradnik, jak przeczytać książkę w oryginale i nie zwariować.

[ze względu na fakt, że chwilowo czytam po angielsku, przykłady podaję odnoszące się raczej do osób, które także po angielsku chcą czytać, jednak wszyscy zainteresowani innymi językami spokojnie mogą sobie odnieść mój poradnik do własnej sytuacji].

poniedziałek, 22 lutego 2016

FILM: "Brooklyn" reż. John Crowley, czyli (nie)błoga naiwność (lekkie spoilery)





Historia imigrantki, która z Irlandii jedzie do Ameryki, osadzona w latach 50., ze scenariuszem napisanym przez Nicka Hornby'ego. Nieeee, absolutnie nie wiadomo, czego się spodziewać, w ogóle. Ale cóż - obejrzeć trzeba, bo trzy nominacje do Oscara, i jeszcze Domhnall Gleeson (choć w roli praktycznie epizodycznej, względnie trzecioplanowej), którego powoli zaczynam uwielbiać (swoją drogą - przegryw życia - zagrać w czterech filmach nominowanych w danym roku do Oscara i nie dostać żadnej nominacji). Niestety - Brooklyn to film tyleż przyjemny, co przeciętny i raczej nieangażujący.

sobota, 20 lutego 2016

KSIĄŻKA: Deborah Moggach "Hotel Marigold" (Dom Wydawniczy REBIS)




Niektóre książki czytamy, by dowiedzieć się czegoś nowego o świecie. Inne by podczas lektury pomyśleć o czymś ważnym. A po opowieści z ostatniej grupy sięgamy dla rozrywki by poczuć się lepiej, uśmiechnąć się i mieć z czytania dobrą zabawę. Hotel Marigold, książka Deborah Moggach napisana w 2004 roku, wydana niedawno przez Dom Wydawniczy REBIS, na szczęście jak wszystkie dobre powieści łączy w sobie cechy charakterystyczne dla wszystkich tych trzech grup. Na skutek tego do rąk dostajemy powieść mądrą, ciepłą i przyjemną w czytaniu, która jest świetną rozrywką na ciemne i ciche wieczory. A także pierwszym krokiem ku podróży do Indii. Bo wierzcie mi po lekturze będziecie chcieli do tego kraju pojechać na najbliższe wczasy. Albo spędzić tam swoją emeryturę.

piątek, 19 lutego 2016

FILM: Błyskawiczny Przegląd Oscarowy cz. 2, czyli "Joy" (reż. David O. Russell), "Steve Jobs" (reż. Danny Boyle) oraz "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" (reż. Felix Herngren)







Nie lubię filmów biograficznych. Jeżeli ktoś staje się tematem filmu, od razu wiadomo, że coś musiało mu się udać, więc całość zakończy się hurraoptymistyczną konkluzją, że dana osoba uratowała cały świat/zmieniła świat/zostawiła po sobie coś, co zmieniło świat. I okej, w niektórych przypadkach jest to prawda - ale oglądanie filmów, o których wiadomo, że dobrze się skończą, jest po prostu nudne. Ale jeżeli ma się takie głupie ambicje jak ja, to się siedzi i się ogląda. I się nie narzeka. W ogóle. No, chyba że pisze się recenzje dla Nerwu Słowa, wtedy można. Troszeczkę. Albo bardzo. I tak nikt się nie zorientuje.

czwartek, 18 lutego 2016

KSIĄŻKA: Czytamy Klasykę #0. Co zawdzięczamy Mateczce Rosji (plus akcent filmowy w P.S.), czyli Fiodora Dostojewskiego "Bracia Karamazow" (Wydawnictwo Zielona Sowa)



Rosja? Rosja? Ale jak to... Rosja? Żeby Polka o Rosjaninie pisała? Przecież wszyscy wiedzą, że w Rosji to tylko wódka, czerwone dłonie i twarze starych mężczyzn mieszkających na Syberii i łyżwiarstwo figurowe. A, i Gerard Depardieu, ale on się nie liczy, bo go adoptowali. 

Cóż, moi Drodzy - a słyszeliście kiedyś o tej ogromnej liczbie artystów, których porodziła rosyjska ziemia? Czajkowski, Mussorgski, Rimski-Korsakow, Tołstoj i wreszcie Dostojewski? Nie? 

To dobrze, bo tu z pomocą przychodzi Nerw Słowa. Zapraszam do zgłębienia sześciu powodów, dla których warto się rosyjską sztuką - a dokładniej Braćmi Karamazow Fiodora Dostojewskiego - zainteresować. A dla tych, którzy są bardziej zafascynowani tym, co dzieje się obecnie, niż tym, co działo się kiedyś, przygotowałam niespodziankę na koniec tekstu. Zapraszam!

wtorek, 16 lutego 2016

SERIAL: W Kornwalii z gołą klatą "Poldark" (lekkie spoilery)



Mnie osobiście ten plakat nieco do serialu zniechęcił - na szczęście niesłusznie

Na pięćdziesiąty już wpis na Nerwie Słowa wybrałam serial, na który natrafiłam ostatnio, a który jest po prostu parogodzinnym cudem - i nie mówię tak tylko dlatego, że absolutnie zakochałam się w jego głównym aktorze (chyba nie tylko ja, sądząc po oglądalności). Sam serial jest już dosyć stary (jak na realia telewizyjne), bo wyszedł w marcu 2015 roku, ale już niebawem pojawi się jego drugi sezon, na który będę czekać, przeglądając w Internecie obrazki Kornwalii. Panie i Panowie, zapraszam na recenzję serialu Poldark! (I proszę, wybaczcie moje niezdarne literackie umizgi do głównego bohatera).

poniedziałek, 15 lutego 2016

KSIĄŻKA: Tanie czytanie. Okrucieństwo, którego nie umiemy sobie wyobrazić, czyli Bena Eltona "Dwaj bracia" (wyd. Zona Zero)





Czytaliście Zafona? Ten hiszpański twórca pisał w swoich genialnych powieściach między innymi o Cmentarzu Zapomnianych Książek - ogromnej, podziemnej bibliotece, do której przychodzili wtajemniczeni. Za pierwszym razem spośród milionów woluminów wybierali sobie jedną książkę, którą mieli się opiekować do końca swoich dni - książkę, która zniknęła gdzieś w odmętach historii, a jej (czasem jedyny) egzemplarz znalazł się na Cmentarzu.

Ostatnio mam wrażenie, że istnieje bardzo dużo takich zapomnianych książek. Książek dobrych, świetnych, czasem genialnych. Ze względu jednak na słaby marketing lub niepopularną tematykę książki te gdzieś znikają - nawet jeśli na Wikipedii można przeczytać, że w którymś roku były bestsellerem. Takie odczucia mam w stosunku do książki Bena Eltona Dwaj bracia - historii rodziny Stenglów, która zaczyna się w roku 1920, a kończy tak naprawdę w 2012 posłowiem autora. Poruszający obraz żydowskiej rodziny na tle brutalności XX wieku nie jest już reklamowany czy jakoś szczególnie popularny, jego autor zdaje się znany tylko w niektórych kręgach, a o samym wydawnictwie w Internecie ani widu, ani słychu. Samą książkę można kupić chyba tylko w Dedalusie na Świdnickiej (za to za jedyne paręnaście złotych).

A szkoda - bo Dwaj bracia są jedną z tych niesłusznie zapomnianych książek. Jedną z tych, od których nie można się oderwać, w której losy bohaterów rzeczywiście nas obchodzą, i która ma ogromny ładunek emocjonalny. A na dodatek mówi o strasznych czasach w sposób każdemu przystępny - i ogólnie jestem nią zachwycona. 

Tak więc chyba - jak u Zafona - wezmę Dwóch braci pod swoje skrzydła. Na razie zatem zapraszam do szczegółowej recenzji - a nuż dam radę kogoś przekonać?

sobota, 13 lutego 2016

FILM Blyskawiczny Przegląd Oscarowy cz.1, czyli "W głowie się nie mieści" (reż. Pete Docter), "Kopciuszek" (reż. Kenneth Branagh) oraz "45 Years" (reż. Andrew Haigh)








Zaczęłam liczyć i wyszło mi, że do Oscarów już bardzo, bardzo niedługo, a ja jeszcze nie obejrzałam wszystkiego, co chciałam obejrzeć przed ich wręczeniem. Zaczęłam więc niektóre filmy oglądać masowo (tzn. jeden po drugim) i stwierdzam, że nie wszystkim jest sens poświęcać całą ogromną recenzję, szczególnie że premierę miały dawno, dawno temu w zeszłym roku, i bardzo często warto je obejrzeć nie w celu rozkoszowania się sztuką filmową, tylko z konkretnego powodu (dla aktorki, dla jednej sceny itd.). Zapraszam więc na pierwszą część Błyskawicznego Przeglądu Oscarowego, w którym pod lupę wezmę trzy filmy - W głowie się nie mieści, Kopciuszka oraz 45 Years. Ich wspólnym mianownikiem jest również to - co mnie zaskoczyło - że wszystkie opowiadają o kobietach, choć na zupełnie różnych etapach życia. Ciekawe. Zanurzmy się zatem w to sobotnie popołudnie w świat filmu i poczytajmy o tym, co ta Akademia znowu wykombinowała.

piątek, 12 lutego 2016

FILM: Wielkie bum, czyli "Mad Max: Na drodze gniewu" (reż. George Miller)





Zazwyczaj, gdy oglądam film, wraz z akcją sunącą do przodu, w tym kierunku posuwa się też mój ramowy plan recenzji.  Kto gra dobrze, kto nie, co w scenariuszu jest ciekawe, a co nie, i tak dalej, i tak dalej. Tak więc nieświadoma tego, co stanie się niebawem, włączyłam Mad Maxa: Na drodze gniewu (wiecie, dziesięć oscarowych nominacji i w ogóle podobno warto zobaczyć) i... na dwie godziny osłupiałam, by wraz z ostatnim kadrem przyłapać się na robieniu miny pt. Co się właśnie stało?

czwartek, 11 lutego 2016

KSIĄŻKA: Cięta kpina, czyli Krzysztof Varga i jego "Setka" (wyd. Wielka Litera)





Moja radość z odkrycia, że moim zdaniem najlepszy felietonista kulturalny wydaje zbiór swoich tekstów, była tym większa, że premiera rzeczonego zbioru odbyła się już następnego dnia. Wiedziona więc literackim pragnieniem, udałam się niezwłocznie do księgarni, w której wybór felietonów Krzysztofa Vargi o znamiennym tytule Setka zakupiłam, z uśmiechem wspominając swoje zachwyty przy cotygodniowych wynurzeniach autora, których doznawałam podczas uważnej lektury Dużego Formatu. I oto, proszę Państwa, okazuje się, że zbiór felietonów (równiutko stu, specjalnie jeszcze dwukrotnie przeliczyłam) jest jeszcze lepszą lekturą niż felietony pojedyncze. Dlaczego?

środa, 10 lutego 2016

FILM: Arcydzieło o koszmarze, czyli "Spotlight" (reż. Tom McCarthy) (zawiera lekkie spoilery i trochę przekleństw)



 


Nie jestem wojującą katoliczką, która uważa, że wszystko, co mówi i robi Kościół, jest wspaniałe i słuszne. Nie jestem też osobą, która najchętniej wysadziłaby wszystkie kościoły w powietrze, złowieszczo uśmiechając się pod nosem (dotyczy to też meczetów, synagog, cerkwi i tak dalej). A jednak napisać tekst o Spotlight, najnowszym filmie Toma McCarthy'ego, jest mi trudno. Bardzo trudno, szczególnie że wciąż odrobinę trzęsą mi się ręce. Choć na dobrą sprawę nie powinny - nie jestem zakonnicą (ani tym bardziej księdzem), nie biorę udziału w cotygodniowych zebraniach koła parafialnego, na własnej skórze nie doświadczyłam problemu w Spotlight omawianego, nie znam też nikogo, kto by takie doświadczenia miał. A jednak - trzęsą mi się ręce. Bo ten film, mówiący o grupie dziennikarzy przygotowującej reportaż na temat molestowania seksualnego przez Kościół katolicki w Bostonie, ogląda się nie jak dramat obyczajowy. Bliżej mu do filmów typu Pianista albo książek jak Władca much czy Rok 1984, w których groza jest niewidoczna, ale wszechogarniająca i obezwładniająca. I choć w zasadzie dzisiaj środa, więc post nie powinien się pojawić, mam wewnętrzną potrzebę jak najszybszego opisania tego filmu.

wtorek, 9 lutego 2016

KSIĄŻKA: Drogocenne kilka złotych. Wypad do Taniej Książki, czyli Borisa Akunina "Czarne Miasto" (wyd. Świat Książki)






Dostawanie prezentów w formie pieniężnej niesie ze sobą konieczność tychże pieniędzy wcześniejszej lub późniejszej zamiany w wybrany przedmiot. Po wszelkich imieninach czy urodzinach, a z rzadka także bez większej okazji, udaję się dziarskim krokiem ku sercu mego ukochanego miasta, w którym już czeka na mnie miejsce przeznaczone do wydawania pieniędzy. Innymi słowy, idę do sklepu. A dokładniej - do Taniej Książki na Świdnickiej. Wychodzę po godzinie lub więcej, zawsze z uśmiechem na twarzy i nieco lżejszym portfelem. Ale kto by myślał o jedzeniu czy innych błahostkach, gdy można kupować książki? (Szczególnie że w Dedalusie można trafić przeceny w rodzaju z 40 złotych na 15).

W ten swój zwyczajny sposób trafiłam na książkę, która mnie porwała i zachęciła do dalszego zagłębienia się w jej świat - jest ona bowiem częścią cyklu, który ma aż 15 (!) części (i już zaczęłam kompletować całą serię). Panie i Panowie, przedstawiam Czarne Miasto Borisa Akunina!

poniedziałek, 8 lutego 2016

LIFESTYLE: Krótki poradnik jak ogarnąć życiowy Chaos




W zasadzie to póki można spokojnie przejść po pokoju, nie musząc skakać na wyżej niż pół metra, to jest porządek. Analogicznie: jeśli pod Twoimi drzwiami nie stoją jeszcze wkurzeni znajomi trzymający maczety w rękach, by się z Tobą rozmówić, bo czegoś nie dopilnowałeś, jest dobrze. Nawet jeśli dla niepoznaki wyprowadziłeś się na drugi koniec Polski. Nie stoją, to nic się nie dzieje. Serio.

Jeśli jednak jesteś trochę nadgorliwy i uważasz, że wszystko wali Ci się na głowę, i że niebawem wybierać będziesz między spaniem dwie godziny dziennie albo hektolitrami kawy, przeczytaj mój poradnik ogarniania systemu. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, czyli moim własnym, kulturowym doświadczeniem!

sobota, 6 lutego 2016

SERIAL: Rozśpiewany wdzięk, czyli "Galavant"






Moje życie staje się ostatnimi czasy niezwykle cykliczne. Z jednej strony - bo wciąż wynajduję nowe rzeczy, które mnie zachwycają, i praktycznie zawsze dzieje się to przy czyjejś pomocy. Z drugiej - bo bardzo często tak się daną rzeczą zachłystuję, że wyciskam ją do ostatniej kropli. Książkę czytam półtora raza (raz normalnie, a pół te najlepsze fragmenty), film oglądam ze dwa, a serial... Cóż, serial potrafię obejrzeć w dzień albo dwa. I mimo że zarywam nockę, to buzia mi się śmieje, bo w końcu obcuję ze sztuką. I to jaką!

[A, jako że Galavant to serial muzyczny, to dzisiaj zamiast tylko obrazków w rolach przerywników występują moje ulubione piosenki z serialu - a nuż kogoś przekonają?]

piątek, 5 lutego 2016

I Ty możesz zostać gwiazdą!



Dawno, dawno temu, w galaktyce wcale nie tak bardzo odległej, aby zostać prawdziwą gwiazdą, trzeba było talentu, chęci i niezliczonych godzin nużących ćwiczeń. Na szczęście te czasy średniowiecznego ciemnogrodu już minęły – dzisiaj każdy może zostać celebrytą; wystarczy, że będzie miał dostęp do Internetu i rozwinięte umiejętności autopromocji. [post humorystyczno-obyczajowy]

czwartek, 4 lutego 2016

KSIĄŻKA: Czytający Czwartek. Harper Lee "Idź, postaw wartownika" (wyd. Filia)




Dopiero niedawno trafiłam w swoim życiu na grupę ludzi (bo pojedyncze osoby już się zdarzały), z którą się nie męczę psychicznie i którą rzeczywiście chcę bliżej poznać, bo mam z jej członkami mnóstwo wspólnych tematów. Jednym z nich są książki. W moim najbliższym otoczeniu są ludzie, którzy potrafią miesięcznie kupić dwadzieścia książek i - co najlepsze - przeczytać wszystkie w ciągu danego miesiąca. A jako że nienawidzę sytuacji, w której przeczytam coś świetnego i odłożę to na półkę, aby tam martwiało, zaczynam rozkręcać międzyprzyjacielski handel na coraz grubszą skalę.

Pierwszą książką, którą udało mi się wycyganić od koleżanek jest dzieło amerykańskiej pisarki Harper Lee pt. Idź, postaw wartownika. Lektura ta nie dość, że powoli obrasta w różnego rodzaju urban legendy - Harper Lee wydała ją przecież po tylu latach - to jeszcze jest po prostu przyjemna w czytaniu. Choć nie obyło się też bez wad. Ale czy były one na tyle poważne, by zniechęcić mnie do czytania? Zapraszam do recenzji!

środa, 3 lutego 2016

Futurologia Stosowana #2, czyli co w śniegu piszczy



Wracam po parodniowej nieobecności, pokornie przepraszając za wszelkie opóźnienia. Dzisiaj prezentuję lutowe nowości, na które rzeczywiście warto czekać - filmy, książki, płyty, seriale oraz tradycyjnie przegląd premier wrocławskich teatrów - w ramach cyklu Futurologia Stosowana. Zapraszam!