poniedziałek, 15 lutego 2016

KSIĄŻKA: Tanie czytanie. Okrucieństwo, którego nie umiemy sobie wyobrazić, czyli Bena Eltona "Dwaj bracia" (wyd. Zona Zero)





Czytaliście Zafona? Ten hiszpański twórca pisał w swoich genialnych powieściach między innymi o Cmentarzu Zapomnianych Książek - ogromnej, podziemnej bibliotece, do której przychodzili wtajemniczeni. Za pierwszym razem spośród milionów woluminów wybierali sobie jedną książkę, którą mieli się opiekować do końca swoich dni - książkę, która zniknęła gdzieś w odmętach historii, a jej (czasem jedyny) egzemplarz znalazł się na Cmentarzu.

Ostatnio mam wrażenie, że istnieje bardzo dużo takich zapomnianych książek. Książek dobrych, świetnych, czasem genialnych. Ze względu jednak na słaby marketing lub niepopularną tematykę książki te gdzieś znikają - nawet jeśli na Wikipedii można przeczytać, że w którymś roku były bestsellerem. Takie odczucia mam w stosunku do książki Bena Eltona Dwaj bracia - historii rodziny Stenglów, która zaczyna się w roku 1920, a kończy tak naprawdę w 2012 posłowiem autora. Poruszający obraz żydowskiej rodziny na tle brutalności XX wieku nie jest już reklamowany czy jakoś szczególnie popularny, jego autor zdaje się znany tylko w niektórych kręgach, a o samym wydawnictwie w Internecie ani widu, ani słychu. Samą książkę można kupić chyba tylko w Dedalusie na Świdnickiej (za to za jedyne paręnaście złotych).

A szkoda - bo Dwaj bracia są jedną z tych niesłusznie zapomnianych książek. Jedną z tych, od których nie można się oderwać, w której losy bohaterów rzeczywiście nas obchodzą, i która ma ogromny ładunek emocjonalny. A na dodatek mówi o strasznych czasach w sposób każdemu przystępny - i ogólnie jestem nią zachwycona. 

Tak więc chyba - jak u Zafona - wezmę Dwóch braci pod swoje skrzydła. Na razie zatem zapraszam do szczegółowej recenzji - a nuż dam radę kogoś przekonać?



Książka Eltona zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie wciąż rośnie. (Może niezupełnie, ale czyż poród, i to bliźniąt, nie dostarcza emocji podobnych do rozszalałego żywiołu?) Rodzi Frieda Stengel, lekarka z wykształcenia, Żydówka z pochodzenia, tylko że jedno z jej biologicznych dzieci już na drugiej stronie umiera. Lekarz prowadzący jednak zwraca uwagę świeżo upieczonych rodziców na chłopca, którego tuż przed swoją  śmiercią urodziła pacjentka leżąca na tej samej sali, co Frieda - dziadkowie nie chcą dziecka adoptować, ojciec jest nieznany albo przynajmniej niedający się odszukać. Stenglowie adoptują więc syna nieznajomej, z pochodzenia Niemki - choć wtedy nie ma to jeszcze specjalnego znaczenia. Historia opowiedziana w Dwóch braciach przedstawia losy całej rodziny - w czasach, gdy do władzy dochodzą najgorsi zbrodniarze XX wieku, a może i dziejów. Elton jednak nie będzie snuł długich, naukowych wywodów na temat Hitlera i jego zwolenników, zamiast tego pokaże, jak w tamtych czasach wyglądało normalne życie ludzi, którzy nikomu nic nie zrobili - poza tym, że urodzili się w takiej, a nie innej rodzinie. 


Dla mnie bardzo dużą zaletą książki jest jej czas akcji - nie jest to kilka lat II wojny światowej, jak w wielu innych publikacjach, co pozwala odmalować swoistą genezę zjawiska, jakim był Holocaust. Nie zostajemy tu wrzuceni ni stąd, ni zowąd do czasów, w których obozy śmierci pracują od rana do wieczora, zamiast tego widzimy, jak cała sytuacja się rozwija od samych jej początków. A że dzieje się to z perspektywy zwykłej rodziny - tym lepiej, bo tym bardziej możemy sobie uświadomić, jakim horrorem było to, co Żydom i nie tylko zafundowali Niemcy. Książka też, choć nie udziela ostatecznej odpowiedzi, pomaga w dojściu do tego, jakim cudem Holocaust został dopuszczony i niejako zatwierdzony - przez niemieckie społeczeństwo, przez niemiecką władzę, przez inne kraje, które po prostu się bały, że jakakolwiek stanowcza reakcja przeciw Hitlerowi im zaszkodzi. Elton pokazuje stopniową społeczną akceptację zjawiska wzmaganą nazistowską propagandą  - na początku prześladowań jeszcze rozbrzmiewają nieśmiałe głosy, że Nie, rząd mówi o tamtych Złych Żydach, a wy akurat jesteście tymi dobrymi - potem jednak ucichają, a społeczeństwo za cel stawia sobie odnalezienie i prześladowanie wszystkich pochodzenia żydowskiego. I choć z jednej strony ja dalej nie mogę uwierzyć, że coś takiego w dziejach świata miało miejsce, i nie umiem sobie nawet wyobrazić skali czy rzeczywistego horroru tego zjawiska (mam nadzieję, że nigdy nie będę umiała), publikacja Eltona jest dla mnie niezwykle wiarygodnym opisem tamtych czasów, który pozwolił mi chociaż odrobinkę zbliżyć się do sedna II wojny światowej (choć nigdy tego sedna nie poznam całkowicie).



Elton swój wywód dodatkowo uatrakcyjnia, dając nam rzeczywiście wiarygodnych bohaterów, bohaterów z krwi i kości, przeżywających swoje miłości, mających swoje ideały, ale też swoje ciemne strony. Autor zawarł w swojej powieści także dużo - mimo wszystko - humoru, przy którym można naprawdę głośno się roześmiać. Dzięki temu chce się śledzić losy Stenglów - są one po prostu interesujące, choć tragiczne. Pomaga w tym też świetny język, którym posługuje się pisarz - krótkie, żywe zdania, bez nadmiernych ozdobników czy konstrukcyjnych zawijasów. Przyznam, że o ile na początku język ten mi się niezwykle podobał, o tyle w środku na chwilę coś przestało mi stykać, by prawie od razu powrócić do swojej sprawności. Dzięki takiej lingwistycznej formie całą książkę pochłonąć można bardzo szybko - mi udało się to, z dużymi przerwami, w dwa dni. 

Właśnie - zakończenie. Tak wsiąkłam w czytanie, że chciałam jak najszybciej wiedzieć, co będzie dalej - i w końcu to nastąpiło. Dwaj bracia jednak nie zostawili mnie z uśmiechem na twarzy, ani z jednoznacznym płaczem - bo okazuje się, że, choć wiemy, co się stało, nie wiemy, jak to wszystko ocenić. Bo czy naprawdę wolno nam, z perspektywy wygodnej kanapy i dużego telewizora, dzisiaj oceniać ludzi żyjących w tamtych czasach? Czasach, w których trzeba było robić wszystko, aby przeżyć? Czy możemy w ogóle mówić, że coś, co ludzie robili dla ratowania samych siebie, było etyczne lub nie? I wreszcie - jak my sami byśmy postąpili w takim układzie sił? 
Zdjęcie z archiwum pisarza - świadectwo rodzinnej historii, która zainspirowała go do stworzenia Dwóch braci

Dobre jest też u Eltona dwutorowe poprowadzenie fabuły - dwa wątki zasklepiają się w najbardziej nieoczekiwanych momentach, czyniąc historię bardziej zrozumiałą i nacechowaną emocjonalnie. Dzięki temu zabiegowi mamy też wrażenie dopełnienia - bo przecież żadna historia nie kończy się wraz z ostatnią stroną powieści. Autor dodaje też autobiograficznego rysu opowieści, uzupełniając ją o krótkie posłowie - co sprawia, że całość, choć odmienna od rzeczywistości, wydaje się jeszcze bardziej wiarygodna.

Nie sposób powiedzieć ani napisać, jakim horrorem były Holocaust, masowa propaganda, II wojna światowa. Eltonowi jednak udaje się podejść do sprawy po ludzku, bez bagatelizowania, ale też bez patosu, o jaki w tej sytuacji nietrudno. Czytamy o zwyczajnej rodzinie, na którą wypadło życie w niezwyczajnych czasach - obserwujemy jej bohaterów od narodzin w wielu wypadkach aż do śmierci. Często śmierci, której sensu po prostu nie rozumiemy, czasem śmierci za ideały albo śmierci ze zwykłego rozgoryczenia i zmęczenia tym całym bagnem, w jakim przyszło im żyć. Któryś z bohaterów pod koniec mówi: Zabrali nam młodość. Nie tylko młodość - w pewien sposób zabrano im cały świat, a nierzadko też życie. A nam, współczesnym - pozostaje już tylko pamiętać.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz