W zasadzie to póki można spokojnie przejść po pokoju, nie musząc skakać na wyżej niż pół metra, to jest porządek. Analogicznie: jeśli pod Twoimi drzwiami nie stoją jeszcze wkurzeni znajomi trzymający maczety w rękach, by się z Tobą rozmówić, bo czegoś nie dopilnowałeś, jest dobrze. Nawet jeśli dla niepoznaki wyprowadziłeś się na drugi koniec Polski. Nie stoją, to nic się nie dzieje. Serio.
Jeśli jednak jesteś trochę nadgorliwy i uważasz, że wszystko wali Ci się na głowę, i że niebawem wybierać będziesz między spaniem dwie godziny dziennie albo hektolitrami kawy, przeczytaj mój poradnik ogarniania systemu. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, czyli moim własnym, kulturowym doświadczeniem!
Jeśli jednak jesteś trochę nadgorliwy i uważasz, że wszystko wali Ci się na głowę, i że niebawem wybierać będziesz między spaniem dwie godziny dziennie albo hektolitrami kawy, przeczytaj mój poradnik ogarniania systemu. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, czyli moim własnym, kulturowym doświadczeniem!
1. Nie bądź frajerem
Ten punkt zawdzięczam akurat świetnemu tekstowi z Marta pisze (KLIK). Sama często obserwuję, że ludzie biorą na siebie za dużo - bo wypada, bo ja dam radę, bo ja jestem ambitna i tak dalej. Szczególnie dotyczy to kobiet, których życiowym celem jest zadowolenie wszystkich dookoła. A więc, moi Drodzy - nie róbcie tego. Jeżeli kogoś nie lubicie, nie szukajcie z nim kontaktu. Nie zagadujcie go wesoło na korytarzu, tylko przejdźcie kawałek dalej i wyciągnijcie książkę. I, kurczaki pieczone, NIE róbcie mu przysług. ŻADNYCH. Że on niby zrobiłby coś dla Was? Tak, jasne. Chyba jakbyście mu zapłacili.
Zdradzę Wam też jeszcze jeden sekret - każdy ma problemy. Każdy. Jeden mniejsze, drugi większe, trzeci praktycznie w ogóle nie ma. I każdy chciałby je zrzucić na kogoś innego, gdyby tylko to było możliwe. Niektóre osoby zdają sobie sprawę z tego, że tak się nie da, i biorą się do roboty - ale inni wciąż próbują. Ale wiecie co? To, że nie słuchali profesor od ekonomii, gdy ta trzykrotnie (!) powtórzyła materiał do nauki, to ich sprawa. Albo to, że idą na imprezę i nie mają gdzie spać (a Ty akurat mieszkasz w centrum, i masz taaaaaką wygodną kanapę). Albo to, że ich nie było na wykładzie, bo im się nie chciało, a teraz to w sumie chcieliby notatki, wyślesz? Nie masz obowiązku pomagania tym, którym nie chcesz pomóc. Po prostu. A jeżeli nie chcesz odmawiać proszącym w sposób bezpośredni (chociaż ten - mówię z doświadczenia - jest niezwykle skuteczny), napisz im na tym Messengerze, że sorry, ale teraz jesz kolację/oglądasz film/masz trening/uczysz się i żeby ta osoba napisała np. jutro o 13, bo wtedy masz okienko i możesz daną kwestię rozwiązać. Wiecie co? NIGDY nie piszą raz jeszcze. Nigdy.
(Oczywiście, są też osoby, którym chcielibyśmy pomóc, bo są fajne i się potrafią odwzajemnić. Ale wiecie co? One zrozumieją, że teraz nie możecie, bo macie sesję/pracę/trening/śpicie. Tylko - po prostu - im to powiedzcie. Jak nie powiecie, to nie będą wiedzieć. I tyle).
2. Zrób plan
Okej, ja jestem maniaczką list. Mam zapisane wszystko - plan na najbliższy dzień, tydzień, dwa tygodnie, miesiąc, trzy miesiące, rok, a nawet pięć lat (nie, serio. Po prostu zastanawiałam się ostatnio, czy kiedyś nie chciałabym podjąć jeszcze jakichś studiów, już tak bardziej hobbystycznie aniżeli zawodowo). Po prostu lubię, gdy mogę coś w ten sposób z siebie wyrzucić i nie muszę o tym pamiętać, a potem mogę sobie to skreślić. Ale wiesz co? Ty nie musisz tak robić. I tak, wiem, że jest mnóstwo poradników, które powiedzą Ci, że zapisanie czegoś to połowa sukcesu. Niestety - to tak nie działa. Jeżeli nie lubisz zapisywać, nie musisz tego robić. Po prostu. Za to usiądź, popatrz w ścianę i... pomyśl. (No tak, wiem, że z tym ostatnio wszyscy jako rodzaj ludzki mamy problem, ale gwarantuję, że w małych ilościach to naprawdę nie boli). Na razie tak mniej więcej - jeżeli masz egzamin, to interesuje Cię na przykład, ile potrzebujesz czasu na ogarnięcie poszczególnych tematów, czy chciałbyś robić powtórki (wierz mi, chciałbyś) i ile, czy nie musisz jeszcze zrobić czegoś dodatkowego, żeby w ogóle być dopuszczonym do zdawania (u mnie na studiach trzeba zaliczyć ćwiczenia, co wiąże się zazwyczaj z koniecznością zdania kolokwium, ale może to też być prezentacja na ocenę czy napisanie referatu).
3. Ogarnij materiały
Masz egzamin? Okej, to niezbyt miła okoliczność przyrody, ale czeka to praktycznie wszystkich na jakimś tam etapie życia. Znasz konkretną datę? Dobrze. To teraz policz, ile dokładnie masz dni od dzisiaj czy od jutra do tej Godziny Zero. Policzyłeś? O, musiałeś użyć kalkulatora tylko cztery razy? Super. To teraz czas na myślenie. Na pewno masz już w domu wszystkie potrzebne Ci podręczniki, skrypty, testy z zeszłych lat i inne materiały? Notatki od koleżanki, która była na wszystkich wykładach? (I tak, jeżeli Ci te wykładki dała, znaczy to, że masz jej kupić czekoladę albo jakieś inne drobne coś, co lubi. Obowiązkowo). Jeżeli nie masz, to załatw te rzeczy. Ten punkt jest w miarę jasny w wypadku egzaminów (chociaż na każdym zdarza mi się usłyszeć od kogoś coś w stylu O, a skąd miałaś te testy? One takie fajne są, a ja ich nie miałem...), ale dotyczy też gotowania obiadu (ktoś musi pójść i kupić tego kurczaka), wielkiego sprzątania (worki na śmieci!) i organizowania imprez (już nawet nie mówię o alkoholu - ale wierz mi, impreza bez jedzenia to zła impreza, szczególnie jak jest to opcja z nocowaniem).
4. Wyzbądź się ambicji
Chcesz być ambitny, mieć wszystko zrobione na tip top i ogólnie być postrzegany jako super-systematyczna-osoba-która-zawsze-wszystko-ogarnia? Fajnie, gratuluję. Ale wiesz co? Nie czas na to! Ambitny mogłeś sobie być dwa miesiące przed sesją albo trzy tygodnie przed imprezą. Wtedy był czas na czytanie opracowań wydanych w pięciu egzemplarzach albo na szperanie po książkach kucharskich w poszukiwaniu niesamowicie wykwintnych i oszałamiających przystawek. Teraz masz zrozumieć, co dokładnie masz zrobić i czego się nauczyć, i wykorzystać wszystkie swoje możliwości, by jak najlepiej opanować to wymagane minimum. Profesor powiedziała, że z pięciu rozdziałów z jakiejś książki wymaga jednego? Skseruj tylko jeden, za to przeczytaj go osiem razy. Wiesz, że za tydzień masz zdawać pierwszą połowę materiału, a za dwa tygodnie drugą? Skup się na tej pierwszej, ba! - do drugiej za bardzo nie zaglądaj. Nie ma teraz czasu na ambicje, jest zapiernicz. I już.
5. Rusz tyłek i po prostu to zrób
Wiesz dlaczego masz po prostu to zrobić? Bo, po pierwsze, się da. Po drugie - tak naprawdę chcesz to zrobić, inaczej nie czytałbyś tego posta. Po trzecie - prawdopodobnie i tak w końcu będziesz musiał, więc naprawdę - lepiej zacząć wcześniej. Wyłącz fejsa (tak, tak, wiem, ja też mam z tym problem) i telefon - a gdy ktoś do Ciebie napisze, spójrz raz jeszcze na pierwszy punkt tego tekstu i zastanów się, czy naprawdę chcesz się teraz wdawać w konwersację. A raczej: czy powinieneś. Nawet jeżeli wydaje Ci się, że masz jeszcze dużo czasu, prawdopodobnie już jutro czy pojutrze to się zmieni, lepiej więc dzisiaj już przysiąść nawet na godzinkę czy dwie, niż liczyć na to, że jutro usiądziesz na osiem. Wierz mi - nie usiądziesz, bo coś Cię rozproszy. Tak jak rozprasza każdego, nawet jeśli postanowił sobie, że tym razem wszystko będzie po jego myśli.
Tak więc ruszajmy wszyscy, ogarniajmy i nie pozwalajmy, by w nasze życie wkradł się Chaos. A gdy już tak się stanie, nie panikujmy, tylko przeczytajmy mój krótki poradnik, zastosujmy się do jego wytycznych i miejmy nadzieję, że to coś pomoże.
A w przerwie wejdźmy na Nerw Słowa i dla relaksu przeczytajmy kolejną recenzję. Miłej zabawy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz