Nowy Rok już za nami, czas więc, by zmienić swoje życie! (I podrasować bloga!) Nie wiesz, na co będzie można pójść do kina w tym miesiącu? Po jaką książkę sięgnąć w wolny wieczór? Jaką płytę włączyć? Do którego teatru zaprosić kogoś, komu chcesz zaimponować? A może poszukujesz sposobu na weekend - gdzieś w mieście albo na własnej kanapie z oczami utkwionymi w najnowszym serialu?
Jeżeli na któreś pytanie odpowiedziałeś twierdząco, podpowiadam: dobrze trafiłeś! Od Nowego Roku Nerw Słowa wprowadza nowy cykl - o tajemniczo brzmiącej nazwie Futurologia Stosowana - czyli kulturalny przegląd miesiąca w pigułce - podzielony na kategorie i do tego z ładnymi obrazkami! Przeczytaj i zaplanuj swój miesiąc!
FILM
Najpierw będzie o filmach, bo też w styczniu godnych uwagi nowości mamy w bród, i to zarówno produkcji polskich, jak i zagranicznych. Najważniejszym wydarzeniem w branży będzie oczywiście ogłoszenie nominacji do Oscarów (15 stycznia, już niedługo!), które Nerw Słowa będzie śledzić z wielką uwagą (bo tym razem oczywiście dotrzymam postanowienia noworocznego - obejrzenia wszystkich filmów z interesujących mnie kategorii przed ogłoszeniem wyników. O, ja naiwna!)
Film spotkał się z mieszanymi reakcjami zagranicznych krytyków, ale i tak jest jednym z najpewniejszych pretendentów do Oscara. Jak mógłby nie być z taką obsadą? |
Pod względem Oscarowym najbardziej obiecujące wydają się dwie produkcje: Joy z Jennifer Lawrence, Robertem de Niro i Bradleyem Cooperem (premiera ósmego stycznia) oraz Dziewczyna z portretu (22.01.) z Eddiem Redmaynem. Oba filmy zrealizowane zostały na podstawie prawdziwych historii i - jak widać - w ich obsadzie znaleźli się znamienici aktorzy. Do tego pierwszego filmu jestem trochę bardziej przekonana (z historią samotnej matki, która zmienia swoje życie dzięki swojej kreatywności jakoś łatwiej mi się utożsamić niż z opowieścią o malarzu, który zmienia płeć), ale zobaczę na pewno oba.
Ciekawą propozycją dla spragnionych czegoś zupełnie innego zdaje się Anomalisa, realizowana metodą poklatkową baśń dla dorosłych. Historia zwyczajnego mężczyzny, który pewnego dnia doświadcza czegoś niezwyczajnego, podbiła serca zagranicznych krytyków. Mam nadzieję, że moje również wykaże się entuzjazmem, szczególnie że Anomalisa jest dla mnie jedną wielką niewiadomą.
Sądzę jednak, że największa radocha z oglądania filmów zagranicznych przyjdzie przy oglądaniu innej premiery - Nienawistnej ósemki Quentina Tarantino. Po trailerze wydaje się (i jest to prawdopodobne), że będzie świetna gra aktorska (Samuel L. Jackson absolutnie mnie uwiódł tymi kilkudziesięcioma sekundami), bardzo sprawnie napisany scenariusz (oczywiście przez samego reżysera) i ten charakterystyczny klimacik grozy i napięcia, jaki pojawił się w Django. Ja już chcę do kina!
Polska kinematografia również ma parę propozycji na styczeń. I - co za ulga - tym razem nie są to komedie romantyczne. A przynajmniej nie do końca. Mamy więc - chronologicznie idąc - Moje córki krowy (8.01.; historia dwóch sióstr, które w obliczu choroby rodziców pragną zakończyć waśń między sobą), Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy (15.01.; swingową historię kryminalno-tajemniczą) oraz Pitbull. Nowe porządki (22.01.; kontynuacja kultowej serii jeszcze - mimo najlepszych chęci - niezgłębionej przez niektórych bloggerów, khe khem).
A jak nie pójdziesz do kina, to przyjdę i Ci...! (wstaw odpowiednie) |
Polska kinematografia również ma parę propozycji na styczeń. I - co za ulga - tym razem nie są to komedie romantyczne. A przynajmniej nie do końca. Mamy więc - chronologicznie idąc - Moje córki krowy (8.01.; historia dwóch sióstr, które w obliczu choroby rodziców pragną zakończyć waśń między sobą), Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy (15.01.; swingową historię kryminalno-tajemniczą) oraz Pitbull. Nowe porządki (22.01.; kontynuacja kultowej serii jeszcze - mimo najlepszych chęci - niezgłębionej przez niektórych bloggerów, khe khem).
Dla Soni Bohosiewicz i Macieja Stuhra pójdę na każdy film. A gdy pobrzmiewa w nim jeszcze jazz... Premiero, szykuj się na moje przyjście! |
Moje córki krowy zobaczę chętnie, bo Agata Kulesza i Marcin Dorociński zaciągną mnie na każdy film (choć pewnie znowu - jak w większości jego filmów - pana Marcina nie będę w stanie ani dobrze usłyszeć, ani zrozumieć; kwestia dykcji czy nagłośnienia?). Excentrycy... są dla mnie tworem wyjątkowo atrakcyjnym. Tutaj również w głównych rolach mamy świetny duet - Macieja Stuhra (moim zdaniem chyba najlepszy polski aktor) i Sonię Bohosiewicz, a w tle piękną muzykę swingową, więc czego chcieć więcej? Wciąż niezdecydowanych spieszę też poinformować, że oba filmy zostały znacząco wyróżnione na 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni (Moje córki krowy otrzymały Nagrodę Publiczności, do Excentryków natomiast trafiły Srebrne Lwy i - do Wojciecha Pszoniaka - nagroda za drugoplanową rolę męską). Pitbull natomiast to - po trailerze sądząc - dobra propozycja twardego kina, która zaspokoi nasze pragnienie akcji na jedno popołudnie. Chodziłabym!
Żeby jednak nie było tak, że o tych filmach to tylko takie pitu, pitu, postanowiłam w Futurologii Stosowanej po raz pierwszy wprowadzić sześciopunktową Skalę Oczekiwania (co brzmi jak z kiepskiej powieści fantasy, no ale nie będę wybrzydzać).
Jeden zegar to oczekiwanie bliskie zeru, sześć zegarów to absolutna mania na punkcie danego dzieła.
Joy
Dziewczyna z portretu
Anomalisa
Nienawistna ósemka
Nienawistna ósemka
Moje córki krowy
Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy
Pitbull. Nowe porządki
KSIĄŻKI
Zastój świąteczno-noworoczny w dziedzinie literatury? Chyba żartujecie. W tym roku nic takiego nie ma miejsca, wprost przeciwnie - pojawia się tyle ciekawych nowości, że właściwie nie wiadomo, za co się zabrać w pierwszej kolejności.
Literacki eksperyment, który rzeczywiście wciąga, najmłodszej laureatki Bookera |
Mamy na przykład Próbę Eleanor Catton (Wydawnictwo Literackie), debiutancką powieść autorki Wszystko, co lśni opowiadającą o skandalu obyczajowym - molestowaniu nieletniej uczennicy przez nauczyciela. Przeczytałam pierwsze kilka stron (recenzja już wkrótce) i przyznam, że - choć dziwne - wciąga.
Styczeń przynosi nam również nową powieść Johna Irvinga - Aleję tajemnic (Prószyński i S-ka). Tym razem mistrz amerykańskiej prozy zabiera nas w podróż do świata czternastoletniego Juana Diego i jego siostry Lupe, która zna przyszłość (albo tak myśli). Wszystkie opisy brzmią intrygująco - czas ruszać do księgarni.
Na uwagę zasługują również dwie książki o sztuce i artystach - Stryjeńska. Diabli nadali Angeliki Kuźniak (no dobra, wydana troszkę wcześniej, ale musiałam o niej napisać) - wydawnictwo Czarne - oraz Złota dama Anne Marie O'Connor (W.A.B.). Pierwsza pozycja to biografia najbardziej znanej polskiej artystki dwudziestolecia międzywojennego, która postacią była niebanalną, i jeszcze obracającą się wśród ówczesnej elity. Złota dama natomiast to powieść mówiąca o spotkaniu Gustava Klimta i Adeli Bloch-Bauer, której portret okrzyknięty został austriacką Moną Lisą. Na podstawie książki nakręcony został film z Helen Mirren w roli głównej.
Tym, którzy chwilowo dość mają rzeczywistego świata, wskazać mogę książkę Magdaleny Kubasiewicz Spalić wiedźmę (Genius Creations). Wydawnictwo tworzone przez pasjonatów, które najpierw było... księgarnią internetową, i potężna (i przy okazji zwariowana) czarownica w roli głównej. Zapowiada się ciekawie, a że lubię ludzi, którzy nie boją się walczyć o marzenia (tutaj wyrazy uznania zarówno dla wydawców, jak i dla autorki), na pewno przeczytam.
Miłośnikom bardziej kryminalnych klimatów polecam nowe dzieło Remigiusza Mroza - Zaginięcie (Czwarta Strona), czyli część drugą przygód prawniczki Joanny Chyłki. Gdy trzyletnia dziewczynka znika z domku letniskowego bogatych rodziców, małżeństwo staje przed zarzutem zabójstwa. Czy poszlaki w sprawie okażą się wystarczająco silne, by skazać podejrzanych?
Z pozycji non-fiction na pierwszy plan w styczniu wybijają się dwie pozycje wydawnictwa Znak napisane przez wielkich ludzi: eseje Pochwała nudy Josifa Brodskiego oraz Patrząc Józefa Czapskiego. Pierwsze dzieło to ogólne rozważania na temat kultury, od Marka Aureliusza zaczynając, na wspomnieniach autora z podróży do Brazylii kończąc. Książka polskiego malarza odznaczonego Virtuti Militari skupia się na sztuce, przemieniając martwe pomniki w skarby. Czytałabym.
Eleanor Catton Próba
John Irving Aleja tajemnic
Angelika Kuźniak Stryjeńska. Diabli nadali (Czarne)
Anne Marie O'Connor Złota dama (W.A.B.)
Magdalena Kubasiewicz Spalić wiedźmę (Genius Creations)
Remigiusz Mróz Zaginięcie (Czwarta Strona)
Josif Brodski Pochwała nudy (Znak)
Józef Czapski Patrząc (Znak)
Styczeń przynosi nam również nową powieść Johna Irvinga - Aleję tajemnic (Prószyński i S-ka). Tym razem mistrz amerykańskiej prozy zabiera nas w podróż do świata czternastoletniego Juana Diego i jego siostry Lupe, która zna przyszłość (albo tak myśli). Wszystkie opisy brzmią intrygująco - czas ruszać do księgarni.
Na uwagę zasługują również dwie książki o sztuce i artystach - Stryjeńska. Diabli nadali Angeliki Kuźniak (no dobra, wydana troszkę wcześniej, ale musiałam o niej napisać) - wydawnictwo Czarne - oraz Złota dama Anne Marie O'Connor (W.A.B.). Pierwsza pozycja to biografia najbardziej znanej polskiej artystki dwudziestolecia międzywojennego, która postacią była niebanalną, i jeszcze obracającą się wśród ówczesnej elity. Złota dama natomiast to powieść mówiąca o spotkaniu Gustava Klimta i Adeli Bloch-Bauer, której portret okrzyknięty został austriacką Moną Lisą. Na podstawie książki nakręcony został film z Helen Mirren w roli głównej.
Dawno nie czytałam fantastyki. Popatrzyłam na okładkę i z powrotem mi się zachciało. |
Tym, którzy chwilowo dość mają rzeczywistego świata, wskazać mogę książkę Magdaleny Kubasiewicz Spalić wiedźmę (Genius Creations). Wydawnictwo tworzone przez pasjonatów, które najpierw było... księgarnią internetową, i potężna (i przy okazji zwariowana) czarownica w roli głównej. Zapowiada się ciekawie, a że lubię ludzi, którzy nie boją się walczyć o marzenia (tutaj wyrazy uznania zarówno dla wydawców, jak i dla autorki), na pewno przeczytam.
Miłośnikom bardziej kryminalnych klimatów polecam nowe dzieło Remigiusza Mroza - Zaginięcie (Czwarta Strona), czyli część drugą przygód prawniczki Joanny Chyłki. Gdy trzyletnia dziewczynka znika z domku letniskowego bogatych rodziców, małżeństwo staje przed zarzutem zabójstwa. Czy poszlaki w sprawie okażą się wystarczająco silne, by skazać podejrzanych?
Z pozycji non-fiction na pierwszy plan w styczniu wybijają się dwie pozycje wydawnictwa Znak napisane przez wielkich ludzi: eseje Pochwała nudy Josifa Brodskiego oraz Patrząc Józefa Czapskiego. Pierwsze dzieło to ogólne rozważania na temat kultury, od Marka Aureliusza zaczynając, na wspomnieniach autora z podróży do Brazylii kończąc. Książka polskiego malarza odznaczonego Virtuti Militari skupia się na sztuce, przemieniając martwe pomniki w skarby. Czytałabym.
Eleanor Catton Próba
John Irving Aleja tajemnic
Angelika Kuźniak Stryjeńska. Diabli nadali (Czarne)
Anne Marie O'Connor Złota dama (W.A.B.)
Magdalena Kubasiewicz Spalić wiedźmę (Genius Creations)
Remigiusz Mróz Zaginięcie (Czwarta Strona)
Josif Brodski Pochwała nudy (Znak)
Józef Czapski Patrząc (Znak)
SERIALE
W styczniu czekają nas zarówno powroty świetnych seriali (nienawidzę tej przerwy świątecznej w telewizji), jak i zupełnie nowe serie. Wracają Elementary, Grimm i Blacklist (KLIK) oraz Żona idealna - rzecz o Alicii Florrick, prawniczce, która po parunastu latach wychowywania dzieci wraca do zawodu, gdyż jej mąż... trafia do więzienia. Wielkim plusem serialu jest to, że wszystkie postacie, które się w nim pojawiają, rzeczywiście mają jakąś konkretną osobowość - od tych najbardziej zwariowanych, poprzez bardzo, bardzo złe i okropne, do wybuchowej mieszanki obu tych wariantów.
Pierwszy miesiąc nowego roku przynosi nam seriale muzyczne: Mozart in the jungle (który został wyemitowany co prawda w całości 30.12., ale kto ogląda seriale w Sylwestra?) i Flesh&Bone (po polsku: Pot i łzy). Mozarta już teraz mogę chyba obwołać najbardziej uroczym serialem roku (widziałam pierwszy sezon, a drugi jest podobno jeszcze lepszy). Opowiada on o orkiestrze symfonicznej i jej nowym dyrygencie, któremu do normalności jest daleko jak stąd do Tokio, w związku z czym przy serialu parska się śmiechem po kilka razy na odcinek. Flesh&Bone to rzecz o baletnicy, której Bozia zabrała równowagę psychiczną, ale obdarzyła talentem. Zdjęcia wyglądają zachęcająco, więc w najbliższym czasie na pewno pooglądam.
Z innych zapowiedzi moje oko przykuły Shades of Blue, Second Chance oraz Colony. Pierwsze dzieło w obsadzie ma Jennifer Lopez, która tym razem wciela się w policjantkę zmuszoną do zostania informatorką FBI, a przy okazji samotną matkę. Trailer pokazał kilka ciekawych scen, które mogą zostać rozwinięte w coś naprawdę ciekawego, więc chyba warto sprawdzić. Second chance to rzecz o policjancie na emeryturze, który dostaje drugą szansę od życia - i to dosłownie. Zapowiedź jest może nieco mniej efektowna, ale sądzę, że tą pozycją również warto się zainteresować, szczególnie gdy już obejrzy się wszystkie seriale, które się ma, a te stare jeszcze nie wrócą. Colony jest z kolei postapokaliptyczną fantazją na temat Los Angeles w niedalekiej przyszłości, gdy miasto to zostanie opanowane przez obcych. (I owszem, brzmi to dziwacznie, ale Josh Holloway znany z sympatycznego Intelligence podbił moje serce i wykorzystam każdą okazję, aby go oglądać). Po obejrzeniu pierwszego odcinka powiem szczerze: zapowiada się całkiem, całkiem.
Mozart in the Jungle
Flesh&Bone
Shades of Blue
Second Chance
Colony
MUZYKA
A kiedy już znudzimy się oglądaniem i czytaniem, zawsze możemy zamknąć oczy i posłuchać, bo przecież nie tylko filmami żyje człowiek. W styczniu: przekrój gatunkowy. I choć osobiście czekam głównie na dwie płyty, myślę, że osoby o innych muzycznych gustach również nie będą zawiedzione. (Ta kategoria jest jednak najkrótsza, bo też i na blogu o muzyce było mało. Wiecie, metafora i te sprawy).
Ósmy stycznia (już pojutrze!) przywitamy przy dźwiękach Davida Bowiego, a dokładniej jego najnowszej płyty pt. Blackstar. Przyznam się, że nigdy wcześniej Bowiego nie słuchałam, ale po przesłuchaniu utworów promujących album, tzn. Blackstar i Lazarus, mam ochotę to zmienić, bo Bowie jest dla mnie po prostu czymś innym.
Muzyka klasyczna szykuje dla nas w styczniu egzotyczną perełkę: Island songs Amy Dickson, nagraną wraz z Sydney Symphony Orchestra. Amy jest pierwszą australijską zdobywczynią Classic Brit Award (takie Grammy dla klasyków), na swojej płycie zamieściła utwory australijskich kompozytorów - Petera Sculthorpe'a, Rossa Edwardsa i Bretta Deana - co mnie cieszy, bo jeszcze nigdy nie słuchałam (świadomie) australijskiej muzyki klasycznej. Może być ciekawie, szczególnie że Dickson gra na saksofonie.
A propo saksofonu: 29.01. będziemy mogli posłuchać najnowszej płyty kwartetu Obara International, grupy jazzowej z saksofonistą Maciejem Obarą na czele. Utwory raczej chilloutowe i przyjemne do lecenia w tle. Dwa tygodnie wcześniej, to znaczy 15.01. na scenie pojawi się inny zespół jazzowy, choć idący w zupełnie inną stronę. Panie i Panowie, powitajcie Pink Freud z albumem Pink Freud plays Autechre! Freudzi oprócz świetnej nazwy mają świetną - aczkolwiek na pierwszy rzut ucha - dziwaczną muzykę. Warto się zagłębić.
David Bowie Blackstar
Amy Dickson Island songs
Obara International Live in Mińsk Mazowiecki
Pink Freud Pink Freud plays Autechre
W styczniu czekają nas zarówno powroty świetnych seriali (nienawidzę tej przerwy świątecznej w telewizji), jak i zupełnie nowe serie. Wracają Elementary, Grimm i Blacklist (KLIK) oraz Żona idealna - rzecz o Alicii Florrick, prawniczce, która po parunastu latach wychowywania dzieci wraca do zawodu, gdyż jej mąż... trafia do więzienia. Wielkim plusem serialu jest to, że wszystkie postacie, które się w nim pojawiają, rzeczywiście mają jakąś konkretną osobowość - od tych najbardziej zwariowanych, poprzez bardzo, bardzo złe i okropne, do wybuchowej mieszanki obu tych wariantów.
Ten plakat jest dość kiczowaty, ale jednocześnie swoim zwariowaniem pokazuje główny urok serialu. Pierwsza seria opowieści o orkiestrze symfonicznej była zachwycająca, a druga jest podobno jeszcze lepsza. |
Pierwszy miesiąc nowego roku przynosi nam seriale muzyczne: Mozart in the jungle (który został wyemitowany co prawda w całości 30.12., ale kto ogląda seriale w Sylwestra?) i Flesh&Bone (po polsku: Pot i łzy). Mozarta już teraz mogę chyba obwołać najbardziej uroczym serialem roku (widziałam pierwszy sezon, a drugi jest podobno jeszcze lepszy). Opowiada on o orkiestrze symfonicznej i jej nowym dyrygencie, któremu do normalności jest daleko jak stąd do Tokio, w związku z czym przy serialu parska się śmiechem po kilka razy na odcinek. Flesh&Bone to rzecz o baletnicy, której Bozia zabrała równowagę psychiczną, ale obdarzyła talentem. Zdjęcia wyglądają zachęcająco, więc w najbliższym czasie na pewno pooglądam.
Z innych zapowiedzi moje oko przykuły Shades of Blue, Second Chance oraz Colony. Pierwsze dzieło w obsadzie ma Jennifer Lopez, która tym razem wciela się w policjantkę zmuszoną do zostania informatorką FBI, a przy okazji samotną matkę. Trailer pokazał kilka ciekawych scen, które mogą zostać rozwinięte w coś naprawdę ciekawego, więc chyba warto sprawdzić. Second chance to rzecz o policjancie na emeryturze, który dostaje drugą szansę od życia - i to dosłownie. Zapowiedź jest może nieco mniej efektowna, ale sądzę, że tą pozycją również warto się zainteresować, szczególnie gdy już obejrzy się wszystkie seriale, które się ma, a te stare jeszcze nie wrócą. Colony jest z kolei postapokaliptyczną fantazją na temat Los Angeles w niedalekiej przyszłości, gdy miasto to zostanie opanowane przez obcych. (I owszem, brzmi to dziwacznie, ale Josh Holloway znany z sympatycznego Intelligence podbił moje serce i wykorzystam każdą okazję, aby go oglądać). Po obejrzeniu pierwszego odcinka powiem szczerze: zapowiada się całkiem, całkiem.
Mozart in the Jungle
Flesh&Bone
Shades of Blue
Second Chance
Colony
MUZYKA
A kiedy już znudzimy się oglądaniem i czytaniem, zawsze możemy zamknąć oczy i posłuchać, bo przecież nie tylko filmami żyje człowiek. W styczniu: przekrój gatunkowy. I choć osobiście czekam głównie na dwie płyty, myślę, że osoby o innych muzycznych gustach również nie będą zawiedzione. (Ta kategoria jest jednak najkrótsza, bo też i na blogu o muzyce było mało. Wiecie, metafora i te sprawy).
Ósmy stycznia (już pojutrze!) przywitamy przy dźwiękach Davida Bowiego, a dokładniej jego najnowszej płyty pt. Blackstar. Przyznam się, że nigdy wcześniej Bowiego nie słuchałam, ale po przesłuchaniu utworów promujących album, tzn. Blackstar i Lazarus, mam ochotę to zmienić, bo Bowie jest dla mnie po prostu czymś innym.
Ta okładka (i również modelka) są po prostu piękne, a muzyka na płycie ten stan utrzymuje. |
Muzyka klasyczna szykuje dla nas w styczniu egzotyczną perełkę: Island songs Amy Dickson, nagraną wraz z Sydney Symphony Orchestra. Amy jest pierwszą australijską zdobywczynią Classic Brit Award (takie Grammy dla klasyków), na swojej płycie zamieściła utwory australijskich kompozytorów - Petera Sculthorpe'a, Rossa Edwardsa i Bretta Deana - co mnie cieszy, bo jeszcze nigdy nie słuchałam (świadomie) australijskiej muzyki klasycznej. Może być ciekawie, szczególnie że Dickson gra na saksofonie.
A propo saksofonu: 29.01. będziemy mogli posłuchać najnowszej płyty kwartetu Obara International, grupy jazzowej z saksofonistą Maciejem Obarą na czele. Utwory raczej chilloutowe i przyjemne do lecenia w tle. Dwa tygodnie wcześniej, to znaczy 15.01. na scenie pojawi się inny zespół jazzowy, choć idący w zupełnie inną stronę. Panie i Panowie, powitajcie Pink Freud z albumem Pink Freud plays Autechre! Freudzi oprócz świetnej nazwy mają świetną - aczkolwiek na pierwszy rzut ucha - dziwaczną muzykę. Warto się zagłębić.
David Bowie Blackstar
Amy Dickson Island songs
Obara International Live in Mińsk Mazowiecki
Pink Freud Pink Freud plays Autechre
TEATR I OPERA
...czyli jak wyjść z domu i mieć kulturalną dobrą zabawę. Dzieje się dużo we wszystkich dużych wrocławskich instytucjach kulturalnych, warto więc się w ich programy pozagłębiać. I może nawet pójść:-)
Opera Wrocławska (najmniej popularna destynacja wypadów na sam początek) w styczniu oferuje nam głównie dwa spektakle: Zemstę nietoperza (operetkę Straussa) i Skrzypka na dachu (musical, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać). Na pierwszym nie byłam, ale ma piękną muzykę i jest operetką, co znaczy, że nikt tam za bardzo nie umiera. Skrzypka widziałam dwa razy (raz w operze, raz w plenerze w Topaczu) i - choć miał swoje wady - całkiem mi się podobał. (Gdybym był bogata... jest zawsze aktualne).
Teatr Polski gra - prócz swoich spektaklów repertuarowych - pachnącą nowością Śmierć i dziewczynę (podobno jeszcze nawet jest kilka biletów, więc zachęcam) oraz spektakl premierowy - GRIMM: czarny śnieg, który ma być połączeniem baśni braci Grimm z refleksją na temat naszych największych obaw, w których ciemnym i mrocznym lasem staje się nasza głowa. W obsadzie m.in. Bartosz Porczyk. Opis na stronie Teatru brzmi tak, że z jednej strony chciałabym iść, a z drugiej mam stracha, że pójdę. Interesujące.
Premiera także w Teatrze Capitol, który jeszcze nie ostygł po Trzech Muszkieterach. (Swoją drogą to nie rozumiem, jak to się dzieje, że za każdym razem, gdy już upoluję do Capitolu bilety, coś się wydarza i nie mogę pójść). Y to opowieść o Beatlesach i jobsowskiej chmurze (nie, nie tej na niebie, tylko tej internetowej). Oglądałabym, zarówno Y, jak i Trzech muszkieterów, a także Mistrza i Małgorzatę, które to na scenie z powrotem pojawi się w lutym, ale tylko na trzy spektakle, na które nie ma już biletów. Hm, ależ mi zaskoczenie...
Ostatnia teatralna premiera odbędzie się we Wrocławskim Teatrze Współczesnym - spektakl Silesia, silentia, którego scenariusz otrzymał trzecią nagrodę w konkursie Teatru strefy_kontaktu 2016 i opowiada o... płaszczu. Z Teatrem Współczesnym mam problem, bo zawsze zmierzam doń niechętnie, a po wyjściu stwierdzam, że jednak było świetnie.
GRIMM: czarny śnieg (Teatr Polski)
Y (Teatr Capitol)
Silesia, silentia (Wrocławski Teatr Współczesny)
KONCERT I SPOSÓB NA WEEKEND
Szykuje się we Wrocławiu świetny koncert Janusza Radka (17.01., 19:00), który w Mleczarni śpiewać będzie teksty Haliny Poświatowskiej. Jednym słowem: najlepsza polska poetka w ustach najlepszego jej interpretatora. Poezja.
Najważniejszym wrocławskim wydarzeniem stycznia jest jednak oczywiście Weekend Otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury, podczas którego miejsce będzie miało 100 (!) różnych wydarzeń kulturalnych, a całość zakończona zostanie pochodem duchów Przebudzenie. Cztery grupy wrocławian wyruszą z czterech różnych dzielnic miasta (Biskupina, Grabiszyna, Popowic i Karłowic), by wieczorem spotkać się w Rynku, podrygując do gry setek muzyków w oknach i na dachach kamienic. Zapowiada się największe i najciekawsze artystycznie wydarzenie roku. Jak dobrze, że jestem w ESK 2016 wolontariuszką:-)
Tym optymistycznym akcentem dobrnęliśmy do końca przeglądu najważniejszych kulturalnych wydarzeń Wrocławia. Już w piątek recenzja Sherlocka i upiornej panny młodej, a od przyszłego tygodnia pozytywne zmiany na blogu. Zapraszam!
...czyli jak wyjść z domu i mieć kulturalną dobrą zabawę. Dzieje się dużo we wszystkich dużych wrocławskich instytucjach kulturalnych, warto więc się w ich programy pozagłębiać. I może nawet pójść:-)
Opera Wrocławska (najmniej popularna destynacja wypadów na sam początek) w styczniu oferuje nam głównie dwa spektakle: Zemstę nietoperza (operetkę Straussa) i Skrzypka na dachu (musical, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać). Na pierwszym nie byłam, ale ma piękną muzykę i jest operetką, co znaczy, że nikt tam za bardzo nie umiera. Skrzypka widziałam dwa razy (raz w operze, raz w plenerze w Topaczu) i - choć miał swoje wady - całkiem mi się podobał. (Gdybym był bogata... jest zawsze aktualne).
Teatr Polski gra - prócz swoich spektaklów repertuarowych - pachnącą nowością Śmierć i dziewczynę (podobno jeszcze nawet jest kilka biletów, więc zachęcam) oraz spektakl premierowy - GRIMM: czarny śnieg, który ma być połączeniem baśni braci Grimm z refleksją na temat naszych największych obaw, w których ciemnym i mrocznym lasem staje się nasza głowa. W obsadzie m.in. Bartosz Porczyk. Opis na stronie Teatru brzmi tak, że z jednej strony chciałabym iść, a z drugiej mam stracha, że pójdę. Interesujące.
Y jest tak tajemnicze, że za bardzo nie wiadomo, o czym jest. Jedyne, co można powiedzieć, to to, że prawdopodobnie Capitol dalej utrzymywać będzie swój zwyczajny wysoki poziom. |
Premiera także w Teatrze Capitol, który jeszcze nie ostygł po Trzech Muszkieterach. (Swoją drogą to nie rozumiem, jak to się dzieje, że za każdym razem, gdy już upoluję do Capitolu bilety, coś się wydarza i nie mogę pójść). Y to opowieść o Beatlesach i jobsowskiej chmurze (nie, nie tej na niebie, tylko tej internetowej). Oglądałabym, zarówno Y, jak i Trzech muszkieterów, a także Mistrza i Małgorzatę, które to na scenie z powrotem pojawi się w lutym, ale tylko na trzy spektakle, na które nie ma już biletów. Hm, ależ mi zaskoczenie...
Ostatnia teatralna premiera odbędzie się we Wrocławskim Teatrze Współczesnym - spektakl Silesia, silentia, którego scenariusz otrzymał trzecią nagrodę w konkursie Teatru strefy_kontaktu 2016 i opowiada o... płaszczu. Z Teatrem Współczesnym mam problem, bo zawsze zmierzam doń niechętnie, a po wyjściu stwierdzam, że jednak było świetnie.
GRIMM: czarny śnieg (Teatr Polski)
Y (Teatr Capitol)
Silesia, silentia (Wrocławski Teatr Współczesny)
KONCERT I SPOSÓB NA WEEKEND
Szykuje się we Wrocławiu świetny koncert Janusza Radka (17.01., 19:00), który w Mleczarni śpiewać będzie teksty Haliny Poświatowskiej. Jednym słowem: najlepsza polska poetka w ustach najlepszego jej interpretatora. Poezja.
A wiedzieliście, że w tym roku Najpiękniejsze Miasto na Świecie zostało Europejską Stolicą Kultury? Nie? To już wiecie. |
Najważniejszym wrocławskim wydarzeniem stycznia jest jednak oczywiście Weekend Otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury, podczas którego miejsce będzie miało 100 (!) różnych wydarzeń kulturalnych, a całość zakończona zostanie pochodem duchów Przebudzenie. Cztery grupy wrocławian wyruszą z czterech różnych dzielnic miasta (Biskupina, Grabiszyna, Popowic i Karłowic), by wieczorem spotkać się w Rynku, podrygując do gry setek muzyków w oknach i na dachach kamienic. Zapowiada się największe i najciekawsze artystycznie wydarzenie roku. Jak dobrze, że jestem w ESK 2016 wolontariuszką:-)
Tym optymistycznym akcentem dobrnęliśmy do końca przeglądu najważniejszych kulturalnych wydarzeń Wrocławia. Już w piątek recenzja Sherlocka i upiornej panny młodej, a od przyszłego tygodnia pozytywne zmiany na blogu. Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz