czwartek, 14 stycznia 2016

KSIĄŻKA: Także ci najgorsi czasem nie są źli. Anthony Doerr "Światło, którego nie widać" wyd. Czarna Owca




Światło, którego nie widać

Niniejszym wpisem rozpoczynam na blogu cykl Czytające Czwartki - w czwarty dzień tygodnia Nerw Słowa prezentować będzie recenzję ważnej, ostatnio przeczytanej przeze mnie książki. Ma to z jednej strony zapewnić na blogu różnorodność (bo co to za zabawa, gdy tylko w kółko mówi się o tych filmach?), a z drugiej - przyznam szczerze - mnie samą motywować do czytania (bo chyba żadnemu czytelnikowi nie muszę tłumaczyć, jak ciężko jest czasami wygospodarować czas na porządne zagłębienie się w literach).

Książką, którą dziś biorę na warsztat, jest Światło, którego nie widać Anthony'ego Doerra, opublikowane przez wydawnictwo Czarna Owca. Nagroda Pulitzera 2015, którą zdobyło to dzieło, zabrzmiała zachęcająco. A co było dalej? Idiotyzm ludzi, idiotyzm śmierci, a także kawał bardzo dobrej literatury.

środa, 13 stycznia 2016

FILM: Piękno nie tylko powierzchowne, czyli "Makbet" reż. Justin Kurzel



 


Dawno, dawno temu była sobie Szkocja. Sceneria krwawych walk, brutalnych potyczek, konfliktów o władzę i wpływy. Pełna złowieszczych jezior, tajemniczych pagórków i... czarów?

W tych okolicznościach przyrody któregoś dnia na przełomie XVI i XVII wieku pewien Bill postanowił umieścić akcję swojej sztuki. Sztuki, która stała się jedną z najważniejszych i najczęściej wystawianych w historii teatru. Dzisiaj, w wieku XXI, reinterpretacji (albo adaptacji) tej opowieści podjął się australijski reżyser Justin Kurzel. I mimo że nigdy wcześniej tego nazwiska nie słyszałam, wiem już, że obejrzę wszystkie jego kolejne filmy najprawdopodobniej od razu w dniu premiery.

wtorek, 12 stycznia 2016

SERIAL: Wdzięk namiętności, czyli "Mozart in the Jungle"



Ten plakat jest z jednej strony niesamowicie kiczowaty, a z drugiej idealnie oddaje zwariowanego ducha serialu, w którym nic nie jest na serio

Muzyka klasyczna jest nudna, okropna i w ogóle tak beznadziejna, że aż żal o niej pisać. No bo co to niby za utwór, który nie ma gitar elektrycznych i perkusji, tylko jakieś skrzypce różnej wielkości? Szkoda na nią tracić czas. Ale że co? Że ktoś chciał serial robić? I że zrobił? I że ten serial jest najbardziej urokliwym i najcudowniejszym serialem prawdopodobnie w całym 2016 roku?

E tam. Pewnie coś pokręciłaś, bo to nie może być prawda. Przecież o jakiejkolwiek orkiestrze grającej muzykę niewspółczesną nie da się mówić dobrze. A tym bardziej - ciekawie.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

FILM: Złote Globy 2016, czyli subiektywny przegląd hitów sezonu




Ależ się porobiło! Tutaj nowe wpisy, tam jakaś współpraca z ludźmi, tam jakieś niespodziewane przedstawienia w najbliższym terminie, poza tym uczyć się trzeba, a tutaj Złote Globy zostały rozdane.

Jako więc że w życiu należy sobie ustalać jasne priorytety, niniejszym prezentuję bardzo subiektywny przegląd nominacji i laureatów w poszczególnych kategoriach jednych z najważniejszych nagród filmowych i serialowych.*

* - W tym zestawieniu jednak skupiam się na filmach, dwie najważniejsze dla siebie kategorie serialowe zostawiając na koniec. Bierze się to z tego, że Nerw Słowa na razie zajmował się głównie filmami, seriale wprowadzając bardzo niedawno. W związku z tym (i niedoborem godzin w dobie) mam bardzo poważne serialowe zaległości, przez które nie chcę się wypowiadać o czymś, czego do końca nie ogarniam. Obiecuję jednak, że tematyka seriali będzie już teraz jak najczęściej na Nerw Słowa wprowadzana i kolejne zestawienie (za rok) opiszę już w całości.

piątek, 8 stycznia 2016

FILM/SERIAL: Nieoczekiwana eksplozja kreatywności, czyli "Sherlock i upiorna panna młoda" (reż. Douglas Mackinnon)





Czekałam i czekałam, ale się nie doczekałam. Albo właśnie się doczekałam, ale tak nie do końca. Bo - chyba jak wszyscy fani Sherlocka, najpopularniejszym uwspółcześnieniu opowieści o genialnym detektywie - bardzo chciałabym dostać kolejną serię serialu. Ale wiecie, taką prawdziwą, w której będą trzy odcinki skrzące się błyskotliwym dowcipem i świetną grą aktorską. 

Tylko że najwyraźniej moje pragnienia nie pokrywają się z Kreatywną Wizją Twórców. Twórcy bowiem mówią tak: okej, kolejny (dopiero czwarty!) sezon zrobimy, ale teraz - nie możecie w końcu o nas zapomnieć! - macie pełnometrażowy film fabularny przenoszący Sherlocka i spółkę do XIX wieku. Oglądajcie i bawcie się!

Hm... Łatwo powiedzieć. Gorzej oglądać. A jeszcze gorzej - opisać swoje wrażenia, które w momencie, gdy piszę te słowa, to jest praktycznie zaraz po obejrzeniu - oscylują od pełnego uznania "niezłe" do przerażonego "o matko...".

środa, 6 stycznia 2016

Pierwsza środa miesiąca, czyli FUTUROLOGIA STOSOWANA



Nowy Rok już za nami, czas więc, by zmienić swoje życie! (I podrasować bloga!) Nie wiesz, na co będzie można pójść do kina w tym miesiącu? Po jaką książkę sięgnąć w wolny wieczór? Jaką płytę włączyć? Do którego teatru zaprosić kogoś, komu chcesz zaimponować? A może poszukujesz sposobu na weekend - gdzieś w mieście albo na własnej kanapie z oczami utkwionymi w najnowszym serialu?

Jeżeli na któreś pytanie odpowiedziałeś twierdząco, podpowiadam: dobrze trafiłeś! Od Nowego Roku Nerw Słowa wprowadza nowy cykl - o tajemniczo brzmiącej nazwie Futurologia Stosowana - czyli kulturalny przegląd miesiąca w pigułce - podzielony na kategorie i do tego z ładnymi obrazkami! Przeczytaj i zaplanuj swój miesiąc!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

FILM: Typowe feel-good, czyli wycieczka w kosmos z "Marsjaninem" reż. Ridley Scott





Piętnastego stycznia ogłoszone zostaną filmy nominowane do Oscarów. Po raz kolejny obiecuję więc sobie, że obejrzę dzieła ze wszystkich interesujących mnie kategorii. Jako jednak iż najprawdopodobniej (wniosek z paru poprzednich lat) nie uda mi się wyrobić na czas, jeżeli zacznę piętnastego, w tym roku postanowiłam zacząć wcześniej i, kierując się szeroko rozumianą opinią publiczną, obejrzeć kilka filmów, które prawdopodobnie zostaną nominowane. (#Znerwicowanaprzewidujeprzyszłość). W ten sposób trafiłam na Marsjanina w reżyserii Ridleya Scotta. Włączyłam, obejrzałam i... zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy opinia publiczna na pewno zawsze ma rację.

sobota, 2 stycznia 2016

FILM: Syndrom cioci Jadzi, czyli "Słaba płeć?" reż. Krzysztof Lange




Osoby, które wiedzą, czego chcą, są najprostsze w społecznej obsłudze. Podchodzi taki i mówi jasno: "Stara, zrób mi herbatę, pić mi się chce". Albo "Dziewczyno, pozmywaj, a ja rozleję wino". Ewentualnie: "Słuchaj, to Ty sobie spokojnie posiedź, a ja zrobię obiad, rozleję wino, dam herbatę i jeszcze Ci dam ciastko" (chociaż - niestety - to ostatnie zdarza się dość rzadko). I co? I nie ma problemu, jest tylko obustronne zrozumienie.

Gorzej jest, kiedy mamy kontakt  przysłowiową ciocią Jadzią. Ciocia Jadzia jest okej i często nawet chce dobrze, ale jak już ją się posadzi przy tym stole, to od razu się zaczyna. "Ciociu, herbaty?" "Herbaty? Hm... Ja nie wiem... A jaką masz? Earl grey? Hm... To może ja taką? A masz może rumiankową? Nie? Szkoda... A to ja bym chyba kawkę chciała. Ale taką małą, wiesz. I bez cukru. Znaczy trochę cukru, ale tylko trochę, tak nie za dużo. Bo ja nie mogę za dużo. Ale lubię. Ale dzisiaj się powstrzymam, bo dzisiaj..." i tak dalej, i tak dalej.











Syndrom cioci Jadzi (#ciociajadzia) przyjmuje Krzysztof Lange w filmie Słaba płeć? Ogląda się to i za bardzo nie wiadomo, czy to earl grey, czy kawa z odrobiną cukru. Szczególnie jeśli w pamięci ma się - tak jak ja - trailer, który w ciągu ostatniego miesiąca widziałam w kinie chyba osiem (!) razy, tak więc mogę już go cytować. Zapraszam do poznania wrażeń z mojego dysonansu poznawczego!