Niniejszym wpisem rozpoczynam na blogu cykl Czytające Czwartki - w czwarty dzień tygodnia Nerw Słowa prezentować będzie recenzję ważnej, ostatnio przeczytanej przeze mnie książki. Ma to z jednej strony zapewnić na blogu różnorodność (bo co to za zabawa, gdy tylko w kółko mówi się o tych filmach?), a z drugiej - przyznam szczerze - mnie samą motywować do czytania (bo chyba żadnemu czytelnikowi nie muszę tłumaczyć, jak ciężko jest czasami wygospodarować czas na porządne zagłębienie się w literach).
Książką, którą dziś biorę na warsztat, jest Światło, którego nie widać Anthony'ego Doerra, opublikowane przez wydawnictwo Czarna Owca. Nagroda Pulitzera 2015, którą zdobyło to dzieło, zabrzmiała zachęcająco. A co było dalej? Idiotyzm ludzi, idiotyzm śmierci, a także kawał bardzo dobrej literatury.