poniedziałek, 2 maja 2016

KSIĄŻKA: Zmysłowy magnetyzm, czyli Adriana Lisboa "Symfonia w bieli" (Dom Wydawniczy REBIS)



Mam ostatnio szczęście do książek o niepowtarzalnym nastroju. Tym razem jednak z ostatnio opisywanej przeze mnie pięknej, ale okrutnej Nowej Gwinei (KLIK) przeniesiemy się do słonecznej, lecz melancholijnej i obrzmiałej w niewykorzystane szanse Brazylii. Oto bowiem w moje ręce dostała się Symfonia w bieli Adriany Lisboi, brazylijskiej autorki, która za tę właśnie powieść otrzymała prestiżową portugalską nagrodę Saramago (kto choć raz czytał którąś z jego powieści Jose, wie, dlaczego wyróżnienie to cieszy się w środowisku tak dużą estymą). Zapraszam na recenzję!
 





Bardzo trudno jest wyraźnie napisać, o czym mówi Symfonia w bieli, jest to bowiem opowieść oparta na przeplataniu się losów i odczuć trójki bohaterów: sióstr Clarice i Marii Ines oraz Tomasa (choć właściwie wszystko w życiu pozostałej dwójki sprowadza się tylko do Marii Ines). Stopniowe poznawanie losów tych osób pozwala nam odkrywać coraz to nowe fragmenty tajemnicy osnuwającej ich przeszłość, nigdy niewyjaśnionych spraw i przemilczanych wydarzeń. Opowieść, złożona jakby z kilku osobnych opowieści, na przemian to idzie do przodu, to zawraca, to wykonuje zwrot we wcześniej nieobrany kierunek, dając czytelnikowi wrażenie bardziej poszczególnych impresji aniżeli jednej powieści z konkretnie poprowadzonym wątkiem.

Największą siłą historii niespiesznie snutej przez Lisboę jest jednak - moim zdaniem - niezwykle zmysłowy język, oddziałujący tak na wzrok czytelnika, jak i na jego węch czy zapach. Opisy, w bardzo dobrych proporcjach przeplatane krótkimi, konkretnymi zdaniami, pozwalają z zimnego tramwaju stojącego w deszczu przenieść się do Brazylii, w której Duszne letnie popołudnie odklejało się od drogi pod postacią kurzu i prężyło w powietrzu, a wszystko było spokojne albo niemal spokojne i miękkie, napuchnięte snem. Mimo że ogólnie czytam bardzo szybko, tutaj hamowałam swoje tempo, by powoli smakować każde zdanie, i przyznam, że jeszcze długo o tym charakterystycznym sposobie pisania myślałam.



Jednocześnie trzeba zauważyć, że Brazylia Lisboi to nie ta Brazylia, którą znamy z filmów czy wielu innych powieści. Nie ma tu egzotycznych tancerek samby, bogatych karnawałów, na których ludzie tańczą z fantazyjnymi pióropuszami na głowach, wysokich palm ani drogich hoteli. Brazylia Lisboi to kraj, w którym każdy może znaleźć nieco z własnej ojczyzny, albo z własnego serca - pełen bólu, niespełnionych nadziei, zawiedzionych namiętności, mrocznych kamieniołomów i domów rodzinnych, których nie da rady nazwać domem. Kraj, w którym trzeba żyć z tragediami albo z pytaniem A co by było, gdyby...?, bo nie da się (albo nie umie się) nic zrobić, aby przełamać ciszę i ruszyć po swoje szczęście. Kraju konserwatywnego, a jednocześnie nieco samolubnego.

Autorka pięknie pokazuje problem ciszy: dramat ludzi, którzy chcieliby coś powiedzieć, ale nierzadko nie są w stanie tego zrobić, więc cierpią w samotności, przed nikim nie odkrywając własnych uczuć ani wiedzy o często tragicznych wydarzeniach. W tym kontekście jeszcze bardziej dotkliwie odczuwa się naprawdę mocny finał - oszczędny w słowach, ale przejmujący i zostawiający z niedowierzaniem na twarzy i w sercu. W ten sposób Lisboa tworzy wzorcowy wręcz punkt kulminacyjny, do którego - jak się okazało - zmierzały wszystkie poprzednie impresje, i pokazuje, jak jedna chwila może zmienić całe życie danej osoby, która od tego momentu na zawsze będzie już nosić w sobie ból spowodowany tym wydarzeniem.



I choć na pewno Symfonia w bieli nie wszystkim przypadnie do gustu, szczególnie że jest to powieść, nad którą trzeba pogłówkować, i która wymaga od czytelnika pewnego skupienia, mogę z czystym sercem powiedzieć, że jest to książka rzeczywiście bardzo dobra i - przede wszystkim - przejmująca. Jej główna siła tkwi we wspomnianym już we mnie języku, ale również w bardzo trafnym ukazaniu relacji między ludźmi, którzy wciąż pogrążeni są w swoich niespełnionych nadziejach, od których nie mogą się uwolnić, i w namiętnościach, którym nie mogą się oprzeć. Jeżeli macie kilka godzin w życiu, przez które chcielibyście coś przeżyć, nad czymś się pozastanawiać - to zdecydowanie powieść dla Was. 


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Domowi Wydawniczemu REBIS.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz