niedziela, 10 lipca 2016

KRYMINALNY WEEKEND #3. Remigiusz Mróz "Ekspozycja" (wyd. Filia)






Jedno z moich postanowień na wakacje: czytam wszystkie (nieprzeczytane wcześniej) książki Remigiusza Mroza! Zobaczywszy, że autor wydał już 13 powieści, wstrzymałam na chwilę oddech, ale po chwili znów zaczerpnęłam powietrza - uświadomiłam sobie bowiem, że już przeczytałam (i zrecenzowałam!) pięć z nich, w tym najnowszą - W cieniu prawa (KLIK). Na pierwszy ogień nadrabiania zaległości poszła Ekspozycja, część pierwsza trylogii z komisarzem Forstem. I cóż - znów bardzo mi się podobało (to już się naprawdę robi nudne, panie Mróz).


Ekspozycja dostępna jest też w podobno genialnym audiobooku.


Wiktor Forst, niecieszący się w środowisku zbyt dobrą opinią komisarz, wezwany zostaje do morderstwa popełnionego na Giewoncie. Ofiara powieszona została na krzyżu, a policjantom wydaje się, że zabójca nie pozostawił żadnych śladów. Na miejsce przyjeżdżają dziennikarze, w tym Olga Szrebska, przy której Forst rzuca niezbyt stosowny komentarz, od razu wyemitowany przez telewizję. Już po chwili komisarz zostaje zawieszony w wykonywaniu obowiązków i, przeczuwając pewien wpływ zawisłych czynników na tę błyskawiczną decyzję, postanawia połączyć swoje siły z dziennikarką, by z nią rozwiązać całą sprawę.

Zastrzegam od razu: to nie jest piękna, literacka opowieść, tocząca się niespiesznym rytmem. Ekspozycja to raczej petarda przywodząca na myśl amerykańskie thrillery, z galopującą do przodu akcją, świetną chemią między dwójką głównych bohaterów i naprawdę genialnymi odzywkami (głównie Forsta). Jest tu wszystko to, czego zabrakło mi w ostatniej Chyłce - napięcie, humor, porządnie rozwinięta i budowana intryga z zaskakującymi zwrotami akcji i zakończeniem (sądząc po kilku ostatnich stronach, zakończenie tego tomu zadziwi mnie jeszcze bardziej w następnych częściach trylogii). Do tej pory (a piszę ten tekst już dobre kilka dni po lekturze) dostaję też ataku śmiechu, gdy przypominam sobie pobyt Szrebskiej i Forsta w pewnym domu na wschodzie Polski i rozmowę policjantów z mieszkającą tam staruszką. 



Całą powieść robią świetne jak na thriller osobowości członków głównego duetu. Olga biegnie za historią, która ma przynieść jej Pulitzera/Nike/Nobla, Forst natomiast chce rozwiązać sprawę, żeby dojść do jej sedna, i oboje nie cofną się praktycznie przed niczym, aby to uczynić, choć jednocześnie nie będą w tym bezrefleksyjni (nic tak nie irytuje jak bezmyślni, wręcz marionetkowi bohaterowie). Z pary Olga vs. Chyłka moja sympatia stanowczo przechyla się w stronę tej drugiej, natomiast przyznaję, że Forst wygrywa z Zordonem (choć Kordian po Rewizji jest już zdecydowanie mniej nijaki) - bardzo zdeterminowany, nierzadko bezwzględny, ale raczej porządny i... jedną z końcowych scen zupełnie zmieniający moje podejście do niego jako do postaci. (Przy okazji: Forst dostał też najlepiej w polskiej literaturze popularnej napisaną scenę ucieczki z więzienia - i za to cześć i chwała, i radość, bo niedługo komisarz dorobi się własnego serialu).

W Ekspozycji oprócz całokształtu (postaci, dobrze dobranego do gatunku języka, tego, że czyta się to świetnie, że wciąga - a, jak zobaczymy w kolejnym Kryminalnym Weekendzie, nie wszystkie kryminały/thrillery muszą to robić) cieszą też szczegóły: przykładowo, w wymienionej już scenie ucieczki bohater zbiera leżącą na podłodze broń, która ma pełne magazynki, żeby później ją wykorzystać (śmiejcie się, ale jest milion filmów akcji, tworzonych także współcześnie, w których to jest pomijane). Albo gdy bohaterowie chcą zatrzymać kogoś, kto przyjechał samochodem, zabierają mu kluczyki, które wyrzucają w siną dal, a nie dramatycznie strzelają w opony. Albo wreszcie bardzo wyraziście opisane sceny prób gwałtu, po których dalej mam na plecach ciary obrzydzenia. I choć wszystkie te sceny stanowią tylko mały wycinek powieści, to zapadają w pamięć i sprawiają, że po prostu dobrze się ją czyta.

Gdybym miała porównać Ekspozycję do innych książek, powiedziałabym (również ze względu na treść, nie tylko przez styl pisania), że jest to Dan Brown bardzo mocno skąpany we wschodnim samogonie - choć przyznaję, że wątek religijny (albo raczej: odwołujący się do historii chrześcijaństwa) został tu mimo swojej dogłębności merytorycznej potraktowany bardzo grzecznie, bez herezji podszytej lewicowo-homo-faszystowsko-feministyczno-ateistyczną propagandą, jaką nierzadko serwuje Brown (bo wiadomo, że każda sugestia, że Kościół czy Papież NIE są nieomylni, albo że ich historia wcale nie wygląda tak różowo, jak chcielibyśmy myśleć, do takiej propagandy się zalicza). Bardzo poczytna, szybka, z humorem - po prostu bardzo dobra i wyrazista. I z zakończeniem, które zostawia w nas taką emocjonalną burzę, że - tak jak ja to uczyniłam - od razu biegniemy kupić kolejną część. Jednym słowem: Ekspozycja to książka idealna na weekendowy relaks z kryminałem.


P.S. A motto Forsta - Będziemy gasić pożary, gdy wybuchną (czyli takie uwspółcześnione słowa Scarlett O'Hary) chyba każdy, kto martwi się za dużo, powinien powiesić sobie w widocznym miejscu. I powtarzać zawsze wtedy, gdy wyobraźnia działa szybciej niż rzeczywistość.

2 komentarze:

  1. Zakończenie w drugiej i trzeciej części też powoduje mimowolnie opuszczenie szczęki w dół. Zgadzam się, to wyrazista lektura, choć osobiście nie miałam porównania do twórczości Dana Browna. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na lekturę kolejnych części;-) Ten Dan Brown to właśnie wziął mi się z tych wątków religijno-historyczno-teologicznych, plus z pędzącej do przodu akcji, jaką pamiętam z tamtych książek, natomiast wiadomo, że po kilu latach pozostają w nas tylko te najsilniejsze wrażenia (niekoniecznie zgodne z rzeczywistością). Również pozdrawiam;-)

      Usuń