wtorek, 7 czerwca 2016

KSIĄŻKA: Fantazja dzieciństwa, czyli D.D. Everesta "Archie Greene i sekret czarodzieja" (Dom Wydawniczy REBIS)





Zaczęłam ostatnio tęsknić za czasami dzieciństwa - beztroską, wolnością, niebyciem obciążonym pewnymi nieprzyjemnymi obowiązkami czy doświadczeniami. Tęsknota ta, jak wszystkie moje pozostałe tęsknoty, odbiła się rzecz jasna na doborze lektur - i w ten sposób trafiłam na książkę D.D. Everesta Archie Greene i sekret czarodzieja (Dom Wydawniczy REBIS), czyli pewną krótką brytyjską opowieść o magii, przyjaźni i odwadze.




Archie Greene jest dwunastoletnim chłopcem, który w dniu dwunastych urodzin otrzymuje tajemniczą przesyłkę od szanowanej londyńskiej firmy adwokackiej - i to właściwie jest początek opowieści, która poprowadzi Archiego najpierw ku pewnej księgarni i jego nigdy wcześniej niepoznanej rodzinie, żeby już po chwili zabrać go w magiczny świat nadprzyrodzonych istot, Chciwoszy, mówiących i szepczących książek, ale również zwyczajnych ludzkich wad i przywar. Chłopiec nie wie, że jednocześnie już za moment stanie w obliczu rodzinnej tajemnicy sprzed lat.

Na początek pochwalę najbardziej powierzchowną warstwę opowieści (ale jakże przyjemną!), która w przypadku Archiego Greena jest po prostu piękna. Okładka podbiła moje serce - jest idealnie taka, jak lubię, w formie miękkiej obwoluty z wypukłymi literami na pierwszej stronie i złotymi elementami) - piękne są również umieszczone w książce rysunki wykonane w bardzo charakterystycznym, komiksowym stylu, mi dające satysfakcję z oglądania czyjejś twórczości, a dzieciom zapewne pomagające lepiej wyobrazić sobie całą akcję.

Jeżeli chodzi o treść: książka D.D. Everesta jest książką dobrą. Trzyma w pewnym (niezbyt drastycznym! w końcu jest ona adresowana do dzieci) napięciu, chce się wiedzieć, co stanie się dalej, a głównego bohatera właściwie trudno nie polubić, i mówię to jako dwudziestoletnia kobieta. Jednocześnie mam wrażenie, że porównania do Harry'ego Pottera, nasuwające się same z siebie (młody czarodziej w roli głównej, osierocony za młodu, do którychś urodzin niezdający sobie sprawy z istnienia magicznego świata) nieco tę książkę skrzywdzą. Albo raczej: że standardy, które ustaliła seria o Harrym, będącym przecież arcydziełem, w którym praktycznie każdy może znaleźć coś dla siebie, dodatkowo świetnym literacko, są przez książkę Everesta niespełnione - bo trochę brakuje tu elementu kreowania porządnego, odrębnego uniwersum, wyrazistych bohaterów czy nawet wprowadzenia nieco większej liczby wątków niż jeden główny.

Mimo nawet tych uwag nie mogę powiedzieć, że źle się przy tej książce bawiłam - bo miło było zagłębić się w coś w sumie aż tak dla mnie nietypowego. Szczególnie że sądzę, że Archie Greene będzie idealny dla najmłodszych czytających pociech, które chcą ćwiczyć swoje umiejętności, a nie za bardzo jeszcze są w stanie skupić swoją uwagę na złożonej akcji czy kilku albo i nawet kilkudziesięciu różnych bohaterach. Dlatego: dla najmłodszych jak najbardziej, dla starszych - niekoniecznie. 


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Domowi Wydawniczemu REBIS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz