I... tak, nadszedł grudzień. Czyli czas zobaczyć, co takiego właściwie działo się w listopadzie - w przedostatnim już w tym roku Słownym Galimatiasie. Zapraszam!
Jeżeli miałabym podsumować liczbę swoich listopadowych lektur jednym zdaniem, rzekłabym, że szału nie ma: przeczytałam pięć książek (kolokwia same się nie napiszą). Za to zauważyłam, że powoli zbliżam się do setki przeczytanych książek: za mną już 94 sztuki, i zrobię wszystko, żeby dobić do pełnego 100 (w tym zakresie liczę głównie na przerwę świąteczną). W listopadzie przeczytałam:
- Remigiusz Mróz Behawiorysta - ależ to było dobre! KLIK.
- Frank Herbert Opowiadania zebrane t. 1 - KLIK.
- Stefan Hertmans Wojna i terpentyna - arcydzieło. KLIK.
- Michael Schulman Meryl Streep. Znowu ona! - KLIK.
- Stephen King Dallas '63 - recenzja ukaże się niebawem, ale już teraz bardzo, bardzo, bardzo polecam.
W listopadzie na Nerwie Słowa ukazały się także recenzja pierwszej książki Stephena Kinga, po jaką sięgnęłam w życiu (KLIK) oraz dwa Dwutygodniki (chronologicznie: KLIK i KLIK). Przyznaję, że jestem niesamowicie zdziwiona, ale okazuje się, że moje plany czytelnicze w miarę się sprawdzają (może z lekkim poślizgiem czasowym, ale jednak). Przynajmniej jeżeli je zapiszę i publicznie ogłoszę.;-)
W tym miesiącu kupiłam... tylko jedną książkę papierową. Był to oczywiście Remigiusz Mróz i jego Świt, który nie nadejdzie - ale przyznaję, że nie jestem na razie w stanie po niego sięgnąć, kac po genialnym Behawioryście (KLIK) jest zbyt wielki. Ale książka jest, i ładnie sobie leży na komodzie, czekając na lepsze czasy.;-)
Mizerna liczba kupionych książek wynika z dwóch faktów: po pierwsze mniejszej ilości czasu (zaczęła się przedsesja), po drugie... wreszcie zaczęłam wyczytywać wszystkie piękne książki, które od dawna znajdują się w moim pokoju, i jestem z tego bardzo zadowolona. Idzie co prawda powoli, ale do przodu, a to najważniejsze.
Tylko jedną książkę papierową nadrobiłam z nawiązką w e-bookach. Z różnych przyczyn zaopatrzyłam się głównie w kryminały i klimaty kryminałopodobne - więc szykują się przepyszne Kryminalne Weekendy. W listopadzie kupiłam:
- Rachel Abbott Obce dziecko oraz Zabij mnie znów - autorka polecana, chwalona i uwielbiana przez większość blogosfery. Recenzja Obcego dziecka (a wraz z nią może i innych książek autorki, jeszcze myślę nad formą) już niebawem na Nerwie Słowa.
- Stephen King Dallas '63 - po bardzo sympatycznym, acz pod publiczkę pisanym Joylandzie (KLIK) stwierdziłam, że czas na dzieła Kinga obwołane jednymi z jego najlepszych. I... nie zawiodłam się, bo ta powieść (na szczęście - bardzo gruba, więc można z nią spędzić naprawdę dużo czasu) jest po prostu świetna. Recenzja już niebawem na Nerwie Słowa.
- Katarzyna Puzyńska Trzydziesta pierwsza - przed nią muszę sięgnąć jeszcze po Więcej czerwieni (czyli moją drugą - i chyba ostatnią - szansę dla autorki). Recenzja Motylka, czyli części pierwszej cyklu - KLIK.
- Ake Edwardson Wołanie z oddali - tym razem cykl kryminałów skandynawskich. Nie sięgnęłam po część pierwszą, ale słyszałam, że jest to rzeczywiście jeden z bardziej udanych kryminałów seryjnych pisanych przez autora z tego regionu.
- Simon Beckett Chemia śmierci - absolutnie uwielbiam doktora Davida Huntera, czemu dawałam wyraz przy recenzji części drugiej (KLIK), części trzeciej (KLIK) oraz części czwartej (KLIK) cyklu brytyjskiego autora. Część pierwsza jest podobno na tak samo wysokim poziomie - nic, tylko się o tym przekonać.
- Robert Bryndza Dziewczyna w lodzie - pan, który nie jest Polakiem, ale bardzo swojsko brzmi, nie może pisać złych kryminałów. Od osób w swoim życiu, którym czytelniczym gustom bardzo ufam, wiem, że książka ta, acz podobno mało skomplikowana konstrukcyjnie, jest idealna na chłodny deszczowy wieczór (a takich chyba w najbliższym czasie będzie mnóstwo).
- Luca d'Andrea Istota zła - czyli włoski thriller (podobno nieco w klimacie dzieł Bernarda Miniera), który od razu trafił na listy bestsellerów i podbił czytelniczy świat. Jedni są zachwyceni, inni uważają, że to popularny gniot. Ja jeszcze zobaczę, ale jestem bardzo optymistycznie nastawiona.
- Terry Hayes Pielgrzym - polecany niegdyś przez Remigiusza Mroza (zresztą z wspomnianym wyżej Dallas '63) jako bardzo porządny kryminał. A, jak wszyscy wiemy, Remigiusz Mróz nie może się mylić.
Wiem, że niektórzy z Was nie lubią ebooków - dla mnie są one w przypadku zakupu kryminałów rozwiązaniem idealnym. Bo nie oszukujmy się - większość kryminałów to książka na raz, do których nigdy się już nie wróci, więc po jednokrotnej lekturze własnej (i kilku pożyczeniach) trafiają na regał, na którym potem tylko zajmują miejsce. E-booki najczęściej są tańsze, nie ma z nimi problemu z głupimi/niewygodnymi do czytania czcionkami, i - co w moim przypadku chyba najważniejsze (teraz mam już bardzo ograniczone miejsce na książki) - nie zajmują miejsca. Nic, tylko kupować.;-)
A co w grudniu na Nerwie Słowa? Cóż - bardziej regularne posty, w tym wszystkie najbardziej typowe dla bloga cykle, czyli Dwutygodniki i Kryminalne Weekendy. W okolicach czwartku napiszę też trochę o Wrocławskich Targach Książki (i o zaledwie kilku z nich zdobyczach), szykuje się też ogromny, świąteczny book haul. A oprócz tego - coś, co uwielbiam, czyli podsumowania i wybór najlepszych przeczytanych przeze mnie książek tego roku. Zapraszam!
"Chemię śmierci" czytałam kilka lat temu, ale muszę nadrobić pozostałe części serii. "Behawiorystę" mam w bliskich planach. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń