poniedziałek, 14 listopada 2016

DWUTYGODNIK #4. Małe plany i dużo kultury





Gdy za oknem jest tak brzydko i okropnie, jak przez ostatni tydzień, nie pozostaje nam nic innego poza zagłębieniem się w świat sztuki i kultury. Trzeba jednak umieć to pogodzić z innymi zobowiązaniami - i tu może zacząć się problem. Jednak w nadziei, że również przez najbliższe dwa tygodnie uda mi się wyściubić nos spoza kodeksów i podręczników, wyznaczam sobie cele czytelniczo-filmowe (w zakresie seriali skupiam się na seriach, o których już pisałam, bo tradycyjnie mam ogrom zaległości). Nie ma tego dużo, ale wszystko wyselekcjonowane i wyczekane. Zapraszam!


Dziś nietypowo zacznę od filmów - dwóch, które bardzo, bardzo, bardzo chcę obejrzeć już od dłuższego czasu, a które mają premierę w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Mowa oczywiście o następujących tytułach:


Absolutnie kocham Harry'ego Pottera - ale na siódmą część byłam tak niesamowicie wkurzona, że porzuciłam tę serię na bardzo długi czas. (Naprawdę, nie czytałam jeszcze Przeklętego dziecka, ale mam wrażenie, że dla mnie już nic nie będzie gorsze niż ostatnia część właściwej sagi). Tutaj mamy spin-off serii o czarodzieju - dziejący się w latach 20. XX wieku w Stanach Zjednoczonych film z Eddiem Reddmaynem w roli głównej. Nie jestem psychofanką tego aktora, ale trailery wyglądają znakomicie - zapowiada się bardzo dobre i sympatyczne kino.


Popatrzcie na tę obsadę, a zrozumiecie mój entuzjazm. Przynajmniej powinniście. Rzecz zapowiada się na dość ciężką gatunkowo - nie wiem, czy zamiast niej na rozrywkowy wypad do kina nie wybiorę podobno świetnego, ale prostszego The Arrival z Amy Adams. Ten film jednak trafia na moją listę must-watch, i na pewno w końcu do niego dotrę.

Oczywiście mój wybór absolutnie nie oznacza, że nie będzie/nie ma w tym miesiącu w kinie więcej bardzo dobrze zapowiadających się filmów. 18.11. na srebrnym ekranie pojawią się Zwierzęta nocy (też z Amy Adams w roli głównej, klimatyczny thriller) oraz Snowden - ale wątpię, że znajdę tyle czasu, by już teraz je zobaczyć (a szkoda - ale, jak powiedział ktoś mądry, fakt, że mam mało czasu na oglądanie filmów świadczy o tym, że robię inne fajne rzeczy;-))

A dla czytelników oprócz literatury kochających filmy i teatr już w tym tygodniu pojawi się smaczek, czyli relacja z genialnego spektaklu z National Theatre. Zapraszam!

Przyznaję od razu: przez te dwa tygodnie skupiam się na nauce, i przez to ograniczam czytelnictwo. Choć wynika to również z tego powodu, że mam jednocześnie bardzo dużo zaległych książek do opisania oraz bardzo dużo pomysłów na posty okołoksiążkowe zamiast recenzji sensu stricto - i muszę trochę wyhamować, by nie zrobić sobie jeszcze większej liczby zaległości. W swoich planach umieszczam więc tylko jedną książkę, którą jest:


Nic oprócz milczenia Magdaleny Knedler. Wrocławska pisarka napisała kolejną część trylogii o Annie Lindholm - tym razem rzecz dzieje się w Wenecji. Po części pierwszej (KLIK) byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, teraz sprawdzę, czy poziom został utrzymany.

Przyznaję, że gdy doczytam biografię Meryl Streep (zapowiadałam ją w poprzednim Dwutygodniku - KLIK), będę miała przeczytane (przynajmniej chwilowo) wszystkie egzemplarze recenzenckie, czyli nagle stanę przed całkowitą swobodą wybierania lektur (tzn. oczywiście egzemplarze, które zrecenzuję, również wybieram sama i sama o nie proszę, ale przy nich gonią mnie terminy). I dobrze, bo na półkach mam milion powieści, po które po prostu muszę sięgnąć. Czekają na mnie m.in. Lampiony Bondy (choć do nich nie jestem przekonana), Harry Potter i Przeklęte Dziecko, Sekretne życie pszczół Sue Monk Kidd, Świt, który nie nadejdzie Remigiusza Mroza i wiele, wiele innych. Nie lubię sformułowania Będzie się działo, no ale... sami widzicie;-)

A jak wyglądają Wasze plany na najbliższe dwa tygodnie? Dzielcie się w komentarzach;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz