poniedziałek, 12 grudnia 2016

KSIĄŻKA: Porządna polityka i amerykański profesjonalizm, czyli Dana Perino "Dobre wieści" (Wydawnictwo Kobiece)


http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/dobre-wiesci/


Mówiłam, że ostatnio uwielbiam non-fiction? Czytanie memuarów, biografii, autobiografii, wspomnień i reportaży rozszerza horyzonty: nie jest to kolejny wytwór wyobraźni (który jest jednak ukierunkowany głównie na wywołanie określonych emocji przez opowiedzenie określonej historii), tylko rzeczywistość ze wszystkimi jej wadami i zaletami. Gdy więc otrzymałam ofertę przeczytania Dobrych wieści Dany Perino, byłej rzeczniczki Białego Domu, stwierdziłam, że muszę po tę książkę sięgnąć - chociażby w kontekście uzupełnienia moich bardzo wyrywkowych informacji o systemie władzy w USA. I nie zawiodłam się - bo książka Dany, choć podeszłam do niej z pewną nieufnością, jest po prostu czymś, na co warto poświęcić te kilka godzin swojego życia nawet mimo kilku drobnych wad.

(Dzisiejszy wpis będzie bardzo polityczny, ale tym razem pozytywnie).




Zacznę od jednej rzeczy: na co dzień nie zgadzam się z poglądami politycznymi Dany. W Polsce oczywiście podział sceny politycznej wygląda nieco inaczej niż w Stanach (tak samo w ogóle sama scena polityczna, system rządów czy ustrój), natomiast gdybym urodziła się Amerykanką, byłabym po stronie liberałów. Moje poglądy są skrajnie lewicowe - choć w przeciwieństwie do większości polityków czy, co gorsza, wyborców każdy z nich jestem w stanie uzasadnić rzeczową i logiczną argumentacją (co zresztą przy rozmaitych okazjach czynię, nawet jeśli w środku dusza gotuje się do bardziej impulsywnych odpowiedzi). Przed sięgnięciem po książkę miałam więc przyszykowane pewne zapasy cierpliwości do wykorzystania, gdy pojawią się zdania, z którymi zupełnie się nie zgadzam. A potem zaczęłam czytać i... okazało się, że te pokłady wyrozumiałości są w tym kontekście mi zupełnie nieprzydatne. Dana bowiem nie pisze politycznego manifestu, nie wyłuszcza po kolei swoich zapatrywań na problemy Nowego Świata - tylko toczy dość osobistą opowieść, napisaną z własnego punktu widzenia. Co sprawia, że właściwie każdy - a zwłaszcza chyba większość kobiet - po prostu może się do tej historii w jakiś sposób odnieść. Bez wywoływania kłótni światopoglądowych czy politycznych. Za co ogromny plus, bo takich sporów mam dosyć w dzisiejszych mediach prywatnych i reżimowych publicznych.

Najpoważniejszy zarzut, który mam do Dobrych wieści, momentami podczas lektury przybierał na sile, a zaraz potem praktycznie się rozpływał. Perino przyjmuje bowiem w stosunku do Busha pozycję właściwie bezgranicznego uwielbienia - co sprawia, że czasami jej książkę czyta się jak książkę obliczoną na rozumek przeciętnego amerykańskiego wyborcy. Na zasadzie Prezydent Bush jest niesamowitym człowiekiem, powiedział do mnie jedno zdanie i od tego momentu nauczyłam się, że... W każdej anegdocie musi znaleźć się morał, każda pointa musi dawać nam rady na przyszłość.*


I choć w każdym innym przypadku z powyższego powodu nie pozostawiłabym na autorce suchej nitki, to z Perino jest inaczej - bo u niej czuć, że to, co pisze, jest szczere (mimo że komuś z zewnątrz może wydać się odrobinę pretensjonalne). Była rzeczniczka Białego Domu należy bowiem do tych ludzi, którzy są coraz mniej widoczni na co dzień: dobrych z głębi serca, wrażliwych i otwartych. Autorka całe życie pracuje na to, żeby być porządnym człowiekiem - działa w licznych organizacjach charytatywnych, stara się być jak najlepszą wersją samej siebie, a przede wszystkim ma zdrowe podejście i do polityki, i do innych ludzi. Stara się (mimo że czasami jest to trudne) mówić tylko to, co nikogo nie urazi (co widać na przykład w dostępnych na YouTubie nagraniach ze współprowadzonego przez nią programu The Five) i być wyważona w swoich reakcjach - a mam wrażenie, że ostatnio właśnie takich osób w przestrzeni publicznej potrzebujemy. Zwłaszcza że Dana jest ucieleśnieniem amerykańskiego snu: drobna dziewczyna z farmy nagle znajduje się na jednej z najważniejszych pozycji w samym centrum władzy najpotężniejszego państwa świata.

Fakt, że Perino pisze sprawnie i dostarcza całkiem ciekawych anegdotek, również pomaga w lekturze. A przyznajmy szczerze: o ile praca na przykład prezydenta USA jest pełna napięć i decyzji, których sami często po prostu nie chcielibyśmy musieć podejmować (np. wszystkie rozstrzygnięcia dotyczące kwestii militarnych), o tyle praca rzeczniczki prasowej, choć też wymagająca, jest czymś, do czego właściwie każdy z nas w jakiś sposób może się odnieść, albo przynajmniej przeczytać z zainteresowaniem i bez swoistego poczucia winy czy wstydu.


Nie mogę nie wspomnieć też o radach niepowiązanych z anegdotkami, a dotyczącymi kariery, które są naprawdę świetne i mogą być wykorzystane nie tylko na Wzgórzu Kapitolińskim i w okolicach. Dana, co sama zaznacza, nie bawi się w pisanie podręcznika od zera, w którym powtarzałaby, że do pracy należy ubierać się schludnie, i że najlepiej dużo się uśmiechać. Była rzeczniczka - która jest współzałożycielką programu Minute Mentoring, kobiecej inicjatywy na rzecz polepszania szans kobiet na rynku pracy (KLIK po więcej informacji) - ma kilka naprawdę mądrych rzeczy do powiedzenia, które wyrobiła podczas swojej długoletniej praktyki. Warto przeczytać, zapamiętać i zastosować.

Tradycyjnie o wydaniu: bardzo, bardzo, bardzo chwalę za korektę (taaaaak, nareszcie książka, w której nie zauważyłam błędów - co znaczy, że było ich bardzo mało albo wcale), plus daję też za tłumaczenie (zwłaszcza fragmenty o college'u i studiach magisterskich - Amerykanie mają inny system edukacji niż obowiązujący w Polsce, co czasem sprawia kłopoty przy przekładzie). Okładka oryginalna podoba mi się odrobinę bardziej (użycie zimnych barw jakoś tak ochłodziło wizerunek Dany, a wydaje się ona, jak pisałam wyżej, świetną i bardzo sympatyczną kobietą). Nie jestem w stanie wyrokować co do jej jakości po postawieniu na półce, bo egzemplarz recenzencki wygląda trochę inaczej od księgarnianego (dostępnego w twardej oprawie) - jako okładkę mam kartonik, który po jednokrotnej lekturze jest w dość średnim stanie.

Nie powiedziałabym, że książka Dany to wybitne dzieło literackie na miarę Mistrza i Małgorzaty (z drugiej strony - co może pobić Bułhakowa?). Na pewno jednak przeczytanie tej książki sprawi, że czegoś nowego się dowiecie, że trochę rozszerzą się Wasze horyzonty, że być może - jak ja - będziecie chcieli poczytać trochę o systemie politycznym w Stanach. A przy okazji co najmniej kilkukrotnie wywoła uśmiech czy spowoduje, że po policzku poleci Wam łezka. Czas na pewno niestracony.

* - tutaj zaznaczę: do prezydentury Busha mam absolutnie neutralny stosunek, nie miałam więc żadnych uprzedzeń pod tytułem Tak, tutaj ładnie się zachował, ale przecież kiedyś...

Za egzemplarz recenzencki książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

http://www.wydawnictwokobiece.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz