sobota, 19 grudnia 2015

Jak zostać politykiem? Poradnik dla opornych









Czy pragnąłeś kiedyś być w samym centrum wydarzeń? Chciałeś stanąć w blasku reflektorów? Cieszyć się respektem i władzą? I do tego bardzo dużo o sobie opowiadać, a niezbyt wiele rzeczywiście robić?

Nic prostszego! Wystarczy, że skorzystasz z mojego poradnika, a zagwarantuję Ci, że odniesiesz sukces w karierze politycznej.* Zaczynamy!

* - wszelkie reklamacje (do 3 dni od przeczytania wpisu) proszę kierować w ośmiu egzemplarzach, w tym dwóch na papierze czerpanym, spisanymi krwią bizona zmarłego na biegunkę o północy na półkuli południowej, na adres 11111 Nonsense Street, 111111 Nonsenseland.

1. Wymyśl swoje poglądy


Nie, to, że już jakieś poglądy kiedyś miałeś (choć w sumie nawet ich nie zgłębiłeś, po prostu przejąłeś to, co powtarzali Ci rodzice/dziadkowie/ciocie/znajomi, a potem ich broniłeś), nie wystarczy. Nie pomoże również, jeżeli Twoje poglądy są kompleksowe, to znaczy gdy w każdej sprawie masz swoje własne zdanie. Prawdziwy Polityk powinien wybrać sobie najbardziej nośną medialnie w danym czasie kwestię i wymyślić sobie pogląd, z którym gdzieś połowa ludności państwa się nie zgadza. Inaczej nie będzie zabawy. A, i podkreślam - pogląd ma obejmować TYLKO tę kwestię. A gdy przestanie o niej być głośno, należy znaleźć kolejną i powtórzyć cały proces. Wiesz, w końcu Polityk nie może się przemęczać, przecież musi mieć siły, aby Rządzić. Czy coś.

2. Upewnij się, że Twoje poglądy są całkowitym zaprzeczeniem poglądów opozycji


Co to za zabawa, jeśli to Ty miałbyś być w rządzie opozycją? Całkowite zaprzeczenie jej poglądów da Ci możliwość szkalowania drugiej strony (dokładnie opisuję to w punkcie czwartym), które będzie dodatkowo nakręcane przez lud między innymi w internecie. Kto chciałby użerać się z wkurzającymi memami albo chamskimi komentarzami, skoro zamiast tego można wciąż słyszeć, że jest się świetnym i cudownym, w zamian jedynie idąc ścieżką wytyczoną przez kierownictwo rządzącej partii? Nic prostszego, a ile zysku!



 

3. Mów dużo, rób mało


Ten punkt jest chyba zrozumiały dla każdego, kto kiedykolwiek widział lub słyszał polityka. Po co znać się na dziedzinie, którą się zajmujesz? Dlaczego minister obrony narodowej powinien być wojskowym, a nie - na przykład - historykiem? Kto wymyślił, że minister sportu i turystyki albo minister Skarbu Państwa nie mogą być politologami? I że niby napisanie dobrej ustawy wymaga jakiejś wiedzy z dziedziny prawoznawstwa ORAZ znajomości regulowanej przez nią materii? A gdzie tam! Bo niby od czego są praktykanci z III roku prawa - rzecz jasna, w przerwach między robieniem kawy i sortowaniem teczek według ich koloru? Ty masz głównie się przechadzać, dobrze wyglądać, od czasu do czasu zagłosować na jakimś posiedzeniu (nie martw się, Partia na karteczce napisze Ci, który guzik wcisnąć) i dużo, dużo mówić. Mówić? No właśnie nie do końca...

4. Krzycz i klnij


No, może nie chodzi rzeczywiście o podnoszenie głosu (chociaż to jest świetne w określonych sytuacjach, na przykład w telewizji, gdy rozmawiasz z politykami z opozycji, a fe!), tylko o używanie określonego arsenału środków stylistyczno-retorycznych. O krótkich zdaniach nawet nie wspominam (w końcu obywatele nie mogą się wysilać, gdy Cię słuchają, poza tym długich fragmentów media dobrze nie cytują), chodzi mi raczej o obronę (to Ty) i walkę (to opozycja) z demokracją, polskością, suwerennością narodu, wartościami, historią, prawem... Najlepiej wszystkie te słowa mówić z wielkiej litery i kilkakrotnie je powtarzać. A, i oczywiście żadne przemówienia/oświadczenia/wywiady nie mogą zawierać konkretnych informacji, tym w końcu zajmie się Twój rzecznik prasowy czy Inny Ważny Ktoś, Kogo Imienia Nie Pamiętasz, powinieneś za to wplatać jak najwięcej sugestii, że opozycja jest beznadziejna. Bez. Uzasadnienia. Capisci?


5. Nie próbuj porozumieć się z opozycją


Ale co Ty tam mruczysz pod nosem, Zdychający Głosie Rozsądku? Że niby władza nie powinna skupiać się na niesnaskach między sobą, tylko wziąć się do roboty, by polepszać byt ludowi swojego państwa? I że niby zamiast robić sobie nawzajem na złość, ugrupowania zasiadające w Sejmie powinny w wyniku rzeczowych negocjacji dojść do kompromisu, cały czas pamiętając, że najważniejsze jest dobro obywateli? Bez wyklinania na siebie nawzajem, bez traktowania decyzji opozycji, które ta podjęła podczas swojej kadencji, jako prawnie nieważnych, nieuzasadnionych i tylko czekających na zmianę przez Jedyną Prawdziwą Partię? Przewróciło Ci się w głowie, Głosie Rozsądku.

Głosie Rozsądku. Głosie Rozsądku? Głosie Rozsądku!

...zdechł. 

Nareszcie. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zostać politykiem!




P.S. Niniejszy wpis jest oczywiście formą wylewania gorzkich żali przez Przeciętnego Zjadacza Chleba i nie może jako taki być traktowany dosłownie. Zaznaczam też, że na polskiej scenie politycznej jest również wielu fachowców, którzy wiedzą, jak powinno się rządzić państwem (czy też jego poszczególnymi sektorami), jednak zazwyczaj nikną oni w tłumie krzykaczy. Cóż - taka sytuacja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz