piątek, 15 stycznia 2016

FILM: Oscary 2016 - Nominacje (bardzo) subiektywne



Właściwie to już miałam nie włączać komputera, ale chciałam popełnić tekst o książce, bo na świeżo zawsze najlepiej, a tu... nominacje do Oscarów. Klikam, wchodzę, patrzę. I z jednej strony większość nominacji była do przewidzenia (chociażby patrząc jedynie na nominacje do Złotych Globów), a z drugiej... mam wrażenie, że członkowie Akademii czegoś nie zauważyli. I to czegoś bardzo, bardzo poważnego.




Kochanie, nie martw się, Akademia się nie zna. Jeśli chcesz, możemy na nich nakrzyczeć albo ich zabić, jeśli wolisz.

Żeby nie bawić się w tajemnice, powiem od razu, czym to poważne coś było. Było to filmem. I to filmem wybitnym. Opartym na jeszcze wybitniejszym scenariuszu. Mówię oczywiście o Makbecie (reż. Justin Kurzel), który... przepadł. Po prostu przepadł. Nie ma go w żadnej - powtarzam, w żadnej! - kategorii. I nie, nie uwierzę, że Marion Cotillard nie zasługiwała chociaż na nominację, bo akurat ona spokojnie mogłaby stanąć obok Cate Blanchett i Charlotte Rampling. Tak samo jak nie wiem, gdzie podziała się nominacja Emily Blunt z Sicario, ale najwyraźniej Akademia wychodzi z założenia, że lepiej jest trzymać się bezpiecznych filmów, a nie Makbeta, którego mało osób obejrzy, a jeszcze mniej zrozumie (tzn. przy założeniu - niezwykle prawdopodobnym - że publiczność lubi najbardziej filmy typu Avengersi), albo thrillera poruszającego takie sprawy jak problem nielegalnych imigrantów meksykańskich. Jeśli ktoś nie wiedział, jak wygląda konformizm, to tutaj ma jego definicję. No ale cóż zrobić - mogę tylko kląć pod nosem. I przy okazji spojrzeć swoim nieobiektywnym okiem na nominacje, które się pojawiły.


Dzisiaj nie rozpisuję każdej kategorii po kolei - zrobię to dopiero przy wynikach, gdy już zobaczę wszystkie (mam nadzieję!) interesujące mnie filmy. Oferuję za to przebieżkę po kategoriach uszeregowanych tematycznie. Zapraszam!


 
Zjawa została nominowana w 12 (!) kategoriach. Pytanie, w ilu z nich rzeczywiście zdobędzie statuetkę.



Zastanawia w kategorii Najlepszego filmu brak Carol (6 nominacji ogółem, dla porównania Brooklyn i Pokój mają po 3 nominacje ogółem). Nie wiem za bardzo, co tutaj robi Marsjanin (który jest po prostu kolejną fantazją na temat tego, jakie to Stany i ich obywatele nie są super, cudowne, bogate i w ogóle genialne), Mostu szpiegów chyba też bym w tę kategorię nie wrzucała (chociaż jeśli znalazł się tu Marsjanin, Most... powinien to zrobić tym bardziej). Rywalizacja odbędzie się prawdopodobnie głównie między Mad Maxem (10 nominacji) i Zjawą (12 nominacji). Ale na razie obejrzę wszystkie i dopiero wtedy się wypowiem na pewno.



Najlepszy film:

„Zjawa”

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Marsjanin”

„Most szpiegów”

„Spotlight”

„The Big Short”

„Brooklyn”
„Pokój”


To skoro Zjawa już się pojawiła, czas na Mad Maxa: Na drodze gniewu - aż 10 (!) nominacji.

   


Zastanawiam się, dlaczego kobiety nie reżyserują. A jeśli nawet, to nierzadko zdarza im się zrobić film, w którym ta reżyseria zostanie doceniona (i owszem, często pozostaje ona niedoceniona słusznie - w tym roku na przykład nie jestem w stanie pomyśleć o wybitnym filmie wyreżyserowanym przez kobietę). Ciekawe - czyżbyśmy były zbyt mało apodyktyczne i za bardzo chciały wszystkim dogodzić? Mi na przykład niezwykle kusząca wydaje się wizja robienia wszystkiego po swojemu, i posiadania na to dozwolenia, bo przecież ja jestem reżyserem. Ale najwyraźniej nie wszystkie z nas tak myślą, dlatego w tym roku w nominacjach sami mężczyźni. I nie, nie ma tutaj niespodzianek - Zjawa i Mad Max standardowo, a The Big Short, Pokój oraz Spotlight to również niezbyt wielkie niespodzianki (w sumie filmy te zebrały odpowiednio po 4, 3 i 6 nominacji).



Najlepsza reżyseria:

Alejandro Iñárritu („Zjawa”)

George Miller („Mad Max: Na drodze gniewu”)

Tom McCarthy („Spotlight”)

Adam McKay („The Big Short”)

Lenny Abrahamson („Pokój”)




Jeżeli chodzi o aktorki, to sądzę, że tutaj walka i kłótnie będą zacięte. Za rolę pierwszoplanową nominowane zostały obie zdobywczynie Złotego Globu - Jennifer Lawrence (komedia lub musical) oraz Brie Larson (film dramatyczny). Jako jednak że środowisko Jennifer już chyba nie lubi (bo jak to, kobieta walczy o własną gażę i się denerwuje, że za tę samą pracę zarabia mniej niż mężczyźni?), szala przechylona zostaje w kierunku Brie, choć z drugiej strony nie odrzucam również Cate Blanchett (już z dwoma Oscarami: za Aviatora i Blue Jasmine, w którym zrobiła coś niesamowitego) oraz Charlotte Rampling, której to - jakimś cudem - pierwsza nominacja do Oscara. Jeżeli chodzi o rolę drugoplanową, to tutaj już w ogóle nie mam pojęcia, kto coś wygra, ale cieszyć będę się chyba we wszystkich przypadkach, bo każdą z pań darzę bardzo dużą sympatią, choć za filmy inne, niż podane w tej kategorii. Pożyjemy, zobaczymy.



Najlepsza pierwszoplanowa rola żeńska:

Brie Larson („Pokój”)

Saoirse Ronan („Brooklyn”)

Cate Blanchett („Carol”)

Jennifer Lawrence („Joy”)

Charlotte Rampling („45 Years”)

Najlepsza drugoplanowa rola żeńska:

Rooney Mara („Carol”)

Jennifer Jason Leigh („Nienawistna ósemka”)

Alicia Vikander („Dziewczyna z portretu”)

Kate Winslet („Steve Jobs”)

Rachel McAdams („Spotlight”)




Takiego zestawienia za role drugoplanowe jeszcze nie było.




O, Stallone (zdobywca Złotego Globu) został nominowany do Oscara. Zastanawia mnie, czy to kwestia rzeczywiście genialnej gry aktora, czy raczej tego, z czym kojarzony jest Rocky przez amerykańskie społeczeństwo. Oburza mnie nieco nominacja dla Matta Damona, kiedy - jeżeli już idziemy w takich kategoriach - o wiele lepszy był Tom Hanks w Moście szpiegów. Film ten jednak ma szansę na statuetkę za genialną rolę Marka Rylance'a (Would that help?, którego nigdy nie zapomnę). Dobrze, że Fassbender został nominowany za Steve'a Jobsa, miejmy nadzieję, że to mu pozwoli zapomnieć o Akademii najwyraźniej bojkotującej Makbeta. Chyba największy pojedynek w kategorii roli pierwszoplanowej odbędzie się między Zjawą (wreszcie Leonardo ma ogromną szansę na Oscara - żegnajcie, memy!) a Dziewczyną z portretu, bowiem Eddie Redmayne, zdobywca nagrody w zeszłym roku za Teorię wszystkiego, prawdopodobnie cieszy się dużą sympatią Akademii (nie mówiąc już o tym, że Dziewczyna z portretu porusza problem zmiany płci, co jest tematem raczej bardziej otwartym kulturowo niż zemsta kolegi z polowania). Zjawa oczywiście nominowana została w obu kategoriach, możliwe więc, że zdobędzie chociaż jedną statuetkę (choć dalej, nawet jej przed obejrzeniem, jestem całym sercem za Markiem Rylancem).



Najlepsza pierwszoplanowa rola męska:

Leonardo DiCaprio („Zjawa”)

Matt Damon („Marsjanin”)

Michael Fassbender („Steve Jobs”)

Bryan Cranston („Trumbo”)

Eddie Redmayne („Dziewczyna z portretu”)

Najlepsza drugoplanowa rola męska:

Tom Hardy („Zjawa”)

Sylvester Stallone („Creed: Narodziny legendy”)

Mark Rylance („Most szpiegów”)

Mark Ruffalo („Spotlight”)

Christian Bale („The Big Short”)




Skandal w Kościele katolickim związany z pedofilią raczej nie przysporzy sobie wielkiej popularności, ale moim zdaniem o takich rzeczach trzeba mówić głośno i wyraźnie.


Scenariusze, czyli jak pisać, żeby ktoś nas zauważył. Jeżeli chodzi o scenariusze adaptowane, czyli - zazwyczaj - konwersję książki na ekran, ostatnio u koleżanki podejrzałam kawałek Marsjanina Andy'ego Weira, i byłam zaskoczona, bo wciągnął mnie już od pierwszych kilku zdań. Cieszy nominacja dla W głowie się nie mieści, bo wydaje się, że jego scenariusz rzeczywiście jest odkrywczy, Ex Machina natomiast dla mnie to enigma, która przyciąga hipnotycznym spojrzeniem Alicii Vikander (nominowanej za drugoplanową rolę żeńską za Dziewczyną z portretu). Oglądałabym.





 Najlepszy scenariusz adaptowany:

„Carol”

„The Big Short”

„Brooklyn”

„Marsjanin”

„Pokój”


Najlepszy scenariusz oryginalny:

„Spotlight”

„Most szpiegów”

„Ex Machina”

„Straight Outta Compton”

„W głowie się nie mieści”




Czekam na najnowszy western Tarantino (rozgrywający się, rzecz jasna, w śniegu) bardziej niż na zakończenie sesji, a to o czymś świadczy! (A raczej na moment, w którym będę mogła go obejrzeć, bo premiera już dzisiaj)



W zdjęciach i efektach specjalnych znów - niespodzianka! - pojawiają się Zjawa oraz Mad Max. Mocnym kandydatem wydaje się też Nienawistna ósemka, bo Tarantino to Tarantino, i jeśli on coś robi, to robi to porządnie. Cieszy też nominacja dla Sicario, bo tam rzeczywiście był klimat, w dużej części powodowany odpowiednio dobranymi kadrami. Jeżeli chodzi o efekty, obstawiam, że Gwiezdne Wojny nie dostaną statuetki (choć powitałabym to owacją na stojąco, bo byłby to zasłużony Oscar), natomiast może ona przypaść Marsjaninowi, bo przecież to jest taki mądry i cudowny film, i wcale nie jest głupiutko wyidealizowany. Tak, jaaaaasne...



Najlepsze zdjęcia:

„Zjawa”

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Carol”

„Sicario”

„Nienawistna ósemka”

Najlepsze efekty specjalne:

„Zjawa”

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”

„Marsjanin”

„Ex Machina”




To będzie ciężki do strawienia film, ale - patrząc na inne, raczej fell-good nominacje - myślę, że to dobrze, bo nie samą rozrywką żyje człowiek. Chyba.



Filmy nieanglojęzyczne, krótkometrażowe, animowane i krótkometrażowe animowane to kategorie, które nie do każdego trafiają, i o których w większości kręgów zapomina się chwilę po rozdaniu Oscarów, gdy wszyscy (no, oprócz ludzi z poszczególnych branż) cieszą się albo denerwują z wyboru laureatów nagród za najlepszego reżysera czy aktora/aktorkę. Trochę smuci brak polskiego filmu w kategorii filmu nieanglojęzycznego (szczególnie po zeszłorocznej wybitnej Idzie). Szkoda też, że polski odbiorca, który nawet chciałby dla sportu zobaczyć sobie filmy krótkometrażowe, musi się nabiegać i wygimnastykować, co pewnie zajmie dłużej niż czas trwania samego filmu. Na pewno zobaczę Syna Szawła, bo udało mi się dostać genialne materiały na jego temat, których lektura mnie zaciekawiła, a także W głowie się nie mieści, które - jak widać po Złotych Globach - jest murowanym kandydatem do statuetki. A że filmy animowane są zazwyczaj miłe w oglądaniu, będą dobrą propozycją na któreś niedzielne popołudnie (to znaczy, gdy już wszystko uda mi się zaliczyć i dojść do ładu).


Najlepszy film nieanglojęzyczny:

„Syn Szawła”

„Mustang”

„A War”

„Embrace of the Serpent”

„Theeb”


Najlepszy film krótkometrażowy:

„Ave Maria”

„Shok”

„Day One”

„Stutterer”

„Everything Will Be Okay”


Najlepszy film animowany:

„W głowie się nie mieści”

„When Marnie Was There”

„Anomalisa”

„Boy and the World”

„Shaun the Sheep Movie”

Najlepszy krótkometrażowy film animowany:

„Sanjay’s Super Team”

„Bear Story”

„World of Tomorrow”

„Prologue”

„We Can’t Live Without Cosmos”




Most szpiegów (6 nominacji) kręcony był między innymi we Wrocławiu.




Scenografia, kostiumy oraz charakteryzacja i fryzury, czyli kategorie, które często są traktowane po macoszemu, a tak naprawdę często to właśnie one robią całe jajo. We wszystkich trzech nominacja dla Zjawy i Mad Maxa (co sprawia, że już teraz to naprawdę muszę je obejrzeć, i to jak najszybciej). Cieszy nominacja dla Mostu szpiegów, w którym jedną z ról grało Najpiękniejsze Miasto Świata - Wrocław (no dobrze, może i przez chwilę, i może rzeczywiście to nie jest dobry znak dla miasta, że może grać metropolię zaraz po bombardowaniach i nalotach, ale i tak jakoś tak miło). Cieszy też nominacja w kategorii charakteryzacji dla Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął  - bo choć jeszcze nie oglądałam filmu, to czytałam książkę, na której została oparta fabuła, i jest ona dziełem, którego bardzo dużo stron pochłonąć można w bardzo krótki czas i z bardzo długimi wybuchami śmiechu. Kopicuszka (nominowanego w kostiumach) zobaczę również ze względu na Lily James w roli głównej, bo aktorkę po Downton Abbey absolutnie pokochałam.



Najlepsza scenografia:

„Zjawa”

„Mad Max: na drodze gniewu”

„Most szpiegów”

„Marsjanin”

„Dziewczyna z portretu”


Najlepsze kostiumy:

„Zjawa”

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Carol”

„Kopciuszek”

„Dziewczyna z portretu”

Najlepsza charakteryzacja i fryzury:

„Zjawa”

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”




Muszę to obejrzeć, bo jak coś opowiada o Ninie Simone, to jest dobre. Po prostu.



Rzadko kiedy oglądam filmy dokumentalne, te Oscarowe - chyba nigdy. Amy nie udało mi się zobaczyć w terminie, choć na ten film polowałam z utęsknieniem, zastanawia mnie też tytuł What Happened, Miss Simone? - dokument o Ninie Simone, Pierwszej Damie Jazzu. Pozostałe jednak zgłębię tylko, gdy będę miała czas, bo mam ostatnio wrażenie, że ze wszystkim jestem mocno do tyłu.



Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny:

„Body Team 12”

„A Girl in the River: The Price of Forgiveness”

„Claude Lanzmann: Spectres of the Shoah”

„Chau, Beyond the Lines”

„Last Day of Freedom”

Najlepszy film dokumentalny:

„Amy”

„What Happened, Miss Simone?”

„The Look of Silence”

„Cartel Land”

„Winter on Fire: Ukraine’s Fight for Freedom”





Te plakaty są przepiękne. Tak, jak muzyka pochodząca z tego samego filmu, napisana przez genialnego Johna Williamsa.




Dochodzimy do kategorii muzyczno-technicznych. Jeżeli o muzykę chodzi, to przyznam szczerze, że tak ad hoc kojarzę (i to mgliście) jedynie część z niej. Wiem, że niezwykle podobała mi się muzyka Johna Williamsa z Gwiezdnych Wojen, o czym pisałam w recenzji, a ta z Mostu szpiegów w sumie w ogóle mi nie zapadła w pamięć (tak samo ta z Sicario). Sądzę więc, że tym razem Williams stanie przeciwko Ennio Morricone, który nutami wypełnił Nienawistną ósemkę, bo to się zapowiada genialnie. Jeżeli o piosenki chodzi, pamiętam trzy, i nawet mimo wygranego Złotego Globu przez Spectre i Sama Mendesa nie jestem w stanie powiedzieć, że jest to jakiś genialny i niesamowity utwór.


Nie jestem na razie tutaj przekonana, dlatego będę musiała się nad tym pozastanawiać głębiej, co uczynię w dwóch osobnych tekstach - jedno zestawiać będzie ze sobą piosenki, drugie całą muzykę. Może tam dojdę do jakichś wniosków. A na razie podaję nominacje:




Najlepsza piosenka:

„Simple Song 3”; „Młodość”

„Manta Ray”; „Ginący świat”

„Writing’s on the Wall”; „Spectre”

„Til it Happens to You”; „Pole walki”

„Earned It”; „Pięćdziesiąt twarzy Greya”


Najlepsza muzyka filmowa:

„Nienawistna ósemka”

„Sicario”

„Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”

„Carol”

„Most szpiegów”



A tutaj Matt Damon w Marsjaninie (bo jak już film dostał te 7 nominacji, to chociaż jeden obrazek mu się należy) odchodzi pokonany, zrozumiawszy, że ten film naprawdę nie zasługuje na jakieś najważniejsze nagrody...






Trzy poniższe kategorie nie mają konkretnych podpisów, w których wypowiadam się o każdej z nich. Dzieje się tak ze względu na fakt, iż są to kategorie bardzo, bardzo specjalistyczne - i o ile aktorstwo albo reżyserię jestem w stanie jakoś ocenić, tak samo jak zdjęcia czy muzykę ogólnie, o tyle nie mam pojęcia, jak miałabym oceniać dźwięk, montaż czy też montaż dźwięku. Warto zauważyć jednak, że w tych kategoriach również nie ma niespodzianek: ramię w ramię idą w nich Zjawa, Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy oraz Mad Max: Na drodze gniewu, czyli filmy o bardzo dużych budżetach i przez to genialnych możliwościach technicznych.



Najlepszy dźwięk:
„Zjawa”

„Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy” )

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Marsjanin”

„Most szpiegów”


Najlepszy montaż:

„Zjawa”

„Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Spotlight”

„The Big Short”


Najlepszy montaż dźwięku:

„Zjawa”

„Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”

„Mad Max: Na drodze gniewu”

„Marsjanin”

„Sicario”



Emily Blunt z Sicario już idzie uświadomić Wam, że źle zrobiliście, nie dając jej nominacji.







Tak ogólnie to trochę mnie frustruje, że jeszcze nie obejrzałam Zjawy, bo jest ona nominowana w... 12 kategoriach. Zjawa w większości kategorii walczy z... Marsjaninem (7 nominacji), co dla mnie jest niepojęte, bo to był film dobry, ale nie wybitny, i nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego wszyscy tak naciskają na jego genialność, ale także z Mad Max: Na drodze gniewu (aż 10 nominacji!), o którym słyszałam wiele, i który wygląda co najmniej interesująco - szczególnie, że najwyraźniej nie wpisuje się w ogólny trend filmów Oscarowych.


Raz jeszcze powtórzę też, że brak nominacji Makbeta w jakiejkolwiek kategorii jest dla mnie niepojęty.


W najbliższym czasie, ponieważ wielkimi krokami zbliża się sesja, bardzo utrudnione jest dla mnie nawet cotygodniowe bieganie do kina (przynajmniej do przyszłej środy), tak więc będę musiała coś wymyślić. A już jutro tekst o Smyczy w Teatrze Polskim, czyli kilka słów na temat potu, befsztyków i gołego torsu Bartosza Porczyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz