Opowieść dziejąca się w szóstym wieku na wybrzeżach dzisiejszych Wysp Brytyjskich i w okolicach? Miłość, zdrada, pożądanie i układy polityczne? To musi być fantastyka! Wiecie, taka z jednorożcami, czarami, ognistymi kulami i smokami. A przynajmniej tak myślałam do niedawna. To znaczy do czasu, gdy przeczytałam pewne historyczne cudeńko napisane przez Paulę de Fougerolles, czyli książkę Kroniki Iony. Wygnaniec (wyd. Kropla), którą się - niespodziewanie nawet (a może przede wszystkim?) dla samej siebie - zachwyciłam. Dlaczego?
Zaczynam od fabuły: Kroniki Iony to historia dwóch mężczyzn (którzy, jak wiemy z przedmowy, w pewnym momencie dziejów uznani zostaną za świętych) - Kolumby i Aedana. Kolumba zostaje wygnany ze swojej ojczyzny na skutek zasądzenia w procesie, Aedan w wyniku tragicznych perypetii rodzinnych musi służyć swojemu kuzynowi. Mężczyźni ci w wyniku różnych okoliczności spotkają się ze sobą - i tak rozpocznie się ich wędrówka po nieprzyjaznych ziemiach, brutalnych, wrogich, nieprzystępnych, podczas której będą musieli stawić czoła nie tylko swoim przeciwnikom, ale także własnym słabościom i tęsknotom.
Powieść przepełniona jest, zdawałoby się, aurą magiczności - a przynajmniej tak wydawałoby się komuś, kto z historią nie ma zbyt wiele wspólnego. Aura ta jednak nie wynika z elementów fantastycznych sensu stricto, a raczej z nieznajomości tejże epoki przez statystyczną osobę (szczególnie żyjącą w nieco innym kręgu kulturowym niż ten anglikański). Wbrew pierwszemu wrażeniu Kroniki Iony oparte są bowiem w bardzo dużej części (choć wiadomo, że nie całkowicie) na informacjach pochodzących z wiarygodnych źródeł, co sama autorka zaznacza i nieco bardziej szczegółowo objaśnia pod koniec książki. A wspominałam już, że Paula de Fougerolles jest wykładowcą uniwersyteckim w Cambridge i że zajmuje się historią właśnie?
Jednak nieważne, czy książka zalicza się do dzieł o tematyce historycznej czy fantastycznej, ważniejsza jest - przynajmniej dla mnie - jej warstwa literacka. A ta jest w Kronikach Iony bardzo dobra - bohaterom, dostatecznie skomplikowanym (szczególnie dla osoby żyjącej dzisiaj, w czasach, w której pojęcia takie jak honor czy zakazana miłość właściwie nie mają specjalnego społecznego znaczenia), się kibicuje, i pragnie się, by wciąż od nowa zapowiadana w tajemniczym proroctwie tragedia nie doszła do skutku. Jednocześnie Paula de Fougerolles prezentuje ciekawą, niezwykle realistyczną i przede wszystkim niefanatyczną wizję chrystianizacji - wkraczanie opartej (w teorii) na miłosierdziu wiary chrześcijańskiej w świat ludzi, którzy czczą bogów okrutnych i krwiożerczych.
Muszę napisać też trochę o najbardziej technicznej stronie wydanej przez Kroplę książki. Bardzo podoba mi się opatrzenie książki przedmową Ernesta Brylla i historycznymi przypisami na końcu - zawsze, gdy czytam taką opowieść, zastanawiam się, jak wiele przedstawionych zdarzeń zostało opartych na faktach, a jak wiele to sprawka kreatywności autorki, a takie opracowanie bardzo dużo rozjaśnia i uzupełnia. Genialny jest też... papier, na którym została wydana książka - akurat na tej stronie literatury (żarcik) znam się najmniej, ale nie mogłam nie zauważyć, że przy czytaniu książki czuje się pod palcami naprawdę wysoką jakość wykonania. Muszę niestety przyczepić się do korekty - o ile przez 3/4 książki jest ona wykonana starannie (oprócz jednego, niesamowicie kłującego w oczy zdąRZyć jako pierwszego słowa na nowej stronie), o tyle potem zaczynają się problemy - głównie z mową zależną (np. zdanie On zapytał mnie, czy jest już rano? oczywiście nie powinno mieć znaku zapytania pod koniec, ponieważ jest twierdzeniem, a nie pytaniem) - a szkoda, bo takie rzeczy, choć małe, potrafią zdenerwować.
Nawet jednak mimo tych kilku drobnych wad Kroniki Iony uważam za historyczną perełkę. Świetne jest odwzorowanie realiów zamierzchłych i przez to tajemniczych czasów (autorka genialnie pokazuje walkę między poszczególnymi strukturami plemiennymi), historia rzeczywiście wciąga, bohaterowie wywołują nieoczywistą sympatię, a papier, na którym wydano książkę, sprawia, że podczas przewracania kartek się uśmiechamy. I naprawdę czekam na wydanie kolejnej części - bo mam naiwną nadzieję, że w tym brutalnym i okrutnym świecie wszystko jeszcze jakoś się ułoży, a dwaj główni bohaterowie znajdą wreszcie spokój duszy.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kropla.
Powieść przepełniona jest, zdawałoby się, aurą magiczności - a przynajmniej tak wydawałoby się komuś, kto z historią nie ma zbyt wiele wspólnego. Aura ta jednak nie wynika z elementów fantastycznych sensu stricto, a raczej z nieznajomości tejże epoki przez statystyczną osobę (szczególnie żyjącą w nieco innym kręgu kulturowym niż ten anglikański). Wbrew pierwszemu wrażeniu Kroniki Iony oparte są bowiem w bardzo dużej części (choć wiadomo, że nie całkowicie) na informacjach pochodzących z wiarygodnych źródeł, co sama autorka zaznacza i nieco bardziej szczegółowo objaśnia pod koniec książki. A wspominałam już, że Paula de Fougerolles jest wykładowcą uniwersyteckim w Cambridge i że zajmuje się historią właśnie?
Jednak nieważne, czy książka zalicza się do dzieł o tematyce historycznej czy fantastycznej, ważniejsza jest - przynajmniej dla mnie - jej warstwa literacka. A ta jest w Kronikach Iony bardzo dobra - bohaterom, dostatecznie skomplikowanym (szczególnie dla osoby żyjącej dzisiaj, w czasach, w której pojęcia takie jak honor czy zakazana miłość właściwie nie mają specjalnego społecznego znaczenia), się kibicuje, i pragnie się, by wciąż od nowa zapowiadana w tajemniczym proroctwie tragedia nie doszła do skutku. Jednocześnie Paula de Fougerolles prezentuje ciekawą, niezwykle realistyczną i przede wszystkim niefanatyczną wizję chrystianizacji - wkraczanie opartej (w teorii) na miłosierdziu wiary chrześcijańskiej w świat ludzi, którzy czczą bogów okrutnych i krwiożerczych.
Muszę napisać też trochę o najbardziej technicznej stronie wydanej przez Kroplę książki. Bardzo podoba mi się opatrzenie książki przedmową Ernesta Brylla i historycznymi przypisami na końcu - zawsze, gdy czytam taką opowieść, zastanawiam się, jak wiele przedstawionych zdarzeń zostało opartych na faktach, a jak wiele to sprawka kreatywności autorki, a takie opracowanie bardzo dużo rozjaśnia i uzupełnia. Genialny jest też... papier, na którym została wydana książka - akurat na tej stronie literatury (żarcik) znam się najmniej, ale nie mogłam nie zauważyć, że przy czytaniu książki czuje się pod palcami naprawdę wysoką jakość wykonania. Muszę niestety przyczepić się do korekty - o ile przez 3/4 książki jest ona wykonana starannie (oprócz jednego, niesamowicie kłującego w oczy zdąRZyć jako pierwszego słowa na nowej stronie), o tyle potem zaczynają się problemy - głównie z mową zależną (np. zdanie On zapytał mnie, czy jest już rano? oczywiście nie powinno mieć znaku zapytania pod koniec, ponieważ jest twierdzeniem, a nie pytaniem) - a szkoda, bo takie rzeczy, choć małe, potrafią zdenerwować.
Nawet jednak mimo tych kilku drobnych wad Kroniki Iony uważam za historyczną perełkę. Świetne jest odwzorowanie realiów zamierzchłych i przez to tajemniczych czasów (autorka genialnie pokazuje walkę między poszczególnymi strukturami plemiennymi), historia rzeczywiście wciąga, bohaterowie wywołują nieoczywistą sympatię, a papier, na którym wydano książkę, sprawia, że podczas przewracania kartek się uśmiechamy. I naprawdę czekam na wydanie kolejnej części - bo mam naiwną nadzieję, że w tym brutalnym i okrutnym świecie wszystko jeszcze jakoś się ułoży, a dwaj główni bohaterowie znajdą wreszcie spokój duszy.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kropla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz