niedziela, 5 czerwca 2016

KSIĄŻKA: Ekscentryczny humor, czyli Graeme Simsion "Projekt Rosie" (wyd. Media Rodzina)



https://woblink.com/e-book,powiesci-obyczajowe-media-rodzina-projekt-rosie-graeme-simsion,10248


Wiadomo, jak to bywa w czerwcu - natłok zadań, obowiązków, pęd, prawie wszystko na ostatnią chwilę - nagle pojawiają się nieprzewidywalne wcześniej terminy czy okoliczności. Tak dzieje się teraz również w moim życiu, co znajduje swoje odbicie w dobieranych przeze mnie lekturach - szukam książek, które poprawią mi humor, wywołają uśmiech i pozostawią we mnie ciepłe odczucia. Okazuje się, że dokładnie takim dziełem jest przesympatyczny Projekt Rosie Graeme Simsiona (wyd. Media Rodzina) - dlatego dzisiaj serdecznie do jego lektury namawiam. Szczególnie że jest to jedna z niewielu książek ostatnio przeze mnie czytanych, przy których śmiałam się aż do łez, i po lekturze której od razu zapragnęłam sięgnąć po część drugą.

Graeme Simsion, źródło: KLIK
Don Tillman jest australijskim naukowcem, profesorem nadzwyczajnym na wydziale genetyki, który pewnego dnia postanawia, że się ożeni. Jako jednak że nie wie jeszcze, kto dokładnie ma być jego towarzyszką życia, wdraża w życie projekt Żona, czyli naukowy sposób eliminacji niewłaściwych kandydatek i selekcji - zdawałoby się - odpowiednich przez wypełnienie wielostronicowego kwestionariusza. (Przecież wiadomo, że idealna partnerka nie pali, nie pije, nie spóźnia się i lubi mięso.) Nagle jednak w uporządkowane i podlegające pod ścisły harmonogram życie profesora z impetem wkracza pewna młoda kobieta, która udowodni mu, że nie zawsze najlepsze jest dla nas to, co sobie wcześniej zaplanowaliśmy. 

Zacznę ocenę od głównego bohatera: który jest nakreślony po prostu fenomenalnie. Z posłowia dowiadujemy się, że Simsion pracował nad książką (w pierwszej wersji: scenariuszem) przez sześć lat - i to dopracowanie bardzo dobrze całej opowieści zrobiło. Don jest co najmniej ekscentryczny - ma zaburzone odczuwanie emocji, przejawia pewne społeczne dysfunkcje, nie wie, jak się zachowywać, a swoje posiłki planuje według tygodniowego harmonogramu (w każdy wtorek sałatka z homara, w każdą środę... i tak dalej) 

Jednocześnie jednak Don nie jest przekonany, że jest najbardziej cool człowiekiem na świecie - wprost przeciwnie, mężczyzna zdaje sobie sprawę ze swoich słabości czy niekompetencji np. w identyfikowaniu emocji u swoich rozmówców, i próbuje się stopniowo zmienić, gdy uważa, że jest to działanie pożądane. Autor idealnie dobrał do Dona specyficzny sposób wysławiania się (Istotnie!), pierwszoosobowa narracja również wzbudza u czytelnika ogromną sympatię. Szczególnie że Don, choć nieco ekscentryczny, nie jest całkowicie wyprany z emocji, i wbrew pozorom ma o otaczającym go świecie głębsze refleksje niż ktokolwiek z jego otoczenia. Plus jest niezwykle inteligentnym i spostrzegawczym człowiekiem, co też ma wpływ na poziom narracji.



Cudowna jest też postać Rosie - zwariowanej, nieco popieprzonej (jak to mówi sama o sobie), będącej na drugim biegunie polarnym niż wymarzony ideał Dona. Zamiana ról, czyli postawienie mężczyzny w sytuacji narratora (co jest nietypowe dla komedii romantycznych) sprawia, że po pewnym czasie sami zaczynamy widzieć w wybrance głównego bohatera, to co najwyraźniej zobaczył w niej sam Don. Z postaci drugoplanowych wyróżnia się także otwarte małżeństwo Gene'a i Claudii - pary psychologów, którzy najwyraźniej największy problem mają z... własnymi uczuciami.

Przyznaję, że humor Projektu Rosie jest bardzo specyficzny - i prawdopodobnie nie wszystkim przypadnie do gustu. Mi jednak ten akurat rodzaj żartów podpasował wręcz wybitnie. Dawno aż tak bardzo nie śmiałam się przy żadnej książce - wreszcie dostałam żarty inteligentne, lekkie, i też niewchodzące zbyt często w cyniczną ironię. Jednocześnie jest jednak opowieść Simsiona sposobnością do poczynienia pewnych drobnych refleksji - co sprawia, że książka pozostawia w nas coś więcej niż tylko ogólne dobre wrażenie. 

Na koniec napiszę jedno: Projekt Rosie jest po prostu świetny. Lekki, zabawny, przyjemny, taki, że od razu chce się do niego wracać, albo chwytać za następną część. Jestem zachwycona głównym bohaterem i jego perypetiami przedstawianymi w humorystycznej narracji. Idealna książka typu feel-good, na te momenty w życiu, kiedy dzieje się milion rzeczy naraz, a my chcemy tylko się zrelaksować i trochę pośmiać. Oby więcej takich książek w naszych biblioteczkach!


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję księgarni internetowej Woblink.

https://woblink.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz