poniedziałek, 23 maja 2016

FELIETON: Osiem kobiet, czyli inspiracja jest wśród nas





Dzisiejszy tekst miał być po prostu zwykłą recenzją. Dotarło jednak do mnie, że w swoim obecnym humorze nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnej dogłębnej analizy. Gdy już doszłam do tego wniosku, kolejnym, co pomyślałam, było: Poddaję się, dzisiaj posta nie będzie. Po chwili jednak zapytałam samą siebie: Naprawdę chcesz się poddać, bo masz zły nastrój? Włączył się wówczas we mnie duch walki: wokół mnie (nie tylko w najbliższym otoczeniu) jest tyle niesamowitych osób, które robią coś ze swoim życiem - dlaczego więc ja nie mogę? Cóż - okazuje się, że jednak mogę. Szczególnie gdy pomyślę o paru niesamowitych kobietach, które podziwiam, uwielbiam i szanuję. Z tego powodu zapraszam na zestawienie paru wyjątkowych osobowości (również fikcyjnych), które zainspirowały mnie do tego, żeby jednak wstać z łóżka i wziąć się do roboty. 



1. Lady Gaga

Tak, wiem, że ta amerykańska piosenkarka bardzo dziwnie się ubiera. I że czasami mówi w wywiadach dziwne rzeczy (dla mnie nie, ale dla niektórych) o konieczności poszukiwania swojej własnej duchowej drogi. I że nie każdemu może podobać się jej muzyka z jej cyklu klubowego (chociaż jej płyta z Tonym Bennettem, na której oboje wykonują standardy jazzowe, to mistrzostwo świata). Jednocześnie jednak jest Lady Gaga prawdziwą osobowością medialną, niesamowitą kobietą niosącą w świat przesłanie o tym, co jest w życiu ważne, że warto pomagać, że wszyscy są równi, i że niektóre rzeczy, jak płeć, rasa czy wreszcie orientacja seksualna naprawdę nie mają większego znaczenia (polecam tekst piosenki Born This Way). I nie wspominam już nawet o jej niesamowitych umiejętnościach wokalnych czy fortepianowych (popatrzcie na górę akapitu). Takie kobiety chcę oglądać!


2. Jessica Jones (serial Jessica Jones)

Jak zobaczymy to za chwilę, mam ogromną słabość do silnych kobiet. Niekoniecznie takich, które od początku są silne, bo nic złego nie przeżywają, ale do takich, które postawione są w obliczu wielu trudności (o jakich mi się nawet nie śni), a mimo wszystko sobie z nimi radzą - i naprawdę nieważne, czy są to postacie fikcyjne, czy z prawdziwego życia. Jessica Jones to tytułowa bohaterka jednego z seriali Marvela (o którym szczegółowy wpis już niedługo). Dawniej więziona przez Kilgrave'a, mężczyznę z ogromnymi zdolnościami manipulacji, teraz próbuje z powrotem choć w miarę poukładać swoje życie. Nie idzie jej to źle - przynajmniej do momentu, gdy Kilgrave znów pojawia się w jej życiu i musi stawić mu czoła. Jeżeli musicie zmusić się, żeby na jakąś sprawę zacząć mieć całkowicie wyrąbane (czyli żeby po prostu przestać się wszystkim martwić na zapas), Jessica jest świetnym autorytetem. 


3. Maxineczka (KLIK)

Czyli mój autorytet makijażowo-urodowy. Wiem, że w Polsce w blogosferze działa wiele naprawdę świetnie znających się na pracy wizażystki kobiet, ale Maxineczka urzeka mnie swoją fachowością połączoną z bardzo wyważonymi, rozsądnymi poglądami - nie tylko na sprawy makijażu - i na zwracanie uwagę na ważne kwestie związane nie tylko z urodą.  Jest to chyba pierwsza blogerka, od której wyraźnie usłyszałam dwie niezwykle ważne rzeczy - że makijaż ma być zabawą, a nie koniecznością (bo bez niego źle wyglądam i nie mogę się nikomu pokazać), i że nikt nie ma prawa się nas czepiać, jeżeli chcemy chodzić bez makijażu, ale również wtedy, gdy chcemy chodzić w makijażu bardzo mocnym. I za te prawdy - niby proste, a bardzo często w filmikach innych osób niewyartykułowane - należą jej się ogromne brawa, nie tylko ode mnie.


4. Vanessa Ives (serial Penny Dreadful)/Eva Green

Czyli moja ulubiona postać z mojego najbardziej ukochanego, mistrzowsko realizowanego serialu (teraz leci już trzeci sezon, o nim więcej, kiedy wybrzmi jego ostatni odcinek). Vanessa (grana przez niesamowitą Evę Green) to kobieta o niezwykle skomplikowanej historii, której nie chcę spoilerować, powiem więc tylko, że Vanessa (i chyba w ogóle Eva) dla mnie jest z jednej strony wzorem seksowności i ponętnego zdystansowania, a z drugiej konieczności radzenia sobie z własnymi słabościami. Jednocześnie za każdym razem, gdy na Vanessę/Evę patrzę, od razu chcę zacząć o siebie dbać i jakimś cudem też mieć tak ogromne, hipnotyzujące oczy, burzę czarnych loków i jak ona poruszać się z niezwykłą gracją.


 

5. Olga z Wielkiego Buka (KLIK)

Po prostu najlepsza blogerka książkowa w Polsce. Recenzje wstawia regularnie, bez wymówek, od kilku lat, każdą książkę traktując dość dogłębnie, a swoje opinie wyrażając łączoną formą vlogowo-blogową. I mimo że nie zawsze się z nią zgadzam - albo raczej: że w danej książce widzę zupełnie coś innego niż ona - to lubię śledzić, co u niej nowego, bo zawsze znajdę jakąś książkę dla siebie. Taki mój blogowy wzór do naśladowania, również w kwestii kontaktu z czytelnikami (genialny fejsbukowy profil!) oraz świetnej, pozytywnej i w dobrym sensie zakręconej osobowości. Jedyna uwaga - chciałabym, żeby pisała jeszcze więcej. Bo warto czytać.


6. Sylwia Banasik (ze Studia Accantus - KLIK)

Uwielbiam miłością niemierzalną całe Studio Accantus, ale Sylwia jest moją zdecydowanie ukochaną wokalistką, i to nie tylko ze względu na niesamowite umiejętności wokalne. Widziałam ją i słyszałam już w wielu odsłonach, i niezwykle podziwiam również jej zdolności aktorskie (widoczne chociażby w klipie u góry akapitu) oraz ogólną wrażliwość na sztukę, które pokazuje w każdej nowej piosence współtworzonej ze Studiem. (Jej To, co stare i złamane z serialu Smash albo Wilcza zamieć z Wiedźmina 3 zawsze sprawiają, że mam ciarki). Sylwia to taka kobieta, do której chciałoby się przytulić, a potem pójść z nią na imprezę - oczywiście, najlepiej z karaoke.


7. Katarzyna Czajka (blog zpopk.pl)

Pseudonim: Zwierz popkulturalny. Tematyka postów: bardzo szeroko pojęte kino i seriale. Dlaczego warto czytać: bo Zwierz posiada niezwykłą umiejętność naprawdę dogłębnego opisania filmu, zwrócenia uwagi na wszystkie jego ważne (i te mniej istotne) aspekty oraz szczegółowej analizy ich wszystkich. Charakterystyczny styl (tzn. prawie całkowity bojkot przecinków i innych interpunkcji, spowodowany dysgrafią), który na początku wydawał mi się nie do zniesienia, teraz jest swoistym znakiem rozpoznawczym Zwierza i jednym z powodów, dla którego codziennie wchodzę na jej blog i Facebooka (szczególnie że Kasia utrzymuje bardzo częsty kontakt ze swoimi fanami). Cudowne jest też zdroworozsądkowe, i zawsze rzetelnie uzasadnione, podejście, które pozwala Kasi na napisanie rzeczy jak To jest w sumie zły film, ale jakże miło się go ogląda! albo że coś jest zrobione na siłę, głupie i w ogóle nie warto sobie tym zawracać głowy. Ostrzeżenie: po lekturze bloga Kasi można nabawić się fanatyzmu w stosunku do brytyjskich aktorów.
Źrodło: KLIK
8. Kobieta Z Otoczenia

Chyba każdy z nas zna jakąś kobietę z własnego otoczenia, którą naprawdę podziwia, na zasadzie Chcę być taka jak ona! Mi dane było spotkać w życiu wiele niesamowitych dziewczyn i kobiet - i wciąż poznaję nowe. Kobiety, które niekoniecznie chodzą na manifestacje czy które w ogóle najczęściej zupełnie nie uważają się za feministki - ale takie, które każdego dnia dowodzą, że #GirlPower to nie tylko instagramowy hasztag. I naprawdę nieważne, czy jest to nasza mama, nauczycielka języków, najlepsza przyjaciółka, kumpela, czy nawet bardzo daleka koleżanka - ważne, że takie kobiety są wśród nas. I że każdego dnia możemy się nimi wciąż na nowo inspirować, bo udowadniają, że mimo wszystko się da. I, do czego zachęcam, od czasu do czasu powiedzieć im, jak bardzo je podziwiamy. 


P.S. Zdjęcia blogerek wzięte są z ich blogów - traktować je proszę jako wyraz uwielbienia, do którego oczywiście nie posiadam żadnych praw autorskich. I naprawdę zachęcam do polubienia, klikania, dowiadywania się - bo te kobiety są w stanie dać nam naprawdę dużo siły na każdy nowy dzień.

P.S.2 Od dzisiaj można mnie śledzić na Instagramie (@nerwslowa). Zapraszam!;-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz