sobota, 15 lipca 2017

KSIĄŻKA: Wakacje, przychodźcie, czyli Katarzyna Berenika Miszczuk "Żerca" (wyd. W.A.B.) + kilka słów o "Nocy Kupały"



Na dworze piękna pogoda, ptaki śpiewają i drzewa szumią, a Ty chciałbyś przeczytać coś fajnego, ale nie wiesz, gdzie czegoś takiego szukać? Na szczęście jest Nerw Słowa - i już druga typowo wakacyjna książka w ostatnim czasie. Dzisiaj propozycja raczej dla pań: romans w niepowtarzalnym słowiańskim klimacie, a dokładniej: trzecia część serii takowych. Zapraszam!



Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, ale kłopoty się nie skończyły. Młoda szeptucha zaciągnęła u Swarożyca dług, którego spłata z pewnością nie będzie przyjemna. W dodatku Mieszko przepadł bez śladu, a w wiosce pojawił się nowy, młody żerca, który chętnie pocieszyłby tęskniącą za ukochanym Gosię... Gdy wydaje się, że gorzej być nie może, w okolicy pojawia się tajemniczy myśliwy, który poluje na istoty nadprzyrodzone, a rusałka Sława, przyjaciółka Gosi, znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Tego już za wiele! Mimo że szeptucha zawiodła się na Sławie, żaden mężczyzna nie będzie mieszał się w babską przyjaźń! Gosława pokaże mu, gdzie raki zimują. Choćby miała zginąć (ale wolałaby jednak nie). [opis wydawcy]

Żerca jest trzecią częścią cyklu Kwiat Paproci - do tej pory ukazały się już Szeptucha oraz Noc Kupały. Pierwszą częścią, jak widać w recenzji (jeśli chcesz ją przeczytać, kliknij na tytuł), byłam zachwycona. Miszczuk zafundowała nam bowiem zupełnie nowy koncept, zręczne połączenie mitologii słowiańskiej, pozytywnie zwariowanego humoru oraz historii miłosnej. Tę liczącą 350 stron książkę pochłonęłam w kilka godzin, a po niej miałam solidnego książkowego kaca. Liczyłam na to samo w wypadku Nocy Kupały i... bardzo się zawiodłam. Klimat był, humor był, ale miałam wrażenie, że akcja tak pędziła do przodu, że zapomniano o rozwoju bohaterów wykraczającym poza dwa zdania (poza postaciami szeptuchy i Mściwoja - bo mimo że nie było o nich wiele, dało to czytelnikowi nieco inny ogląd na sytuację). Przyznaję też, że Noc... trochę mnie przez to znużyła.




Gdy sięgałam więc po Żercę, miałam nadzieję, że tym razem będzie lepiej. I... nie zawiodłam się. Nie wiem, czy to kwestia odpoczynku od postaci Mieszka, czy tego, że dość duża część historii zakończyła się już w Nocy Kupały, i teraz trzeba kombinować, żeby wymyślić coś, czym zachęci się czytelnika. W każdym razie: Żerca rzeczywiście wciąga, a na koniec daje poczucie satysfakcji z lektury. A przy okazji: dostarcza mnóstwa wątków, które można rozwijać w kolejnej, podobno już ostatniej, części (jak chociażby wątek mamy albo samo zakończenie - wrrr, jak można coś takiego napisać, nie wydając od razu następnego tomu?).

Trzeci tom cyklu idealnie wpisuje się w konwencję przyjętą przez części poprzednie. Jest lekki, pełen humoru - choć tutaj mamy też już poważniejsze wątki - daje odpowiednią ilość romansu i niepewności. (Choć akurat wątek kryminalny i jego plot-twist są tak oczywiste, że ta niepewność dotyczy bardziej tego, jak dalej potoczy się życie Gosławy, a nie tego, kto zabił). W tym momencie trzeba mieć na uwadze jedno: Żerca to książka rozrywkowa, mająca poprawić nam samopoczucie, pozwalająca na jakiś czas oderwać się od swojego życia i trochę pobawić. A to udaje jej się doskonale - i to właśnie mimo tych pewnych niedoróbek. 



W takim zagłębieniu się w świat przedstawiony bardzo pomaga genialny klimat kreowany przez Miszczuk. Świat, w którym słowiańskie bóstwa wchodzą w interakcje z ludźmi, walczą z nimi, nękają, ale czasem też bronią, i w którym na każdym kroku spotkać można jakieś mitologiczne stworzenia, wynika z może nie super oryginalnego, ale świetnie zrealizowanego pomysłu. I - nie oszukujmy się - dla Polaka tym bardziej atrakcyjnego, że mówiącego o czymś, co zna się z podań czy legend, albo nawet historii z dzieciństwa. W przeciwieństwie do wielu innych gier, książek, filmów czy seriali, które raczej mają tendencję do wykorzystywania mitologii nordyckiej czy - czasami - greckiej. (Wyjątkiem jest oczywiście Najlepsza Gra w Historii, czyli Wiedźmin 3: Dziki Gon i poprzednie części trylogii).

Jeżeli chodzi o wydanie: bardzo chwalę redakcję i korektę, a także osoby odpowiedzialne za okładkę. Ja czytałam książkę akurat w formie e-booka w abonamencie Legimi, ale jeżeli jesteście fanami serii, będziecie mogli bez ambarasu postawić książkę na swojej półce. 

Na koniec powiem raz jeszcze: jeżeli oczekujecie super ambitnej powieści na poważnie, Żercą na pewno się rozczarujecie. Jeżeli szukacie powieści rozrywkowej, ale doskonałej, sięgnijcie lepiej po jakiś dobry kryminał. Jeżeli natomiast chcecie czegoś, co może i ma pewne niedoróbki, ale po prostu cieszy, bo jest lekkie, przyjemne i miłe, to najnowsza książka Katarzyny Bereniki Miszczuk jest dla Was świetną propozycją. Idealną na wakacyjny relaks na dworze czy wieczorny przy lampce wina. 


P.S. Żerca jest trzecią częścią cyklu Kwiat paproci. Jeśli chcesz zapoznać się z poprzednimi tomami, zapraszam do recenzji części pierwszej - Szeptuchy.


P.S. 2 Książkę przeczytałam w ramach abonamentu Legimi, o którym więcej już niedługo w dokładnym zestawieniu jego wad i zalet.


Znajdź mnie też:
Nerw Słowa na Facebooku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz