piątek, 3 lutego 2017

KSIĄŻKA: Biografia kobiety, czyli Angelika Kuźniak "Stryjeńska. Diabli nadali" (wyd. Czarne)


Aby kupić książkę: KLIK


Postanowienie noworoczne: czytać (oglądać/słuchać) więcej ludzi, którzy w jakikolwiek sposób mogą zainspirować mnie do dalszego rozwoju. Chodzi głównie o: biografie, wspomnienia, autobiografie, reportaże. Na pierwszy ogień: według wielu portali i pojedynczych krytyków jedna z najlepszych polskich biografii zeszłego roku, pisana przez kobietę o kobiecie. Innymi słowy: Stryjeńska. Diabli nadali Angeliki Kuźniak. Po dogłębnej lekturze (do niektórych fragmentów wracałam kilkukrotnie i w końcu... powtórnie przeczytałam prawie całą książkę) Nerw Słowa może zapewnić - czas przeznaczony na lekturę nie będzie czasem straconym.

Najprościej można by powiedzieć, że Diabli nadali to biografia polskiej artystki. (I właściwie chociaż z tego powodu warto ją przeczytać). Znajdziemy tu wszystkie elementy charakterystyczne dla biografii artysty czy artystki - opis okoliczności powstania niektórych dzieł, ogólny przebieg kariery (o ile można całe życie do tego słowa uprościć) oraz odpowiednią dozę prywatnych perypetii. Z drugiej strony: bardzo kusi mnie, żeby powyższą tezę zanegować. Samo bycie artystką w końcu nie jest rzeczą nadzwyczajną - a przynajmniej nie na tyle, by pisać o niej gdzieś 125 lat od urodzenia tej osoby. Co więc przesądza o wyjątkowości książki Angeliki Kuźniak?

Nic prostszego - to, że życie Stryjeńskiej, oprócz bycia życiem artystki, było przede wszystkim życiem kobiety. Samotnej, niezrozumianej przez innych i jednocześnie ich nierozumiejącej, kochającej, ale nie zawsze kochanej, a w późniejszym okresie życia błąkającej się i po świecie, i we własnych uczuciach. Pierwsza córka - zaniedbana, momentami wręcz odrzucona. Następnie syn - a nawet dwóch, od razu bliźniacy. Do tego matka, którą trzeba się opiekować. I mąż, który chyba (zresztą tak jak sama Stryjeńska) nie nadawał się do spokojnego życia rodzinno-rutynowego. A w tle ciągła pogoń za pieniędzmi: nie po to, by się wzbogacić, ale po to, by uiścić podstawowe opłaty. Koszty malowania obrazów, najmniej wyszukana żywność, mieszkanie i nieskomplikowane artykuły życia codziennego. 


Zofia Stryjeńska Ogień


Całą opowieść czyta się zaskakująco szybko - zaskakująco, bo oto przez życie jednej osoby, trwające ok. 85 lat (choć sama Stryjeńska zmieniła datę w swoich dokumentach, aby się odmłodzić), możemy przejść w ciągu jednego wieczora. Angelika Kuźniak pisze bowiem po reportersku: krótkimi, wręcz telegraficznymi zdaniami (o których jeszcze za chwilę), niebawiącymi się w barokowe konstrukcje gramatyczne, treściwymi i komunikatywnymi. Buduje to też klimat książki - który wchodzi w nieco inny ton w zależności od wydarzeń historycznych rozgrywających się w tle. Ale który za każdy razem przypomina, że w biografii artysty bardzo rzadko najważniejszy jest sam fakt bycia artystą.

Na koniec - tradycyjnie - o pewnych mankamentach. Przyznaję, że podczas lektury do głosu doszły moje historycznosztuczne ciągoty. Bardzo chętnie przeczytałabym o technice Stryjeńskiej, o sposobie planowania przez nią poszczególnych płócien, o symbolice czy inspiracjach niektórych elementów jej dzieł. Wiem, że Diabli nadali to biografia, a więc z założenia utwór skupiający się na życiu osobistym opisywanej osoby, jednak nie ukrywam, że nieco większe wyeksponowanie tego technicznego aspektu nie spotkałoby się z moim wstrętem. (Bardzo chętnie przyjęłabym też kolejną książkę reporterki zadedykowaną samemu malarstwu artystki). Z drugiej strony - bardzo dobrze, że po Diabli nadali bez problemu sięgnąć może również laik, bo dzięki temu książka ta ma szansę realnie zwiększać horyzonty pojedynczych jednostek polskiego społeczeństwa (zwłaszcza w połączeniu z dość dobrą promocją, jaką miała w momencie wydania). Z entuzjazmem podeszłabym także do nieco mniejszych skrótów biograficznych - przeskakiwania w czasie, które momentami oczywiście jest potrzebne, a momentami wymaga od czytelnika bardzo dużego skupienia, żeby wszystko sobie w odpowiedni sposób dopowiedzieć.


Zofia Stryjeńska, Marzanna z cyklu Bożki Słowiańskie


O wydaniu: chwalę za korektę, chwalę za redakcję (styl jest wręcz podręcznikowo reporterski, więc ostrzegam - chwilę trzeba się do niego przyzwyczajać), chwalę za sposób wydania, zwłaszcza za zdjęcia, i bardzo, bardzo, bardzo, bardzo chwalę za kolorowe reprodukcje (których jednak jest zdecydowanie za mało, żeby ukontentować miłośników piękna!).

Dla kogo jest ta książka? Dla miłośników biografii, dla zainteresowanych życiem malarzy i malarek, artystów i artystek. Dla spragnionych sztuki w każdej postaci albo po prostu dobrej prozy non-fiction. Dla chcących poznać czas od końcówki XIX wieku do lat 70. XX nie z podręczników historii, a z punktu widzenia ludzi mających swoje własne, (nie)skomplikowane życie: z miłością, namiętnością, pragnieniami, nerwicami i koniecznością zapłaty rachunków za mieszkanie. Dla mnie to jest zdecydowane 9/10 - i raz jeszcze powtarzam, że czas przeznaczony na lekturę nie będzie czasem straconym. A jeżeli chcecie kupić komuś, kogo uważacie za intelektualistę, ładny prezent, to bierzcie tę książkę w ciemno.



Za egzemplarz recenzencki książki serdecznie dziękuję Księgarni MegaKsiążki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz