czwartek, 21 maja 2015

MUZYKA: Jak wziąć się do roboty - kilka energetycznych utworów


Czasem trudno jest wziąć się do roboty. Bo tak miło się leży, bo tak cudownie się przytula, bo tak wspaniale jest obejrzeć jeszcze jeden odcinek serialu, leżąc pod ciepłym kocem. Jednak Złowroga Praca czeka i co jakiś szept sączy do ucha wredne słowa przypominające o swojej obecności (na przykład wielce subtelne Matura! Matura! Matuuuurraaa!!!!). Wtedy w duszę wkrada się ferment - a czy wystarczy mi czasu? A czy na pewno będzie dobrze? A czy...?

Niesamowicie chciałabym powiedzieć, że wyjściem z takiej sytuacji jest jeszcze głębsze schowanie się pod koc, i że kiedy to uczynimy, robota sama wstanie, zrobi się, a potem posłusznie spakuje do torby/skrzynki mailowej. Tylko że, niestety, z moich uważnych obserwacji wynika, że to wcale tak nie działa, i że jedynym sposobem na wyrwanie się z odmętów Nicnierobienia jest - kto by pomyślał - Zrobienie Czegoś. Tylko czego?

Na początek proponuję podnieść się z kanapy/podłogi/sprzed komputera. Kanapa jest miła i cudowna, owszem, ale leżenie na niej nie da wiele. (Chyba że leżymy z kimś, wtedy konsekwencje mogą być różne, khem.) Krok drugi: włączenie muzyki. Bo odpowiednia muzyka jest w stanie zdziałać cuda, w tym również zachęcić nas nawet do najbardziej niewdzięcznej pracy. Ale co włączyć? Oczywiście - któryś z utworów z poniższego zestawienia. Zestawienia dzieł, które (p)obudzą każdego! 

1. Shake Me Like A Monkey  Dave Matthews Band

Najlepszy utwór na szare, deszczowe poranki. Ta perkusja, ta sekcja dęta i ten cudowny - i, jakby nie patrzeć, dość świntuszący - tekst. Im głośniej puszczony (na słuchawkach, oczywiście, żeby nie pobudzić sąsiadów), tym większy efekt. Sprawdzone. A dla Dave'a z zespołem wyrazy ogromnego szacunku. I marzenie, żeby kiedyś pójść na ich koncert. Ale to kiedyś, a na razie zostaje kupowanie ich wszystkich nowych płyt.

  
 
2. Angel of Small Death&The Codeine Scene Hozier
Możliwe, że mój sentyment do tego artysty bierze się z pięknych wspomnień, które mam z jego piosenkami. Przyznać muszę jednocześnie, że po prawie miesiącu wysłuchiwania na każdym kroku jego Take Me To Church miałam tego utworu trochę dosyć - na szczęście na swojej debiutanckiej płycie Hozier umieścił mnóstwo innych, genialnych piosenek. Każdy znajdzie tam coś dla siebie - ale zgodzić się trzeba, że The Angel... jest jednym z najbardziej energetycznych utworów (mimo że jego początek wcale na to nie wskazuje) z całego albumu. Cóż, wygląda na to, że na jego koncert też kiedyś trzeba się będzie wybrać.

  

3. Takadum Old Me, Myself&I

Zespół znany z polskiego Mam Talent - trio tworzące wszystkie dźwięki przysłowiową mordą. Jeden sopran, jeden głos męski o ogromnej skali i jeden męski beatboxer (taka żywa perkusja, jeszcze bardziej spektakularna). Uroku wszystkim utworom dodaje onomatopeiczność tekstów - zamiast normalnych słów artyści posługują się wyrazami dźwiękonaśladowczymi. Warto, bo od razu po włączeniu na twarzy pojawia się uśmiech. Od ucha do ucha.

Ostrzeżenie! Od razu po włączeniu płyty z całego domu rozlega się wspólny ryk domowników: Takadądądą! Dądądą! Dąąąądąąąą! A czasem nawet dołączają się sąsiedzi. Wtedy zalecam zatyczki do uszu.

 

4. Revolution Saidah Baba Talibah

Utwór, który podrywa do działania szczególnie w słoneczne, pełne optymizmu dni. Włączyć sobie zachrypnięty głos artystki połączony z energetyczną perkusją, i brać się do roboty. Pod nosem wykrzykując I want a revoluuuutioooon!, i skacząc po pokoju z subtelnością i gracją wieloryba w muzeum miniatur. 

 

5. Hide&Seek Joshua Redman

Nie wiem, jak można grać na poskręcanym kawałku złotej blachy, i to jeszcze wykorzystując do tego pojemność swoich płuc. Ale gdy słucham Redmana, przestaję się tym przejmować - bo oto dane mi jest obcować z dźwiękami, które całkowicie absorbują moją uwagę. I taką muzykę - instrumentalny jazz - również uwielbiam. Szczególnie w momentach, w których muszę zrobić coś nieprzyjemnego. Bo saksofon jest dobry na wszystko.

 

Oczywiście jest mnóstwo innych utworów, które również pobudzają do działania. Poniżej podaję jeszcze kilka propozycji. Ale polecam głównie włączenie (nawet losowego) utworu z tej listy, wstanie od komputera, i po prostu wzięcie się do roboty. Bo nikt za nas samych - niestety - nic nie zrobi. Powodzenia!

 

Utwory niegorsze, acz bardziej znane:

- Smash Mouth All Star  (bo kto nie kocha soundtracku z pierwszego Shreka?)

- Zaz Je veux (o tej pani chyba nie trzeba nic więcej pisać)

- Jarle Bernhoft Rats&Raccoons (jedno z największych odkryć wrocławskiego Przeglądu Piosenki Aktorskiej, zaraz obok Asafa Avidana)

- Alicja Janosz Jest jak jest (artystka znana z Idola na swojej płycie prezentuje teksty może nie z klasą np. Katarzyny Nosowskiej czy Marii Peszek, ale wywołujące uśmiech od ucha do ucha - a o to chyba chodzi)

- Red Hot Chili Peppers Funky Monks (z repetycjami przyprawiającymi o dreszcz zadowolenia!)

 

 

P.S. Oczywiście do obrazków nie posiadam żadnych praw, zamieszczone są tutaj jedynie w celach ilustracyjnych. Wszystkie okładki to okładki albumów, z których pochodzą opisywane przeze mnie utwory.

 

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz