sobota, 30 stycznia 2016

Słowny Galimatias #2

Okej, wczoraj post się nie pojawił (za co korzę się w bólu), gdyż zajęta byłam przeżywaniem życia i ogarnianiem Chaosu w tymże się pojawiającym. Bardzo dużo udało się zrobić, tak więc wpisy w kolejnym tygodniu powinny pojawiać się regularnie. To znaczy o ile zdam egzaminy. Khem.

Dzisiaj Słowny Galimatias, czyli moje prywatne podsumowanie miesiąca. A ile się działo! Nie dość, że siedziałam i w wolnych chwilach albo czytałam, albo oglądałam, albo słuchałam, albo właśnie - przeżywałam. W chwilach mniej wolnych się uczyłam - przedsesja już za mną, teraz czas na sesję. Hurra... Ale na razie: zestawienie wszystkiego, o czym chciałabym napisać, a o czym nie zdążyłam powiedzieć w ciągu miesiąca, albo co chciałabym do tych swoich recenzji dodąć. Zapraszam!

czwartek, 28 stycznia 2016

KSIĄŻKA: Flaki z przedstawieniem, czyli "Próba" Eleanor Catton (Wydawnictwo Literackie)


Dziś Czytający Czwartek, czyli z czym męczyłam się przez ostatni tydzień. Męczyłam się jest użyte nieprzypadkowo, bo też Próba Eleanor Catton z jednej strony jest dziełem godnym uwagi, a z drugiej... po prostu nużącym w odbiorze.


Ale od początku.

środa, 27 stycznia 2016

FILM: Niedoskonałe Arcydzieło, czyli "Dziewczyna z portretu" (reż. Tom Hooper)




 


Maratonu z Oscarami 2016 ciąg dalszy. Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że w dużej części nominowano bardzo dobre filmy. Problem tylko, że bardzo często nominowano je w złych kategoriach (np. Dziewczyna z portretu nie jest nominowana za zdjęcia, co jest ogromnym błędem). Ale cóż - dobrze, że przynajmniej mogłam o nich usłyszeć i je zobaczyć. Bo, jak się okazuje, całkiem dużo tych filmów jest naprawdę świetne. Albo, jak w przypadku Dziewczyny z portretu, może ocierać się o Arcydzieło.

wtorek, 26 stycznia 2016

FILM: Piękne i bezsensowne dłużyzny, czyli "Zjawa" (reż. Alejandro Inarritu)



 

 
Obiecałam sobie, że w tym roku obejrzę wszystkie filmy nominowane  do Oscara. Miałam nadzieję na długie seanse pełne artystycznych wrażeń, kreatywne uniesienia, wieczorne rozmowy i wymianę refleksji. Zaczęłam zatem w euforii, już ciesząc się na swoje intelektualne przygody.
Zamiast nich dostałam... Zjawę.

Ale od początku.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

OPERA: Darmowy Mozart z odległej galaktyki, czyli "Czarodziejski flet" Den Norske Opera & Ballet (reż. Alexander Mørk-Eidem)

Pierwszy musical świata, czyli klasyka w nieco innym wykonaniu

Wiele osób nie lubi opery. Opera przecież jest be, fu, okropna i w ogóle masakryczna, bo przecież tylko się tam drą, i to głośno. Kostiumy też są jakieś dziwne i w ogóle to wszystko jakoś nie wygląda tak, jak powinno.

Wiele osób operę lubi. Bo działa na wyobraźnię, bo od czasu do czasu posłuchać skrzypiec i klarnetu zamiast syntezatorów też jest dobrze, bo czasem zdarzają się całkiem ciekawe historie i w sumie to chciałoby się wiedzieć, co się stanie dalej. A artyści, którzy praktycznie całe życie poświęcają na kształcenie się w swojej pasji, budzą szacunek. 
Wiele osób natomiast nie wie, czy operę lubi, czy nie (choć bardzo często upiera się przy tym drugim), bo opery po prostu nigdy nie widziało ani nie słyszało (ewentualnie - czasami - słyszało w niezbyt dobrym wykonaniu). 

Wiedziona falą na muzykę klasyczną, która rozlała się po mej duszy po obejrzeniu serialu Mozart in the Jungle (KLIK), postanowiłam w internecie poszukać dobrych źródeł takiej muzyki - w tym opery. I wiecie co? Doznałam objawienia - znalazłam The Opera Platform.

piątek, 22 stycznia 2016

FILM: Minimalistyczne napięcie, czyli "Ex Machina" (reż. Alex Garland)




 



Bardzo mnie dziwi, jak bardzo na sukces filmu wpływa jego promocja. Taki na przykład Marsjanin od razu po premierze święcił triumfy, bardzo dużo ludzi szło na niego do kina i ogólnie każdy, kto choć trochę śledzi wydarzenia w branży filmowej, wie, kto zacz. Ex Machina, która filmem jest nieporównywalnie lepszym, ciekawszym i ogólnie o wiele bardziej intrygującym, w box officie zdobywa jedynie ok. 37 milionów dolarów (dla porównania - Marsjanin zdobył prawie 600) i w sumie za bardzo nikt nie wie, o co z nią chodzi, ewentualnie coś kojarzy, że podobno miała dobre efekty specjalne.

A szkoda, bo Ex Machina to chyba jedna z najciekawszych propozycji filmowych roku 2015. Dlaczego?

czwartek, 21 stycznia 2016

KSIĄŻKA: Remigiusz Mróz "Kasacja" oraz "Zaginięcie" (wyd. Czwarta Strona)






http://remigiuszmroz.pl/wp-content/uploads/2013/04/Kasacja1-337x535.jpg


Niedawno przeżyłam Olśnienie. Olśnienia są dobre, bo otwierają oczy na coś, czego wcześniej nie znaliśmy lub nie wiedzieliśmy. Moje Olśnienie ma zarost, jest doktorem nauk prawnych i pisze książki. I to niezłe. Bardzo niezłe. Nawet lepiej niż niezłe. O wiele lepiej.

Olśnienie nazywa się Remigiusz Mróz i dzisiejszy tekst będzie o nim, bo Olśnienia są ważne i ciekawe (szczególnie te pisane wielką literą). A poza tym nieźle się wytwory literackie tych Olśnień czyta. A nawet lepiej niż nieźle. 

Swoją drogą to ciekawe, że ja, kilka lat młodsza od Doktora Frosta (hihi, żarcik), spędzam swoje studia prawnicze, czytając jego powieści podczas nudnych wykładów (w półtorej godziny to i z 250 stron da radę przeczytać, ale o tym zaraz). I uważam, że każdy student powinien się z nimi zapoznać, żeby zobaczyć, po co się tego prawa uczy.

Ale teraz o samym Olśnieniu i dwóch jego książkach z cyklu z Joanną Chyłką (dotychczas wydanych) - Kasacji oraz Zaginięciu. Zapraszam!

środa, 20 stycznia 2016

KSIĄŻKA: Przyjemna drobnostka, czyli Susanna Clarke "Jonathan Strange i pan Norrell" (Wydawnictwo Literackie)

Dzisiaj trochę krótko, ale za to na temat (przynajmniej w miarę). Ostatnio trafiłam bowiem na serię książek, na podstawie której stworzono też serial. Dzieła te odkryłam... u siebie w szafie, bo dostałam całą trylogię, będąc dzieckiem, ale z jakiegoś powodu mnie nie przekonała. Po latach do niej powróciłam - na razie przeczytałam pierwszy tom - i jestem zachwycona. Panie i Panowie, przed Państwem Jonathan Strange i pan Norrell"!

wtorek, 19 stycznia 2016

FILM: Takie schematyczne odświeżenie, czyli "Fala" (reż. Roar Uthaug)





Skandynawia, współczesność. Charakterystyczne domki w miejscowości nad jeziorem. Dookoła - góry. Malownicze, wysokie, piękne. I mogące w każdej chwili, na skutek osunięcia się ich fragmentu wywołać zabójczą, wysoką na 80 metrów falę. I film, który o tych górach całkiem sprawnie opowiada. Zapraszam!

poniedziałek, 18 stycznia 2016

MUZYKA: Uszy raz w euforii, raz krwawiące, czyli piosenki Oscarowe






Powoli zaczynam zagłębiać się w nominacje do Oscarów. Chwilowo jednak, jako że mam urwanie głowy, nie jestem w stanie zbyt często oglądać filmów, tak więc zaczynam od kategorii, które wymagają stosunkowo mało czasu. Na dzisiaj wybrałam kategorię Najlepszej Piosenki, na temat której opinię wyrobić może sobie każdy, kto znajdzie te dwadzieścia minut. Wnioski, do których doszłam, zaskoczyły mnie samą. Ale zacznijmy od początku.

sobota, 16 stycznia 2016

TEATR: Pot bierze się z głodu befsztyka, czyli "Smycz" w Teatrze Polskim (reż. Natalia Korczakowska)





Krótka rozmowa z kimś praktycznie nieznajomym, ale sympatycznym sprowokowała mnie do pójścia na Smycz w Teatrze Polskim we Wrocławiu, wystawianą na Scenie Kameralnej. I choć budynek jest w stanie zdecydowanie wymagającym renowacji, Smycz wszelkie niedogodności wynagradza. Jest ona bowiem rzeczą świetną, która ma w sobie wszystko to, co dobra i zajmująca sztuka mieć powinna - przystojnego (nie bójmy się tego słowa) aktora o wielkich umiejętnościach, dobrą muzykę, zabawne momenty i przesłanie.

I proszę, jak to nieznajomi potrafią dobrze (i do dobrych rzeczy) inspirować. Żeby mieć więcej takich w swoim otoczeniu, wtedy od razu życie byłoby lepsze. Oby więcej takich rozmów, a na razie: moje świadectwo ze skutków konwersacji.

piątek, 15 stycznia 2016

FILM: Oscary 2016 - Nominacje (bardzo) subiektywne



Właściwie to już miałam nie włączać komputera, ale chciałam popełnić tekst o książce, bo na świeżo zawsze najlepiej, a tu... nominacje do Oscarów. Klikam, wchodzę, patrzę. I z jednej strony większość nominacji była do przewidzenia (chociażby patrząc jedynie na nominacje do Złotych Globów), a z drugiej... mam wrażenie, że członkowie Akademii czegoś nie zauważyli. I to czegoś bardzo, bardzo poważnego.

czwartek, 14 stycznia 2016

KSIĄŻKA: Także ci najgorsi czasem nie są źli. Anthony Doerr "Światło, którego nie widać" wyd. Czarna Owca




Światło, którego nie widać

Niniejszym wpisem rozpoczynam na blogu cykl Czytające Czwartki - w czwarty dzień tygodnia Nerw Słowa prezentować będzie recenzję ważnej, ostatnio przeczytanej przeze mnie książki. Ma to z jednej strony zapewnić na blogu różnorodność (bo co to za zabawa, gdy tylko w kółko mówi się o tych filmach?), a z drugiej - przyznam szczerze - mnie samą motywować do czytania (bo chyba żadnemu czytelnikowi nie muszę tłumaczyć, jak ciężko jest czasami wygospodarować czas na porządne zagłębienie się w literach).

Książką, którą dziś biorę na warsztat, jest Światło, którego nie widać Anthony'ego Doerra, opublikowane przez wydawnictwo Czarna Owca. Nagroda Pulitzera 2015, którą zdobyło to dzieło, zabrzmiała zachęcająco. A co było dalej? Idiotyzm ludzi, idiotyzm śmierci, a także kawał bardzo dobrej literatury.

środa, 13 stycznia 2016

FILM: Piękno nie tylko powierzchowne, czyli "Makbet" reż. Justin Kurzel



 


Dawno, dawno temu była sobie Szkocja. Sceneria krwawych walk, brutalnych potyczek, konfliktów o władzę i wpływy. Pełna złowieszczych jezior, tajemniczych pagórków i... czarów?

W tych okolicznościach przyrody któregoś dnia na przełomie XVI i XVII wieku pewien Bill postanowił umieścić akcję swojej sztuki. Sztuki, która stała się jedną z najważniejszych i najczęściej wystawianych w historii teatru. Dzisiaj, w wieku XXI, reinterpretacji (albo adaptacji) tej opowieści podjął się australijski reżyser Justin Kurzel. I mimo że nigdy wcześniej tego nazwiska nie słyszałam, wiem już, że obejrzę wszystkie jego kolejne filmy najprawdopodobniej od razu w dniu premiery.

wtorek, 12 stycznia 2016

SERIAL: Wdzięk namiętności, czyli "Mozart in the Jungle"



Ten plakat jest z jednej strony niesamowicie kiczowaty, a z drugiej idealnie oddaje zwariowanego ducha serialu, w którym nic nie jest na serio

Muzyka klasyczna jest nudna, okropna i w ogóle tak beznadziejna, że aż żal o niej pisać. No bo co to niby za utwór, który nie ma gitar elektrycznych i perkusji, tylko jakieś skrzypce różnej wielkości? Szkoda na nią tracić czas. Ale że co? Że ktoś chciał serial robić? I że zrobił? I że ten serial jest najbardziej urokliwym i najcudowniejszym serialem prawdopodobnie w całym 2016 roku?

E tam. Pewnie coś pokręciłaś, bo to nie może być prawda. Przecież o jakiejkolwiek orkiestrze grającej muzykę niewspółczesną nie da się mówić dobrze. A tym bardziej - ciekawie.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

FILM: Złote Globy 2016, czyli subiektywny przegląd hitów sezonu




Ależ się porobiło! Tutaj nowe wpisy, tam jakaś współpraca z ludźmi, tam jakieś niespodziewane przedstawienia w najbliższym terminie, poza tym uczyć się trzeba, a tutaj Złote Globy zostały rozdane.

Jako więc że w życiu należy sobie ustalać jasne priorytety, niniejszym prezentuję bardzo subiektywny przegląd nominacji i laureatów w poszczególnych kategoriach jednych z najważniejszych nagród filmowych i serialowych.*

* - W tym zestawieniu jednak skupiam się na filmach, dwie najważniejsze dla siebie kategorie serialowe zostawiając na koniec. Bierze się to z tego, że Nerw Słowa na razie zajmował się głównie filmami, seriale wprowadzając bardzo niedawno. W związku z tym (i niedoborem godzin w dobie) mam bardzo poważne serialowe zaległości, przez które nie chcę się wypowiadać o czymś, czego do końca nie ogarniam. Obiecuję jednak, że tematyka seriali będzie już teraz jak najczęściej na Nerw Słowa wprowadzana i kolejne zestawienie (za rok) opiszę już w całości.

piątek, 8 stycznia 2016

FILM/SERIAL: Nieoczekiwana eksplozja kreatywności, czyli "Sherlock i upiorna panna młoda" (reż. Douglas Mackinnon)





Czekałam i czekałam, ale się nie doczekałam. Albo właśnie się doczekałam, ale tak nie do końca. Bo - chyba jak wszyscy fani Sherlocka, najpopularniejszym uwspółcześnieniu opowieści o genialnym detektywie - bardzo chciałabym dostać kolejną serię serialu. Ale wiecie, taką prawdziwą, w której będą trzy odcinki skrzące się błyskotliwym dowcipem i świetną grą aktorską. 

Tylko że najwyraźniej moje pragnienia nie pokrywają się z Kreatywną Wizją Twórców. Twórcy bowiem mówią tak: okej, kolejny (dopiero czwarty!) sezon zrobimy, ale teraz - nie możecie w końcu o nas zapomnieć! - macie pełnometrażowy film fabularny przenoszący Sherlocka i spółkę do XIX wieku. Oglądajcie i bawcie się!

Hm... Łatwo powiedzieć. Gorzej oglądać. A jeszcze gorzej - opisać swoje wrażenia, które w momencie, gdy piszę te słowa, to jest praktycznie zaraz po obejrzeniu - oscylują od pełnego uznania "niezłe" do przerażonego "o matko...".

środa, 6 stycznia 2016

Pierwsza środa miesiąca, czyli FUTUROLOGIA STOSOWANA



Nowy Rok już za nami, czas więc, by zmienić swoje życie! (I podrasować bloga!) Nie wiesz, na co będzie można pójść do kina w tym miesiącu? Po jaką książkę sięgnąć w wolny wieczór? Jaką płytę włączyć? Do którego teatru zaprosić kogoś, komu chcesz zaimponować? A może poszukujesz sposobu na weekend - gdzieś w mieście albo na własnej kanapie z oczami utkwionymi w najnowszym serialu?

Jeżeli na któreś pytanie odpowiedziałeś twierdząco, podpowiadam: dobrze trafiłeś! Od Nowego Roku Nerw Słowa wprowadza nowy cykl - o tajemniczo brzmiącej nazwie Futurologia Stosowana - czyli kulturalny przegląd miesiąca w pigułce - podzielony na kategorie i do tego z ładnymi obrazkami! Przeczytaj i zaplanuj swój miesiąc!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

FILM: Typowe feel-good, czyli wycieczka w kosmos z "Marsjaninem" reż. Ridley Scott





Piętnastego stycznia ogłoszone zostaną filmy nominowane do Oscarów. Po raz kolejny obiecuję więc sobie, że obejrzę dzieła ze wszystkich interesujących mnie kategorii. Jako jednak iż najprawdopodobniej (wniosek z paru poprzednich lat) nie uda mi się wyrobić na czas, jeżeli zacznę piętnastego, w tym roku postanowiłam zacząć wcześniej i, kierując się szeroko rozumianą opinią publiczną, obejrzeć kilka filmów, które prawdopodobnie zostaną nominowane. (#Znerwicowanaprzewidujeprzyszłość). W ten sposób trafiłam na Marsjanina w reżyserii Ridleya Scotta. Włączyłam, obejrzałam i... zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy opinia publiczna na pewno zawsze ma rację.

sobota, 2 stycznia 2016

FILM: Syndrom cioci Jadzi, czyli "Słaba płeć?" reż. Krzysztof Lange




Osoby, które wiedzą, czego chcą, są najprostsze w społecznej obsłudze. Podchodzi taki i mówi jasno: "Stara, zrób mi herbatę, pić mi się chce". Albo "Dziewczyno, pozmywaj, a ja rozleję wino". Ewentualnie: "Słuchaj, to Ty sobie spokojnie posiedź, a ja zrobię obiad, rozleję wino, dam herbatę i jeszcze Ci dam ciastko" (chociaż - niestety - to ostatnie zdarza się dość rzadko). I co? I nie ma problemu, jest tylko obustronne zrozumienie.

Gorzej jest, kiedy mamy kontakt  przysłowiową ciocią Jadzią. Ciocia Jadzia jest okej i często nawet chce dobrze, ale jak już ją się posadzi przy tym stole, to od razu się zaczyna. "Ciociu, herbaty?" "Herbaty? Hm... Ja nie wiem... A jaką masz? Earl grey? Hm... To może ja taką? A masz może rumiankową? Nie? Szkoda... A to ja bym chyba kawkę chciała. Ale taką małą, wiesz. I bez cukru. Znaczy trochę cukru, ale tylko trochę, tak nie za dużo. Bo ja nie mogę za dużo. Ale lubię. Ale dzisiaj się powstrzymam, bo dzisiaj..." i tak dalej, i tak dalej.











Syndrom cioci Jadzi (#ciociajadzia) przyjmuje Krzysztof Lange w filmie Słaba płeć? Ogląda się to i za bardzo nie wiadomo, czy to earl grey, czy kawa z odrobiną cukru. Szczególnie jeśli w pamięci ma się - tak jak ja - trailer, który w ciągu ostatniego miesiąca widziałam w kinie chyba osiem (!) razy, tak więc mogę już go cytować. Zapraszam do poznania wrażeń z mojego dysonansu poznawczego!